Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rada urzędników

Treść

Rada do spraw Polaków na Wschodzie miała w zamierzeniu osób pracujących nad Kartą Polaka składać się przede wszystkim z ludzi obeznanych z sytuacją naszych rodaków za granicą, cieszących się wśród tamtejszych środowisk niekwestionowanym autorytetem. Miało to duże znaczenie, chociażby ze względu na odwoławczy charakter tego organu. Tymczasem premier Donald Tusk powołał na członków Rady byłych lub obecnych urzędników z poszczególnych resortów. Monika Chomiuk z Centrum Informacyjnego Rządu powiedziała nam, że głównym zadaniem Rady do spraw Polaków za Granicą jest rozpatrywanie odwołań od decyzji odmownych konsula w sprawie przyznania Karty Polaka. Zgodnie z oficjalnym komunikatem CIR, w skład tego ciała odwoławczego powołane zostały przez prezesa Rady Ministrów osoby "wyróżniające się wiedzą i doświadczeniem z zakresu spraw dotyczących Polonii i Polaków za granicą", a większość z nich to prawnicy. Ich kadencja wynosi 5 lat. Jak się okazuje, przewodniczący Rady Artur Kozłowski pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a drugi z jej członków - Robert Baran, jest dyrektorem biura ministra w tym resorcie. Pozostałe osoby to: Michał Frączkiewicz, zatrudniony w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Małgorzata Krasuska - w Ministerstwie Edukacji Narodowej, Marzena Krulak - w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a Anna Luboińska-Rutkiewicz - była przewodniczącą Rady ds. Uchodźców i jej członkiem w ubiegłej kadencji. Bez względu na kompetencje tych ludzi wątpliwości wzbudza jednak sytuacja, kiedy osoba chcąca się odwołać od decyzji urzędnika musi kierować swój wniosek do organu składającego się również z samych byłych lub obecnych urzędników państwowych. - Rzecz polega na tym, że brakuje dwóch instancji. Zawsze przecież procedura odwoławcza przebiega w ten sposób, że człowiek odwołuje się od jednej instancji do drugiej. Tak przynajmniej wynika z podstawowej logiki - podobnie jak mamy trójpodział sprawowania władzy. W tej części świata, w której żyjemy, zakłada się właśnie, iż człowiek może się odwołać od czyjejś decyzji do jakiejś innej instancji, stojącej wyżej lub obok - wyjaśnia dr Robert Wyszyński, dyrektor Instytutu Kresowego. Według niego, w przypadku Rady wydarzyło się właśnie coś przeciwnego - zostali powołani do niej urzędnicy państwowi resortów, które opiniują przyznanie Karty Polaka. - Jeżeli ktoś ma się odwołać od decyzji urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych do urzędnika z tego samego resortu, wtedy mamy fikcję - twierdzi dr Wyszyński. Również Adam Lipiński, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, dostrzega te nieprawidłowości w realizacji ustawy o Karcie Polaka. - Nasze intencje, czyli autorów tego dokumentu, są w dużym stopniu wypaczone. Nie ma determinacji, żeby zostało to uregulowane według intencji wnioskodawców, czyli inicjatorów ustawy - zaznacza. W jego opinii, sprawa powołania Rady jest kolejnym przykładem tego, jak się podchodzi do realizacji ustawy o Karcie Polaka. - Oczywiście, że nie powinni w niej zasiadać urzędnicy, ale ludzie, którzy bardzo dobrze znają sytuację Polaków na Wschodzie - a takich osób jest w Polsce wiele. Obserwujemy z niepokojem to, co robi Platforma Obywatelska czy Polskie Stronnictwo Ludowe, które też ma tutaj duży wpływ, ponieważ jest zainteresowane relacjami ze Wschodem - konkluduje. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-05-07

Autor: wa