Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rachityczna dekomunizacja

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Dopiero w listopadzie ma się odbyć posiedzenie trzech komisji sejmowych w sprawie odkomunizowania nazw ulic.

Projekt senacki, popierany również przez senatorów PO, już ponad rok czeka w Sejmie na rozpatrzenie. Dokładny termin posiedzenia nie jest jeszcze znany, nie jest bowiem łatwo uzgodnić termin aż trzech komisji sejmowych. Odbędzie się ono albo w początkach listopada, albo dopiero pod koniec miesiąca, ponieważ wówczas są zaplanowane posiedzenia Sejmu. – Terminu dokładnego na razie nie ma, ale tam jest wszystko gotowe – zapewnia poseł Adam Rogacki (PiS), zastępca przewodniczącego Komisji Administracji i Cyfryzacji. – Zwykle dowiadujemy się bezpośrednio przed obradami – dodaje. Również obsługa komisji potwierdza, że nie ustalono jeszcze terminu.

Najwcześniej może być znany w przyszłym tygodniu. – My jako Senat wystąpiliśmy z inicjatywą, która ułatwiałaby, nazwijmy to roboczo, dekomunizację nazw ulic miast poprzez ustawowe uregulowanie tego typu pozostałości po przeszłości. Ta inicjatywa wyszła z Senatu, ale niestety – tak wynika z informacji, jakie posiadam – utknęła w Sejmie z przyczyn mi nieznanych – zwracał uwagę ostatnio senator Jan Maria Jackowski (PiS).

Projekt senacki dekomunizacji ulic czeka na rozpatrzenie już od czerwca ubiegłego roku. Decyzją ówczesnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz po dwóch miesiącach został skierowany na tzw. pierwsze czytanie aż do trzech komisji: administracji, kultury i samorządu terytorialnego.

– Skierowanie aż do trzech komisji jest bardzo rzadko spotykane, trzy komisje muszą się razem spotkać i przeprowadzić procedurę trzeciego czytania, nie ma oddzielnych trzech pierwszych czytań – mówi poseł Andrzej Dera (SP). Z czego wynika chociażby trudność uzgodnienia terminu i sali. – Ale to jest decyzja marszałka i tak musi być realizowana – dodaje. W ocenie Dery, może tu chodzić także o dodatkowe, niepotrzebne skomplikowanie procedury debatowania nad tym projektem. – Wystarczyłaby jedna komisja, to jest utrudnienie – uważa poseł.

Czerwone życiorysy

Senacki projekt ustawy „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”, popierany również przez senatorów PO, jest syntetyczny i liczy zaledwie 7 artykułów. Na wstępie mowa jest o tym, że „nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować”. A za „propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989”.

Decyzje unieważniające takie uchwały ma podejmować wojewoda. Będzie to wymagało opinii Instytutu Pamięci Narodowej. Od 2007 r. prowadzi on akcję zapoczątkowaną przez prezesa Janusza Kurtykę apelowania do samorządów o ich usuwanie. Koordynujący te działania dr Maciej Korkuć, obecny naczelnik biura edukacji oddziału krakowskiego IPN, podkreśla, że inicjując tę akcję, Kurtyka realizował politykę pamięci – wskazania, jak wielu działaczy komunistycznych, szpiegów, zdrajców itp. jest honorowanych jako patroni ulic. Jednak mimo setek listów, przedstawiania niegodziwych życiorysów patronów opór lokalnych władz był bardzo duży.

– To nie jest akcja, która przynosiłaby bardzo wiele pozytywnych efektów, aczkolwiek są i takie – podsumował ostatnio dr Łukasz Kamiński, prezes IPN. – Reagujemy na bieżąco, jeżeli ktoś do nas się zwraca, ale na tę chwilę wielkich inicjatyw sami nie podejmujemy – zaznacza rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. – Nie chodziło tylko o to, żeby każdego za rękę prowadzić, ale żeby przerwać milczenie na ten temat – podkreśla Korkuć.

IPN czeka na uchwalenie senackiego projektu. – Z niecierpliwością oczekujemy na to, co zrobi polski parlament – mówi Arseniuk.

Według szacunków IPN, „obecnie w Polsce jest co najmniej około 1200-1400 obiektów publicznych, których nazwy kwalifikują się do zmiany z punktu widzenia celów zawartych w projekcie ustawy”.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 27 października 2014

Autor: mj