Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rewolucja rozgrywa się na naszych oczach

Treść

Z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Maria S. Jasita Jak interpretować fakt, że do publicznej dyskusji dziennikarz zaprasza pedofilów? Czy mieści się to jeszcze w granicach wolności słowa? - Granice wolności słowa są płynne. W normalnych warunkach określa je dobro lub zło, które odczytujemy z rzeczywistości. My jednak żyjemy w oparach różnych ideologii, przez które filtrowane są programy radiowo-telewizyjne czy teksty gazetowe. Ideologie te nie liczą się z rzeczywistością, a nawet, w skrajnych wypadkach, tak jak to ma miejsce dzisiaj, zło nazywają dobrem, a dobro - złem. Wówczas to zboczeńcem staje się osoba normalna, a zboczeniec jest partnerem dialogu wpływowego dziennikarza. Rewolucja rozgrywa się na naszych oczach, a jej celem jest zniszczenie podstaw aksjologicznych kultury zachodu i chrześcijaństwa. Dla rewolucjonistów pojęcie przyzwoitości jest śmieszne, bo oni poruszają się w zupełnie innym polu znaczeń i ocen. Kradli, kłamali, mordowali i za to otrzymywali odznaczenia i awanse. Dziś promują zboczenia - i za to są gratyfikowani. Czy robienie programów z tego typu ludźmi nie będzie skutkować osłabianiem wrażliwości społecznej na problem? Nie jest to swego rodzaju "oswajanie" tego horroru, jakim jest pedofilia? - Zdecydowanie tak. Metoda polega na tym, żeby to stało się codziennością, po prostu jedną z opcji: można tak, a można inaczej lub jeszcze inaczej. W telewizji to wszystko wygląda bardzo elegancko i kulturalnie, ale przecież ta rzeczywistość, jaką lansuje, jest porażająca. Tylko że współczesny człowiek ma coraz większe problemy z czytaniem rzeczywistości, daje się uwieść telewizyjnym mirażom. Trzeba podkreślić, że socjalizm, który leży u podstaw współczesnej rewolucji zachodniej, próbuje całkowicie zawłaszczyć ludzką naturę, jest więc ze swej istoty zboczony. Program "Rozmowy w toku" jest emitowany o godz. 15.45 i dozwolony od lat 12. - Poziom oglądalności to drugie, po zgodzie na emisję, kryterium oceny wagi programu. Sam napis dotyczący wieku jest pięciorzędny, ponieważ rzadko kiedy rodzice to respektują, zresztą o tej porze (15.45) są jeszcze w pracy. Dzieci czy młodzież w zasadzie nie mają pojęcia o tragicznych skutkach pedofilii, ale z tytułu wieku są ciekawskie, wskutek czego po takich programach łatwo mogą wpaść w sidła zboczeńców. Tutaj niezależnie od kroków prawnych, jakie podjęte zostaną przez różne organizacje czy polityków (a muszą być podjęte!), rodzice muszą bardzo konkretnie chronić własne dzieci, zaczynając od tego, że zablokują możliwość oglądania tych kanałów telewizyjnych, które celowo sieją zgorszenie. Emitowanie tego typu programów nie jest tworzeniem wzorców z patologii? Przecież w programach publicystycznych, a nawet w telewizji w ogóle, powinny być prezentowane postawy godne naśladowania... - Dla nich to nie jest patologia, bo oni są z innej cywilizacji. W telewizji można dyskutować dosłownie z każdym? Może niedługo będą zapraszani mordercy? - Będą zapraszani najpierw jako autorzy książek o swoich morderstwach, potem jako autorzy scenariuszy do filmów kryminalnych, a wreszcie jako laureaci prestiżowych nagród i programów rozrywkowych. Nie bez powodu istotnym elementem rewolucji komunistycznej w Chinach za Mao Tse-tunga była rewolucja kulturalna. Dziś u nas ta rewolucja trwa właśnie w bardzo wielu mediach. A czym jest rewolucja kulturalna, jeśli nie uderzeniem w prawdziwą kulturę, która chroni człowieka jako osobę? To trzeba rozumieć i strzec się przed antykulturą - a przede wszystkim chrońmy nasze dzieci. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-15

Autor: wa