Prokurator ma prawo wglądu w SMS-y
Treść
Wczorajsze tragiczne wydarzenie z udziałem zastępcy szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powinno zwrócić uwagę na system ochrony tajemnicy korespondencji w Polsce. System ten jest dziurawy, a uprawnienia prokuratury nie spełniają standardów państwa demokratycznego. Prokuratorzy bez zgody sądu mogą sięgać do informacji, które powinna chronić tajemnica korespondencji.
Media od kilku miesięcy informowały opinię publiczną o inwigilacji dziennikarzy w związku ze śledztwem smoleńskim. Na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prowadziła ją Żandarmeria Wojskowa. Jak wynika z prokuratorskiego postanowienia, zakres inwigilacji obejmował nie tylko wykaz połączeń - telefonicznych i SMS-owych - ale też "treść wiadomości tekstowych" za okres 7 miesięcy.
O dziwo, prokuratura ma podstawy, aby o takie dane występować i uzyskiwać od teleoperatorów. Podstawą działania prokuratury w tym zakresie jest art. 236a kodeksu postępowania karnego. Przepis ten w kpk znalazł się w 2004 r. i obowiązuje do dzisiaj. Kilkadziesiąt nowelizacji kodeksu, jakie od tego czasu miały miejsce, nie zmieniło tego stanu rzeczy. Także te, które zafundował w obszarze prawa karnego były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. A były one przecież robione pod hasłem przywrócenia standardów państwa demokratycznego w zakresie gwarancji wolności obywatelskich.
Zastanawiające jest, że prawo różnicuje podstawy uzyskiwania danych przez organy ścigania. Poza prokuraturą wszystkie pozostałe organy mogą mieć dostęp do danych objętych tajemnicą korespondencji za zgodą sądu. Tylko prokuratura może uzyskiwać takie dane bez zgody sądu. Stwarza to szczególne zagrożenia w wypadku dziennikarzy, których źródła informacji chronione są dodatkowo zakazem dowodowym. I zakaz ten "nie działa" tylko w szczególnych przypadkach. Wielokrotnie podkreślał to w swych orzeczeniach Europejski Trybunał Praw Człowieka. We wrześniu 2010 r. ETS stwierdził, że w państwie demokratycznym ochrona tożsamości źródeł dziennikarzy powinna być traktowana w kategoriach absolutnego standardu. O poszanowanie tych standardów apelował również Rzecznik Praw Obywatelskich, który postulował nowelizację przepisów kpk.
Zmiana jest zaś potrzebna, co pokazuje chociażby sprawa "poznańska". Zakaz dowodowy dotyczący źródeł informacji dziennikarzy nie może być dłużej w Polsce "obchodzony" (art. 180 par. 3). To z kolei podważa zasadę wolności prasy, która stanowi jeden z fundamentów demokracji i pluralizmu politycznego. W efekcie działań Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu doszło zatem nie tyle do złamania prawa, ile do jego "obejścia". Okazuje się bowiem, że przepis kpk pozwalający prokuraturze sięgać do danych telekomunikacyjnych obywateli jest inny niż podobne przepisy zawarte w ustawach, na podstawie których funkcjonują pozostałe organy ścigania. Tam, działając na ich podstawie, nieprokuratorskie organy mogą uzyskiwać tylko wykaz połączeń i dane identyfikujące abonentów tych połączeń. Tymczasem prokuratorzy, korzystając z art. 236a kpk, mogą sięgać po treść korespondencji SMS-owej. I w ten sposób "obchodzić" zakaz dowodowy określony w art. 180 paragraf 3 kpk.
dr Martin Brożek
Nasz Dziennik Wtorek, 10 stycznia 2012, Nr 7 (4242)
Autor: au