Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przemoc władzy wobec rodziny

Treść

W środę drugie czytanie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Jedyną szansą na odrzucenie niesłychanie szkodliwego projektu byłaby pełna mobilizacja klubów PiS i PSL, przy wsparciu części posłów PO. O jego zablokowanie zwróciło się też do premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego Koło Parlamentarne Polska Plus. Aktywny lobbing przeciwko dezintegracji rodzin zapowiadają organizacje katolickie. Forum Kobiet Polskich wzywa wszystkich obywateli do pisania protestów.
Formalnie stosunek głosów w Sejmie jest następujący: projekt popierają posłowie ugrupowań lewicowych (50 posłów) oraz Platforma Obywatelska (205 posłów). Zatem nawet gdyby konsekwentnie przeciwko projektowi zagłosowali pozostali posłowie - PiS (155), PSL (31), Polski Plus (8) i niezrzeszeni (10) - ich głosy nie wystarczą do jego odrzucenia. Jedyną szansą byłoby, gdyby przynajmniej kilkudziesięciu członków PO dostrzegło niebezpieczeństwa płynące z tego projektu.
Czy to realne? Jarosław Gowin (PO) podkreśla, że podziela zarzuty wobec tego projektu i zamierza przekonywać partyjnych kolegów do odłożenia głosowania i przeprowadzenia dyskusji umożliwiającej modyfikację noweli. - Zasadnicza intencja, żeby wziąć w opiekę prześladowane dzieci, jest słuszna. Natomiast wydaje mi się, że tutaj wylewa się dziecko z kąpielą, ponieważ projekt otwiera drogę do rażącej ingerencji ze strony państwa w życie rodzinne - uważa Gowin. Zapowiada wniosek o zwołanie posiedzenia klubu w tej sprawie. Wielu posłów partii rządzącej nie ma nawet bladego pojęcia, jak wielce szkodliwa jest projektowana ustawa. Przykładem może być Antoni Mężydło (PO), który szczerze odpowiada, że nie wie, jak naprawdę wygląda ten projekt. Dopytywany, czy zdaje sobie sprawę, że nowela przewiduje m.in. możliwość odbierania dzieci z biologicznej rodziny bez wcześniejszej decyzji sądu, zaprzecza. - Rodzina jest zapisana w Konstytucji, więc żeby urzędnik mógł własną decyzją zabierać dziecko, to jest bez sensu, a w dodatku chyba niekonstytucyjne - przyznaje Mężydło. Zgadza się z tym, że ustawowe zakazanie rodzicom wszelkich form dyscyplinowania dzieci "to już byłoby za dużo". Zapowiada gruntowną analizę projektu. - Skoro mają być takie rozwiązania, to ja myślę, że on nie przejdzie, że nie będzie zgody w Platformie na zapisy antyrodzinne. Na pewno trzeba przeciwdziałać przemocy, nawet jeżeli jest ona w rodzinie. Jednakże nie można przez to godzić w inne wartości - zaznacza Mężydło.
Dyscyplina w PiS?
Przesądzony wydaje się natomiast sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreśla Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu PiS, posłowie tej partii od samego początku wyrażali negatywne opinie na temat wielu zawartych w nowelizacji zapisów. Jeszcze na etapie prac w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. - Nie słyszałem w naszym klubie głosów poparcia. Wszyscy są nastawieni zdecydowanie krytycznie, dlatego chyba nie będzie konieczne wprowadzanie dyscypliny głosowania - zaznacza Błaszczak, aczkolwiek nie wyklucza takiego instrumentu. Decyzja zapadnie w trakcie jutrzejszego posiedzenia klubu.
Mniejszym optymistą jest Artur Górski (PiS), który podkreśla, że dyscyplina w głosowaniu jest bardzo rzadko stosowana, dlatego teraz też jej zapewne nie będzie. Obawia się, że nie wszyscy członkowie klubu okażą się na tyle zdyscyplinowani, żeby opowiedzieć się przeciwko rozwiązaniom niebezpiecznym dla dziecka i rodziny.
Sam zamierza namawiać innych parlamentarzystów do sprzeciwu. Zapewne w drugim czytaniu do projektu zostaną wniesione liczne poprawki. To będzie oznaczało, że wróci do komisji, a końcowe głosowanie może wcale się nie odbyć podczas najbliższego posiedzenia Sejmu. Równocześnie zwraca uwagę, że antyprzemocowe hasło noweli może posłużyć jej zwolennikom za taran pozwalający krytykom przyczepić etykietę tych, którzy nie chcą walczyć z przemocą. - Mogę zadeklarować, że na wtorkowym posiedzeniu naszego klubu parlamentarnego podniosę kwestię tej ustawy. Uwrażliwię moich klubowych kolegów i koleżanki, żeby właściwie odczytali wszystkie zapisy, które tam się znajdują i mogą być niebezpieczne dla rodziny, a w konsekwencji także niebezpieczne dla samych dzieci. Będę bardzo mocno apelował, aby nasi posłowie byli aktywni zarówno jeśli chodzi o drugie czytanie i zgłaszanie poprawek, jak i o ewentualne ponowne prace w komisji - zapowiada Górski.
Poprawki Wargockiej
Teresa Wargocka, która reprezentowała klub PiS w pracach komisji nad tym projektem, podkreśla, że decyzja posłów tej partii w sprawie nowelizacji będzie ewidentnie uzależniona od tego, czy zostaną przyjęte ich poprawki. Tłumaczy, że od samego początku wnioskowali np. o wykreślenie przepisu umożliwiającego pracownikowi socjalnemu zabieranie dziecka z biologicznej rodziny bez decyzji sądu, o wykreślenie artykułu o zakazie bicia dzieci oraz oponowali przeciw zbieraniu danych wrażliwych przez zespoły interdyscyplinarne. Zapowiada, że klub nie zamierza z tych zmian zrezygnować. - Dochodzą mnie głosy, że będą poprawki i ze strony rządowej, i ze strony PO. Mam nadzieję, że będą to zmiany idące w kierunku wycofania się z tych szkodliwych zapisów. Dlatego teraz przygotowujemy się do drugiego czytania ze swoimi poprawkami. Natomiast o tym, jak ostatecznie w trzecim czytaniu zagłosujemy, będzie decydowało to, co się wydarzy w obszarze poprawiania tej ustawy w drugim czytaniu. Bo mam nadzieję, że być może uda się te niebezpieczne zapisy z ustawy usunąć - wyjaśnia Wargocka. Podkreśla, że najgorszą przemocą z możliwych jest ta, jaką państwo wyrządza rodzinom przez to, że 30 proc. dzieci przebywa w domach dziecka z powodów trudnej sytuacji materialnej. Dlatego przyznanie dodatkowych, przesadnych uprawnień pracownikom socjalnym będzie tę patologię pogłębiać. - Z powodu sytuacji bytowej nie można rozrywać więzi rodzinnych. Z tego względu składam też poprawkę, żeby w ustawie o pomocy społecznej dopisać w art. 70, że umieszczenie dziecka poza rodziną nie może być spowodowane jedynie złą sytuacją bytową rodziny - zapowiada posłanka.
Były marszałek Sejmu Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej, już zaapelował do prezydenta o zdecydowany sprzeciw wobec antyrodzinnych i antywychowawczych założeń proponowanych zmian prawnych, a do premiera Donalda Tuska o natychmiastowe wycofanie ustawy. Jak tłumaczy, nie może być zgody na przemoc władzy wobec rodziny. Jurek zwraca uwagę, że przemoc w rodzinie jest zaledwie niewielką cząstką znacznie szerszego zjawiska, jakim jest przemoc domowa, do której dochodzi dużo częściej w przypadku związków nieformalnych. Jednakże już w samym nazewnictwie prawnym ten fakt jest ukrywany. "Przecież tak, jak otwarcie mówimy o rzadszych przypadkach przemocy w rodzinie, tak również otwarcie musimy mówić o znacznie częstszych przypadkach przemocy w związkach nierodzinnych, nieformalnych, tzw. 'wolnych'. Jest to tym bardziej potrzebne, że stanowi dowód, że to właśnie rodzina 'związek ludzi oparty na stałych wzajemnych zobowiązaniach' jest wspólnotą dla dziecka najbezpieczniejszą, najlepiej gwarantującą jego prawa, jedyną zdolną zagwarantować je w pełni" - podkreśla Jurek.
PSL ma wątpliwości
Jak zachowa się koalicjant Platformy, Polskie Stronnictwo Ludowe? Jak tłumaczy przewodniczący Klubu Parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski, jego partia ma sporo wątpliwości wobec nowelizacji. Chodzi o potencjalne nadużycia w zabieraniu dzieci rodzicom przez pracowników socjalnych i przesadne ingerowanie państwa w autonomię rodzin. Z tego względu PSL zwróciło się z prośbą o ponowne gruntowne przeanalizowanie tych wszystkich aspektów przez "pewne środowiska" - zwłaszcza pod kątem wpływu tego projektu na rodziny. - Z mojej wiedzy wynika, że będzie jakaś korekta tego stanowiska rządu, które było wstępnie przedstawione. Nie wiem, czy będą jakieś poprawki. Natomiast z sygnałów, jakie do mnie dochodzą, to będzie jeszcze ponowna analiza z poszerzeniem o różne opcje innych ekspertów niż tych, którzy dotąd zabrali głos w tej sprawie, bo to jest bardzo złożony problem - informuje Żelichowski. Wszystko wskazuje na to, że głosowanie nad projektem odbędzie się dopiero za dwa tygodnie, na kolejnym posiedzeniu Sejmu, i to właśnie wtedy PSL ostatecznie rozstrzygnie, jak zagłosuje.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2010-03-01

Autor: jc