Prezydent radził z ekonomistami
Treść
Główny wniosek z wczorajszej narady Lecha Kaczyńskiego z ekonomistami jest taki, że "trzeba uczynić wszystko, aby przyhamowanie rozwoju Polski było stosunkowo jak najmniejsze". Prezydent stwierdził, że w obecnej sytuacji naszej gospodarki "nie ma się dziś czego obawiać", choć nastąpi pewne spowolnienie jej rozwoju. Lech Kaczyński poinformował po rozmowie z prezesem NBP Sławomirem Skrzypkiem, że nie grozi nam w tym roku 5-procentowa inflacja. Narada głowy państwa z ekonomistami poprzedza zwołaną na wtorek Radę Gabinetową. Kaczyński poinformował wczoraj, że chce rozmawiać z rządem o bieżącej sytuacji gospodarczej i ma nadzieję, że uda się porozmawiać "w spokoju i bez napięć". Podczas zwołanej na wczoraj przez prezydenta narady z ekonomistami Lech Kaczyński zapoznał się z ich oceną aktualnego stanu naszej gospodarki. Do Pałacu Prezydenckiego przybyli m.in.: prezes NBP Sławomir Skrzypek, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie Ludwik Sobolewski, prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz i prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki. Po spotkaniu prezydent stwierdził, że mimo docierających do nas codziennie informacji o kryzysie finansowym, w naszej gospodarce "nie jest tak źle". - To nie znaczy, że nie ma zagrożeń - zaznaczył Lech Kaczyński. W jego ocenie, polska gospodarka ma zdrowe fundamenty, system bankowy - mocne podstawy, a zupełnie "nie najgorzej" ma się również sektor ubezpieczeniowy, z wyjątkiem otwartych funduszy emerytalnych, które w ostatnim czasie znacznie straciły. - Mamy jednak dalej podstawy do tego, aby myśleć, że Polska będzie się rozwijać, nawet jeżeli tempo będzie nieco niższe - powiedział prezydent. Ocenił, że na tle tego, co się obecnie dzieje, lata 2005-2007 wypadają wręcz niezwykle dobrze. Według Lecha Kaczyńskiego, przyczyna tego nie leży tylko w kryzysie z ostatnich dwóch miesięcy, ale "przyczyny są głębsze". Prezydent odniósł się również do sprawy osłabiającego się mocno złotego. Odczuwają to szczególnie osoby, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich, bowiem po wzroście kursu franka do złotego płacą teraz wyraźnie wyższe raty kredytów. - To może być nauczką dla nas wszystkich, by kredyty brać w tej walucie, która jest walutą polską - mówił prezydent, zaznaczając przy tym, że ze spadającego złotego zadowoleni mogą być z kolei nasi eksporterzy. Wieczorem Lech Kaczyński zapowiedział podpisanie ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, która podwyższa gwarancje depozytów bankowych do równowartości 50 tys. euro. Prezes NBP Sławomir Skrzypek zapowiadał wczoraj, że w sytuacji spadku złotego Narodowy Bank Polski nie przewiduje obecnie interwencji na rynku walutowym. - To, co Narodowy Bank Polski mógł zrobić dla bezpieczeństwa banków, to zrobił. W tej chwili opracowujemy następny krok - powiedział Skrzypek. Średni kurs dolara w Narodowym Banku Polskim wyniósł wczoraj 3,13 zł, a kurs euro zbliża się do 4 zł i wyniósł 3,92 zł za euro. Przed miesiącem kurs euro w NBP wynosił 3,3 zł, a dolara - 2,25 zł. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-10-25
Autor: wa