Proces za dziedzictwo znaczeń
Treść
"Gazeta Wyborcza" może obrażać Polaków, nazywając ich np. nacjonalistami, natomiast nikt nie może wyrazić opinii, że jej redaktorzy są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski, bez narażenia się na konsekwencje sądowe. Wczoraj ruszył proces, jaki wydawca gazety Agora SA wytoczył pisarzowi i poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.
Mecenas Piotr Rogowski, pełnomocnik Agory, podtrzymał pozew wobec Rymkiewicza, by ten przeprosił i wpłacił 10 tys. zł na ośrodek dla osób ociemniałych w Laskach pod Warszawą. Sprawa dotyczy wypowiedzi pisarza, który w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" w sierpniu 2010 r. nazwał redaktorów "GW" m.in. "duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski" i dodał, że "rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem "luksemburgizmu", a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków". Rymkiewicz skomentował w ten sposób dotychczasową działalność tego pisma oraz sposób opisywania wydarzeń pod krzyżem ustawionym po katastrofie smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. - W mojej opinii, fundamentalne poglądy przedstawiane w "Gazecie Wyborczej" są zbudowane na ideach Róży Luksemburg, czyli takich, jakie propagowała KPP - oświadczył wczoraj na sali sądowej pisarz.
Mecenas Rogowski argumentował z kolei, że pozwany nie przedstawił żadnych dowodów, które by potwierdzały wyrażone przez niego na łamach prasy opinie. - W sprawie o ochronę dóbr osobistych jest też oczywiste, iż obowiązuje tzw. domniemanie bezprawności działania strony pozwanej. Strona pozwana ma obowiązek udowodnić, że wszystko to, co napisała, było prawdą. Taki obowiązek spoczywał na osobie pozwanej - powiedział Rogowski. Nie potrafił jednak powiedzieć, jakie dobra osobiste spółki Agora zostały naruszone. Skupił się głównie na "młodych" "poniżej 30. roku życia redaktorach "GW", którzy traktują firmę jako miejsce swojej pracy, utożsamiają się z nią, mają katolickie wychowanie". To ostatnie stwierdzenie rozbawiło zebraną w sądzie publiczność. Rogowski akcentował, że wypowiedź Rymkiewicza "kreuje negatywny wizerunek firmy".
Mecenas Sławomir Sawicki, pełnomocnik Rymkiewicza, dowodził natomiast, że słowa pisarza są natury ocennej i należą do sfery publicystyki. Wskazał, że gazeta angażuje się w spory polityczne i również często ostro krytykuje swoich przeciwników ideologicznych. - Pozwany jasno przeciwstawił się poglądom "GW", że to, co w tym dzienniku uważa się za pożądane, on postrzega jako istotne zagrożenie. A skoro tak uważa, to jego wypowiedź tak właśnie brzmi, że redaktorzy chcą, żeby Polacy przestali być Polakami, aby wreszcie się zintegrowali, by coraz mniej było tej polskości, a coraz więcej europejskości. Jeśli chodzi o kwestie obrony krzyża, tutaj nie trzeba podawać żadnych artykułów, by wiedzieć, że stosunek redaktorów "Wyborczej" do Kościoła i katolicyzmu jest dosyć krytyczny, na co pozwany się nie zgadza - zauważył mec. Sawicki. Wnioskował w związku z tym o oddalenie pozwu. - Jego wypowiedź [Rymkiewicza - przyp. red.] nie przekroczyła granic niedozwolonej krytyki, zwłaszcza że "GW" jest dziennikiem politycznym i też takie poglądy są tam zamieszczane - oznajmił mecenas.
Na zakończenie rozprawy głos zabrał sam Rymkiewicz, który zaznaczył, że gazeta wydawana przez Agorę wielokrotnie zarzuca Polakom, że są nacjonalistami. Zwrócił uwagę, że słowo to pochodzi z języka francuskiego i na początku XIX w. oznaczało w Polsce "rodaka", a w 1905 r. Róża Luksemburg nadała mu znaczenie obelżywe. - Nazwała nacjonalistami Józefa Piłsudskiego i Ignacego Daszyńskiego. Przypisała obłędne skłonności nacjonalistyczne całej polskiej inteligencji, która, jej zdaniem, domagała się niepodległości Polski - oświadczył pisarz. Dodał, że "teraz, po ponad stu latach możemy spotkać w "GW" tę samą obelgę, kompletnie fałszywą, niczym nieuzasadnioną - "nacjonalista"". - To jest fundament działalności "GW" - obarczanie Polaków winą za nacjonalizm, rzucanie tą obelgą, którą wymyśliła i stworzyła Luksemburg. I na tym właśnie polega to dziedzictwo duchowe. Oznacza ono dziedziczenie znaczenia słów - podkreślił Rymkiewicz. Wyraził jednocześnie nadzieję, że przywróci się w Polsce właściwe znaczenie tego wyrażenia. I będziemy je nazywać tak jak Polacy w XIX wieku. Będziemy nacjonalistami - konkludował poeta. Ostatnie stwierdzenie spotkało się z aplauzem widzów na sali.
Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się sprawa, oddalił również wczoraj wszystkie wnioski dowodowe przedstawione przez pozwanego, ponieważ powinny być zgłoszone "na okoliczność faktów", a "nie opinii i poglądów" wyrażonych przez świadków. Chodziło o przesłuchanie redaktora naczelnego "GW" Adama Michnika, redaktorów: Seweryna Blumsztajna, Rafała Ziemkiewicza, Tomasza Terlikowskiego, Andrzeja Nowaka i Leszka Żebrowskiego.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-07-08
Autor: jc