Proces obrońców stoczni
Treść
To sfingowany proces polityczny - tak związkowcy z "Solidarności" oceniają postawienie w stan oskarżenia uczestników manifestacji w obronie przemysłu stoczniowego
Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyła się wczoraj rozprawa przygotowawcza w związku z zajściami, do jakich doszło w 2009 r. przed Pałacem Kultury i Nauki.
Oskarżonymi o domniemane użycie siły wobec policjantów są stoczniowcy Zbigniew Stefański, Robert Pusz, Karol Guzikiewicz - wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej, oraz Józef Piechowiak - wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" z poznańskich zakładów Cegielskiego. - Ten proces jest skandalem. Byłem obecny podczas tej manifestacji i winny jest kto inny - policja. Natomiast oskarżeni nie byli w ogóle agresywni. Nie brali czynnego udziału w proteście, a wręcz odwrotnie, uspokajali - podobnie zresztą jak ja - i ratowali ludzi poparzonych środkami chemicznymi - ocenia sytuację w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Roman Gałęzewski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej.
W wyniku likwidacji przemysłu stoczniowego pracę straciło 10 tys. pracowników stoczni polskich oraz kilkadziesiąt tysięcy pracowników firm kooperujących ze stoczniami. Stoczniowcy oraz zatrudnieni w zakładach Cegielskiego przeprowadzili 29 kwietnia 2009 r. w Warszawie wielki protest przeciwko takim decyzjom.
- W wyniku prowokacji policji pracownicy zostali zaatakowani. Użyto środków chemicznych przypominających gazy bojowe, rozpylając je w protestujący tłum, który wcześniej został prowokacyjnie skierowany przez służby porządkowe w wąski, odgrodzony korytarz przed Pałacem Kultury i Nauki, gdzie wyczekiwali już funkcjonariusze policji w pełnym uzbrojeniu bojowym. W związku z tym, że tak zorganizowana prowokacja uniemożliwiła protestującym ucieczkę, kilkudziesięciu z nich zostało poparzonych środkami chemicznymi i korzystało z pomocy medycznej w szpitalu w Warszawie - relacjonuje Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej, jeden z oskarżonych.
Wkrótce po tych wydarzeniach "Solidarność" złożyła doniesienie do prokuratury w związku z użyciem siły przez policję. Ku zdziwieniu związkowców, postępowanie zostało umorzone w 2010 r., a w stan oskarżenia postawiono uczestników manifestacji.
Policja nie ma natomiast sobie nic do zarzucenia. Według sporządzonego przez prokuraturę aktu oskarżenia, zastosowane środki były odpowiednie do zaistniałych okoliczności.
Obserwatorzy na rozprawie
- Mieliśmy argumenty, świadków, wśród nich posła Andrzeja Jaworskiego (PiS), senatora Mieczysława Gila (PiS), a także nagrania kamerą, gdzie widać, jak policja z premedytacją oblewała ludzi tą paraliżującą i żrącą cieczą. Teraz rozpoczyna się pokazowy, zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności proces mający na celu ewidentne zastraszenie - ocenia Guzikiewicz.
NSZZ "Solidarność" skierowała pisma z prośbą o wysłanie obserwatorów na rozprawę m.in. do Amnesty International, Komitetu Helsińskiego i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Wczoraj przed sądem kilkudziesięcioosobowa grupa związkowców zorganizowała pikietę. "Dość rządów Donalda Tuska", "Prokuratorzy - gratulujemy. Służycie dziś wiernie PO i Tuskowi jak wcześniej PZPR-owi" - głosiły rozwinięte przez nich transparenty. Sąd nie udzielił zgody na obecność na posiedzeniu publiczności i przedstawicieli mediów, argumentując, że "jest to rozprawa przygotowawcza". Pełnomocnicy oskarżonych, mecenasi Waldemar i Krystyna Kosińscy, złożyli wnioski o umorzenie postępowania z uwagi na niepopełnienie czynu przez oskarżonych. - Następnie na wypadek nieuwzględnienia tych wniosków złożyliśmy wniosek o zwrot sprawy do prokuratury, gdyż zebrany materiał dowodowy i akta sprawy zawierają istotne braki, których nie da się usunąć w postępowaniu sądowym - mówi mec. Krystyna Kosińska. Gdyby jednak doszło do rozpoczęcia procesu, pełnomocnik oskarżonych zapowiada złożenie kolejnych wniosków dowodowych, z których główny będzie dotyczył działań podjętych przez funkcjonariuszy podczas zabezpieczenia manifestacji z 29 kwietnia, a w szczególności, czy były one adekwatne do zaistniałej sytuacji i czy nie doszło do przekroczenia uprawnień i sprowokowania pewnych sytuacji. Sąd odniesie się do wniosków obrony 4 października.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik Środa, 23 maja 2012, Nr 119 (4354)
Autor: au