Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodziny nie chcą powtórki z prezentacji MAK

Treść

Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Janie Kochanowskim, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, jest zawiedziona faktem, że rodziny ofiar muszą pisemnie monitować o dostęp do raportu Jerzego Millera, zanim zapozna się z nim opinia publiczna.
- Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że zgodnie ze standardami międzynarodowymi rodziny ofiar tak strasznej katastrofy powinny być informowane w pierwszej kolejności - mówi Ewa Kochanowska. Dodaje, że bliscy ofiar o sprawach związanych z katastrofą i śledztwem nie powinny dowiadywać się z mediów. - Niestety od samego początku w tej dziedzinie mamy do czynienia z kolosalnym zaniedbaniem. Rodziny są zawsze na ostatnim miejscu i o najważniejszych rzeczach dotyczących katastrofy dowiadują się z mediów - skarży się Kochanowska. Zdecydowanie popiera wszelkie działania zmierzające do tego, by premier zdecydował jednak pokazać rodzinom raport, zanim zapozna się z nim opinia publiczna. Przypomniała sytuację z prezentacji rosyjskiej, kiedy w brutalny i wtórnie wiktymizujący rodziny sposób ujawniono końcowe sekundy lotu. - Być może dla osób, które słuchały tego publicznie, była to ciekawostka, ale dla rodzin było to niesłychanie bolesne. Uważamy jako rodziny zrzeszone w Stowarzyszeniu Rodzin Katyń 2010, ale także inne niezrzeszone i ich pełnomocnicy, że tego rodzaju postępowanie jest naruszeniem praw człowieka - dodaje Ewa Kochanowska. - Nie wiem, dlaczego w Polsce nie stosuje się tych samych europejskich standardów. Być może po prostu łatwiej jest podawać przez zaufanych dziennikarzy wiele nieprawdziwych, niezbadanych informacji na temat katastrofy lub nieprzyjemnych insynuacji pod naszym adresem, niż stanąć przed obliczem rodzin i powiedzieć im to w oczy - zaznacza. W ten sposób, jej zdaniem, próbuje się pokazać bliskich ofiar jako ludzi, którzy w zasadzie nie za bardzo wiedzą, czego chcą. - Opinia publiczna jest urabiana przez odpowiednie media różnego rodzaju przeciekami, przeważnie fałszywymi, natomiast rodziny mają związane ręce, gdyż nie mogą ujawniać informacji objętych tajemnicą śledztwa - relacjonuje wdowa po Janie Kochanowskim.
Pod apelem Stowarzyszenia o dostęp do raportu podpisało się 35 rodzin, w tym m.in. rodzina Anny Walentynowicz, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, gen. Andrzeja Błasika, gen. Bronisława Kwiatkowskiego, gen. Kazimierza Gilarskiego, gen. Franciszka Gągora, Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki.
- Jeżeli prace nad raportem trwają, to członkowie rodzin ofiar mają prawo usłyszeć z ust premiera, jak długo to potrwa. Jeżeli nie jest jeszcze znany koniec prac nad raportem końcowym, wówczas członkowie rodzin mają także prawo, aby im to otwarcie powiedziano - mówi mec. Stefan Hambura. W jego opinii, do tej pory rodziny ofiar tragedii smoleńskiej są traktowane niepoważnie i lekceważąco. - Zorganizowano jedynie kilka spotkań, dwa z premierem, z prokuraturą wojskową, a przecież to właśnie rodziny są w tym przypadku najważniejsze, gdyż to ich dotyczy bezpośrednio - twierdzi mecenas.
Waldemar Maszewski
Nasz Dziennik 2011-07-07

Autor: jc