Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przedsiębiorcy kontra prokuratura

Treść

Na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka ma zająć się we wrześniu przypadkami niszczenia przedsiębiorstw przez prokuraturę i organy skarbowe. Przewlekłe wieloletnie postępowania prokuratorskie wobec przedsiębiorców, połączone z trwającymi miesiącami sankcjami, nalotami urzędów skarbowych, paraliżujące działalność firm, przeciągane audyty i ekspertyzy w sprawach gospodarczych wskazują - zdaniem części parlamentarzystów - na próby tuszowania i zacierania śladów nieprawidłowości w działaniach organów państwowych. Do najbardziej bulwersujących spraw posłowie zaliczają przypadki Kluski, Knosowskiego i Olewników oraz spółek Bestcom, Atrax, JTT Computer czy Alucon. - Sygnałów o nadużywaniu uprawnień, podejrzeniach tuszowania własnych błędów, przewlekłych nieuzasadnionych aresztach i działaniach organów państwowych, które doprowadziły firmy do upadku, jest coraz więcej. Chcemy, by komisja zajęła się najgłośniejszymi takimi sprawami, jakie miały miejsce w ostatnich latach - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Jak udało się nam ustalić, do nadzwyczajnego posiedzenia komisji miałoby dojść najdalej w drugiej połowie września. Parlamentarzyści, którzy wielokrotnie interweniowali w tych sprawach, do tej pory musieli zadowalać się zdawkowymi, wymijającymi, a także rozmijającymi się z prawdą wyjaśnieniami. Tak jak w przypadku odpowiedzi Prokuratury Krajowej na interpelacje dotyczące Bestcomu. - Taka komisja niczego nie zmieni, ale przynajmniej pokaże opinii publicznej mechanizm funkcjonowania sądów, prokuratur, urzędów skarbowych wobec przedsiębiorców. W dużej części nasze sądy, policja, prokuratura tkwią jeszcze cały czas w głębokim PRL. To są ci sami ludzie, ta sama mentalność, samowola i poczucie bezkarności oraz brak odpowiedzialności - mówi "Naszemu Dziennikowi" Roman Kluska, twórca potęgi Optimusa i doradca gospodarczy byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Według naszych informacji lista przypadków, których wyjaśnieniem zajęłaby się komisja na nadzwyczajnym posiedzeniu, nie jest jeszcze zamknięta, ale wśród spraw budzących zainteresowanie parlamentarzystów znajdują się obok przypadku Romana Kluski i sprawy Olewników czy Gerarda Knosowskiego również ujawnione przez "Nasz Dziennik" przypadki skandalicznych działań organów państwowych wobec Bestcomu, Atraksu, Aluconu oraz JTT Computer. Sami przedsiębiorcy, których prosiliśmy o opinię na temat komisji i ich ewentualnego udziału w konfrontacji z przedstawicielami prokuratury, dzielą się na dwie grupy. Ci, którzy próbowali walczyć z nieprawidłowościami i po medialnym nagłośnieniu sprawy narazili się na "urzędniczą zemstę", dziś obawiają się dalszych szykan. Druga grupa to ci, którzy uważają, że przy poczuciu bezkarności pracowników wymiaru sprawiedliwości komisja niczego nie zmieni, ale jest pomysłem ciekawym, bo może zwrócić uwagę opinii publicznej na bulwersujące działania prokuratury i urzędów skarbowych. - Spodziewam się oczywiście, że prokurator krajowy Marek Staszak będzie zasłaniał się tajemnicą postępowań albo uciekał w formułki typu "rozwojowe śledztwo", tłumacząc w ten sposób powody przewlekłości niektórych postępowań, ale przede wszystkim liczę, że przy dużym zainteresowaniu mediów prokuraturze nie uda się spraw wyciszyć. Jeśli postępowanie wobec przedsiębiorcy, którego wcześniej wpakowano do aresztu, trwa latami, a prokuratura, nie będąc w stanie przedstawić aktu oskarżenia, sprawę przewleka, to coś tu jest nie tak - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk. Jedną ze spraw, która najprawdopodobniej trafi na nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji, jest przypadek znanego w latach 90. pilskiego przedsiębiorcy Gerarda Knosowskiego. Biznesmen, który zainwestował w dwie fabryki materiałów budowlanych, został w 1994 roku zatrzymany na wniosek prokuratury w Trzciance i decyzją miejscowego sądu aresztowany pod zarzutem wyłudzenia kredytów bankowych, choć bank nie składał wniosku o ściganie. W areszcie tymczasowym przesiedział ponad rok. W tym czasie firma upadła, majątek przedsiębiorstwa został rozprzedany znacznie poniżej wartości - fabrykę we Wrzącej wartą 20 mln złotych sprzedano za 716 tysięcy. Knosowski, oczyszczony przez sąd z zarzutów, walczył o odszkodowanie za zniszczenie firmy, ale nie dostał ani gorsza. Sąd co prawda przyznał mu 100 tysięcy za bezprawne aresztowanie i 24 tysiące z tytułu "utraconych zarobków", ale jednocześnie obciążył kosztami "pobytu w areszcie". W wyniku działań prokuratury Gerard Knosowski stracił majątek życia, dziś utrzymuje się z głodowej emerytury. Prokurator, który doprowadził przedsiębiorcę do bankructwa, nie poniósł żadnych konsekwencji. - Nie tylko nie otrzymałem żadnego odszkodowania, ale wie pan, nawet nie usłyszałem słowa "przepraszam" - mówi Gerard Knosowski. O odszkodowanie za zniszczoną firmę walczy też Mitch Nocula, amerykański przedsiębiorca polskiego pochodzenia. W 2000 roku do wrocławskiego oddziału firmy Alucon wkroczyła policja i prokuratura. Jak się okazało po pięciu latach procesu, w którym Nocula usłyszał wyrok "niewinny", na podstawie sfingowanych zarzutów zajęto majątek, oprogramowanie i komputery. Sparaliżowana na pięć lat firma upadła. Nocula nie może odzyskać zajętego w 2000 roku sprzętu komputerowego, bo ten w tajemniczych okolicznościach "zniknął" z policyjnego depozytu. Sprawców oczywiście brak. Za to policja oferuje Noculi odszkodowanie za "zagubiony" sprzęt komputerowy w wysokości 700 złotych. Sam Nocula domaga się 9 mln dolarów za zniszczoną firmę. - Będę ciągle domagał się niezależnego śledztwa w celu ustalenia złodziejskich powiązań niektórych przedstawicieli prawa. Te zdegenerowane elementy doprowadziły mnie do milionowych strat. Nie było jakichkolwiek dowodów przekroczenia prawa przez moją firmę - komentuje Nocula. Najbardziej znaną sprawą dotyczącą nieprawidłowych działań organów wymiaru sprawiedliwości jest jednak historia właścicieli poznańskiej firmy Bestcom i ich bliskich. Jacek Karaban i Robert Nowak na podstawie anonimowych donosów w areszcie przesiedzieli osiem miesięcy. W międzyczasie upadło założone przez nich dziesięć lat wcześniej przedsiębiorstwo, ponad dwustu ludzi straciło pracę. Śledztwo w sprawie Bestcomu trwa już trzy lata, ale do dziś prokuratura nie jest w stanie skierować aktu oskarżenia do sądu. Przedłuża więc postępowanie pod byle pretekstem na kolejne miesiące. Parlamentarzyści, którzy badali tę sprawę, nie mają wątpliwości: chodzi o zatuszowanie nieprawidłowości i znalezienie czegokolwiek, co pozwoliłoby uzasadniać szykany, jakich doznali przedsiębiorcy i ich rodziny. - Ta kuriozalna sprawa niczym z Białorusi jest modelowym przykładem nieprawidłowości w działaniach wymiaru sprawiedliwości - komentuje poseł Maks Kraczkowski, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-19

Autor: wa