Prowokacje pod krzyżem
Treść
Obrońcy krzyża spod Pałacu Prezydenckiego wytrwale czekają na gwarancję ze strony prezydenta Bronisława Komorowskiego, że ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem zostaną w tym miejscu upamiętnione. Nie ukrywają, że często pojawiają się grupki pijanych osobników, działających - w ich opinii - na czyjeś polecenie, próbujących zakłócić protest i odmawiane modlitwy.
- Chcemy, tak jak to było 3 sierpnia, kiedy prosiliśmy Kancelarię Prezydenta, aby prezydent Bronisław Komorowski podpisał dokument, że powstanie tutaj pamiątkowa tablica lub pomnik, gdzie będzie zachowany krzyż. Chodzi nam o pamięć tych ludzi, którzy zginęli. Mam nadzieję, że prezydent odpowie na naszą prośbę, bo zgłaszaliśmy to w mediach i mówiliśmy o tym 3 sierpnia, ale nikt wtedy do nas nie wyszedł. Kancelaria nie chciała usłyszeć głosu społeczeństwa - mówi Dariusz Wernicki, jeden z protestujących pod Pałacem Prezydenckim.
Manifestujący zaznaczają, że codziennie pojawiają się grupy pijanych ludzi, którzy przychodzą, ubliżają, przerywają ludziom modlitwę. Według pani Teresy Nasfeter, są one celowo przysyłane i opłacane. Wczoraj pod krzyżem było w miarę spokojnie. Pojawiła się wprawdzie pewna grupka osób próbujących zakłócić protest, ale tym razem policja interweniowała. - Modlitwy bardzo nam pomogły: Różaniec i Modlitwa do św. Michała Archanioła. Były pewne ataki zła, falami przychodziły osoby pijane, ale policja nam pomogła - informuje pani Teresa. Protestujący wyrażają przypuszczenie, że poprawa nastawienia do nich służb porządkowych nastąpiła w związku z nagłośnieniem tego problemu przez media. Ostrzegają przed planowanymi, ich zdaniem, prowokacjami młodzieżówek Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W pierwszym przypadku miałaby się ona odbyć dzisiaj ok. godz. 23.30, a w drugim - ok. godz. 10.00 jutro.
Protestujący podkreślają, że zbierają się pod krzyżem spontanicznie. - Dużo czasu spędzam tutaj, żeby panował względny porządek i ład między ludźmi - twierdzi Janusz Zieliński. Zauważa, iż jako Naród powinniśmy wyciągnąć wnioski z tragedii 10 kwietnia. - To największa katastrofa, jaka mogła się wydarzyć w historii państw. Natomiast dotąd z tego nie idzie żadne pozytywne przesłanie. Jestem dumny, że tu stoję i zgodnie z moim systemem wartości bronię tego, co tu się dzieje - podkreśla Zieliński.
JAC
Nasz Dziennik 2010-08-09
Autor: jc