Rosja chce wybielić swoją historię
Treść
Z prof. Mieczysławem Rybą, członkiem Kolegium IPN, historykiem z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Jacek Dytkowski
Siergiej Naryszkin, szef Kancelarii Prezydenta Federacji Rosyjskiej, w swojej najnowszej publikacji zarzucił Polsce fałszowanie i upolitycznianie historii. Jak Pan ocenia jego twierdzenia, jakoby Polska uczestniczyła w "krucjacie historycznej" wymierzonej przeciwko Rosji?
- To wyraz tego, co Rosja, ale i inne państwa zaangażowane aktywnie w czasie II wojny światowej od dłuższego już czasu prowadzą. Mianowicie chodzi o swoistą politykę historyczną, która ma za zadanie może nie tyle "wybielić" komunizm jako taki, ale przede wszystkim imperialną politykę Rosji za czasów Józefa Stalina.
W jakim celu?
- Dzisiejsza Rosja chce prowadzić imperialną politykę, powrócić do swojej wewnętrznej siły i historia jest dla niej, jak dla wielu innych krajów, pewnym elementem tworzenia myśli i tożsamości politycznej. I niestety tego typu stwierdzenia od strony historycznej są oczywiście absurdalne, bo one mogłyby być skierowane dokładnie w przeciwnym kierunku. To Rosjanie bowiem starają się nie uznać Katynia za ludobójstwo i nie dostrzegać zbrodni stalinowskich. Usiłują wygenerować państwo sowieckie z tamtych czasów jako wielkiego pogromcę hitleryzmu.
Również Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, twierdzi w związku ze zbliżającą się 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej, że próby obarczenia odpowiedzialnością za rozpętanie wojny nie tylko Niemiec, ale także Związku Sowieckiego to rewizjonizm ahistoryczny i nie do zaakceptowania...
- Ta odpowiedzialność nie jest ahistroryczna, ale do zaakceptowania ze względu na fakty. A takimi są: pakt Ribbentrop - Mołotow i wkroczenie wojsk sowieckich do Polski 17 września 1939 roku. Jeśli ktoś neguje wydarzenia, które są powszechnie znane, wtedy może powiedzieć, że coś jest ahistoryczne. Faktem jest też dosyć głęboka współpraca Józefa Stalina i Adolfa Hitlera do 1941 roku - także na niwie gospodarczej. Podział Europy Środkowej w pakcie Ribbentrop - Mołotow nie dotyczył tylko Polski, ale również innych krajów bałtyckich, w związku z czym tego typu zarzuty są absurdalne. Oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę edukację historyczną w Polsce i jeżeli spojrzymy na to, czego szczególnie w ostatnich latach dokonał Instytut Pamięci Narodowej, wtedy w tym znaczeniu jest ona rewizjonistyczna, że w czasach komunistycznych była totalnie zakłamana. A więc oznacza to odkłamywanie historii. Jeśli natomiast takie działania określa się mianem rewizjonizmu, to można powiedzieć, że na szczęście zaczyna się mówić prawdę o tym, czym był porządek sowiecki i czym był w istocie komunizm.
Takie wypowiedzi rosyjskich ministrów pojawiają się w przededniu wizyty prezydenta Władimira Putina na Westerplatte. Czy to ma być jakiś sygnał dla nas Polaków?
- Nie. Odbiór tych wypowiedzi powinien być taki, że Rosjanie starają się kreować wizję współczesnej Rosji będącej nośną od strony geopolitycznej i cywilizacyjnej oraz jako tę, która ma ogromne zasługi wojenne. Taki wizerunek tworzony był zresztą przez lata. W tym kontekście Polska jest dla Rosji olbrzymim wyrzutem sumienia. Dlatego pojawiają się tak agresywne wypowiedzi, bo to po prostu boli. Tu nie chodzi o to, że historycy kłamią lub prowadzi się kłamliwą politykę, ale że pokazuje się kłamstwo, fałsz i zbrodnię, a to uderza w coś, co dziś jest dla Rosji niezmiernie istotne. W Polsce pojawił się pewien trend ahistoryczny, że należy lekceważyć własną historię, odchodzić od patriotyzmu lub obwiniać się różnymi rzeczami, nierzadko niesłusznymi. Natomiast widzimy, że wielkie mocarstwa kreują wizję historii, zwłaszcza taką, która jest przeciwko nam. Więc teraz od strony naukowej i wykształcenia młodzieży trzeba stanąć na gruncie prawdy i bronić tego, co nazywamy dziedzictwem historycznym Polski.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-08-22
Autor: wa