Prezydent postawił tamę
Treść
Rozwiązania w przygotowanej przez Platformę Obywatelską nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji grożą dalszą komercjalizacją mediów publicznych, ograniczeniem publicznego dostępu do nich, możliwym postępem procesu prywatyzacyjnego, stanowią także naruszenie zasady równowagi na rynku mediów - oto główne powody, dla których prezydent Lech Kaczyński postanowił zawetować ustawę medialną. Nowelizacja trafi teraz do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. Lech Kaczyński spotkał się z przedstawicielami klubów parlamentarnych w celu wysłuchania ich opinii na temat nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W spotkaniu wzięli udział: Marek Kuchciński (PiS), Grzegorz Dolniak (PO), Stanisław Żelichowski (PSL) i Jerzy Szmajdziński (Lewica). Wczoraj mijał termin, w którym prezydent mógł kontrowersyjną nowelizację ustawy podpisać, zawetować lub zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. Już wcześniej Lech Kaczyński mówił, że ustawa jest niekonstytucyjna, ponieważ odbiera dużo kompetencji KRRiT będącej organem konstytucyjnym, i że zamierza ją zawetować. Wczoraj zaś podkreślał, iż jest wciąż bardzo sceptyczny wobec tej nowelizacji, ale - jak dodał - chciał wysłuchać także opinii klubów. Zdaniem polityków Platformy Obywatelskiej, nowela jest potrzebna i zgodna z Konstytucją. Do odrzucenia weta prezydenta PO potrzebowałaby większości 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy posłów. Razem z koalicyjnym PSL dysponuje zbyt małą liczbą głosów, aby tego dokonać. Prawo i Sprawiedliwość od początku domagało się odrzucenia nowelizacji, jednak Sejm na to nie przystał. - To była dla niego [prezydenta] ważna konsultacja, teraz widzi, że możliwość poparcia weta jest duża - powiedział Jerzy Szmajdziński po półgodzinnym spotkaniu w Pałacu Prezydenckim. Jak tłumaczył, stosunek klubu Lewicy do ustawy pozostaje negatywny, m.in. z powodu koncepcji zwiększenia wpływów rządu na funkcjonowanie mediów publicznych i prywatnych. Ta deklaracja wraz z zapowiedzią wstrzymania się przy głosowaniu nad wetem prezydenta wskazuje na to, że prawdopodobnie uda się je utrzymać i ustawa trafi do kosza. W ocenie wiceszefa klubu PO Grzegorza Dolniaka prezydent zdecydował o losach ustawy medialnej jeszcze przed wczorajszymi konsultacjami. Weta spodziewał się także szef klubu PSL Stanisław Żelichowski, chociaż koalicja wciąż przekonywała Lecha Kaczyńskiego do podpisania ustawy. - Ta ustawa w niezwykle istotnym dzisiaj świecie mediów narusza zasady równowagi i dlatego też postanowiłem przedstawić ją parlamentowi do ponownego rozpatrzenia. Odrębną kwestią są wątpliwości konstytucyjne, jeżeli idzie o tę ustawę. Niezwykłe wręcz wzmocnienie pozycji rządu, jako organu, który nadzoruje przyznawanie koncesji, niezależnie od szczególnego trybu powołania przewodniczącego Komitetu do Spraw Elektroniki. To jest tutaj też niezmiernie istotne, ale widzę tutaj zagrożenie dalszą komercjalizacją, zagrożenie sytuacją, w której media publiczne będą miały nie 40 procent udziału w rynku telewizyjnym, tylko ten udział spadnie do 10 czy 8 proc. - argumentował Lech Kaczyński na wczorajszej konferencji prasowej. Jak dodał, sam także dostrzega problem reformy telewizji publicznej. - Myślę, że działamy w sferze, którą trzeba udoskonalać. Trudno o rozwiązania całkowicie optymalne, ale na pewno narzędziem tego udoskonalania nie jest ta ustawa - wskazał prezydent. Nowelizacja ustawy o RTV z 25 kwietnia br. poważnie ogranicza kompetencje KRRiT - przyznawanie koncesji, kontrolowanie nadawców (z wyjątkiem kontroli programowej) przechodzi do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Zmienia także zasady wyboru członków KRRiT. Ponadto ustawa pozwala Walnemu Zgromadzeniu Akcjonariuszy TVP i Polskiego Radia (a więc ministrowi Skarbu Państwa) odwoływać członków zarządów tych spółek. Artykuł 32 umożliwiałby zaś w praktyce uwłaszczenie się osób powiązanych z obozem rządzącym na majątku mediów publicznych. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-05-17
Autor: wa