Przewodnik po aktach bezpieki
Treść
Z dr. Filipem Musiałem, historykiem z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Zenon Baranowski Twierdzi Pan, że książka "Podręcznik bezpieki" pozwala na krytyczną ocenę wypowiedzi byłych współpracowników bezpieki... - Oczywiście, "Podręcznik bezpieki" pozwala na zweryfikowanie wypowiedzi osób, które w taki czy inny sposób miały związek z pracą operacyjną SB, w tym tajnych współpracowników. Dzięki modelowi teoretycznemu jesteśmy w stanie zestawiać tezy głoszone przez byłych tajnych współpracowników z modelem pracy operacyjnej, który wówczas obowiązywał - i w ten sposób usiłujemy dociec, czy TW mówią prawdę, czy też starają się nas wprowadzić w błąd. Byli TW mówią, że nic nie podpisywali, nie byli zarejestrowani itp. Jak takie stwierdzenia ocenia Pan po wielu latach pracy z materiałami SB? - Rzecz polega na tym, że w dyskusji publicznej pokutują mity, które zostały wytworzone na początku lat 90., kiedy wiedza o pracy operacyjnej bezpieki była tak naprawdę minimalna. Wydawało się, że za osobę, która miała agenturalne związki z resortem, można uznać tylko tego człowieka, który po pierwsze - podpisał zobowiązanie do współpracy, po drugie - swoje donosy sporządzał na piśmie. Zarówno teoria pracy operacyjnej, jak i praktyka esbecka przynoszą zupełnie inną odpowiedź na to pytanie. Dzisiaj, po kilkunastu latach od przełomu roku 1989, od reglamentowanej rewolucji, wiemy, że rzeczywistość wyglądała inaczej. To znaczy, wiemy, że wraz z upływem PRL bezpieka wymagała coraz mniej dokumentów pisanych własnoręcznie. Wiemy też o tym, iż byli współpracownicy, którzy potrafili współpracować przez dwie lub trzy dekady, nie sporządzając dla bezpieki żadnego dokumentu własnoręcznie. Powiedział Pan, że stan prawny jest niedostosowany do obecnej wiedzy historycznej. W związku z tym, czy widzi Pan potrzebę zmian w ustawie lustracyjnej, której nowa wersja przecież nie tak dawno powstała? - To nie mnie oceniać, ja jestem historykiem, a nie prawnikiem. Wydaje mi się, że już od kilku lat efekty badań historycznych pokazują pewne słabości w konstrukcji prawnej. Istotnie, wydawałoby się, że jest to moment, w którym należałoby przemyśleć modyfikację tego prawodawstwa. Ale to nie rola historyków, aby tego typu rzeczy zmieniać. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-11
Autor: wa