Przegraliśmy z trójporozumieniem
Treść
Ze Sławomirem Kłosowskim, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, rozmawia Jacek Dytkowski Komisja odrzuciła projekt dezyderatu wnoszącego o ponowne rozpatrzenie decyzji minister rozwoju regionalnego w sprawie wykreślenia ośmiu projektów wyższych uczelni z listy indykatywnej projektów kluczowych Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko... - Niestety, tak się rzeczywiście stało. Członkowie klubu PiS na sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży byli tym totalnie zaskoczeni. Wyglądało to jak coś noszącego znamiona podstępnego wprowadzenia tego tematu na dzisiejsze posiedzenie komisji. Wczorajsze zapewnienia przewodniczącego Smirnowa mówiły o tym, że kwestią dezyderatu będziemy się zajmowali w czasie późniejszym ze względu na to, iż dzisiejsze posiedzenie komisji ma sprowadzać się tylko i wyłącznie do omówienia spraw proceduralnych członków podkomisji stałych. Natomiast ku zaskoczeniu nas wszystkich - bo takiego zaskoczenia w swoim odczuciu nie zauważyłem ani na twarzach posłów PO, PSL czy LiD - jeden z posłów tego ostatniego ugrupowania zaproponował, abyśmy jednak mimo wszystko na dzisiejszym posiedzeniu komisji przegłosowali - czego nawet nie ukrywano - odrzucenie tego dezyderatu. Nie chcę tutaj nikogo oskarżać, że było to porozumienie, ale wymowność tych twarzy może wiele powiedzieć. Pan przewodniczący postawił wniosek o głosowanie dezyderatu i - jak można było się spodziewać - w tym trójporozumieniu: LiD, PO i PSL, dezyderat został odrzucony. Było to kuriozalne i takie żenujące. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że nosiło to znamiona obrzydliwości, bo posłowie PO wczoraj zwracali uwagę, iż chcieliby mieć wydrukowany ten dezyderat, że chcieliby podyskutować na jego temat, a nawet powołać jakąś podkomisję do spraw opracowania czy zmiany tego dokumentu. W tej chwili widzę, że robili to zupełnie instrumentalnie i taktycznie ze względu na to, że wczoraj, nie chcę oceniać, czy z lenistwa lub jakichś innych powodów, nie mieli po prostu większości pod koniec pracy tej komisji nadzwyczajnej. W jej trakcie byli przecież skłonni odwlekać, ogłaszać przerwy, a dzisiaj, ku osłupieniu wszystkich, posłowie LiD, PO i PSL stwierdzili, że już nie muszą czytać, niczego poprawiać i po prostu dezyderat odrzucili. Przewodniczący komisji Andrzej Smirnow powiedział, że dezyderat nie był w ogóle uzgodniony i nie uwzględniał przebiegu samej dyskusji z Barbarą Kudrycką. - To jest nieprawda ze względu na to, że ja intencje zgłoszenia projektu tego dezyderatu zgłosiłem na prezydium oraz w sekretariacie komisji. Jest to do sprawdzenia. Poinformowałem, że będę ewentualnie go zgłaszał, ze względu na to, iż nie mogłem niejako przed dyskusją, przed wysłuchaniem argumentów pani minister Kudryckiej i pana wiceministra rozwoju regionalnego Mikuły, od razu zakładać a priori, że będzie konieczność składania takiego dezyderatu. Sądziłem: "a nuż się spełnią cuda w przypadku PO i pana Tuska", zwłaszcza że mieliśmy na sali posiedzeń komisji osoby duchowne i mogło to natchnąć co najmniej posłów PSL - co się jednak nie stało. Ta atmosfera nie natchnęła niestety nikogo poza posłami PiS. W każdym razie nie mogłem zakładać a priori, że np. pani minister nie powie w pewnym momencie: "Słuchajcie państwo, przyjmuję argumenty wnioskodawców komisji nadzwyczajnej, zgadzam się na przywrócenie ośmiu projektów na listę indykatywną". A wtedy składanie tego dezyderatu nie miałoby sensu. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-11
Autor: wa