Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Premier nie widzi wyjścia

Treść

Jeszcze tylko 30-dniowe konsultacje i do Sejmu wpłynie projekt ustawy dotyczący podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Premier Donald Tusk przygotowywane przesunięcie wieku przechodzenia na emeryturę konsultował wczoraj z marszałek Sejmu Ewą Kopacz i parlamentarzystkami Platformy Obywatelskiej.

Donald Tusk poinformował wczoraj, że rząd ma już gotowy tekst projektu ustawy zakładającej podwyższenie wieku emerytalnego, który w najbliższym czasie trafi do konsultacji międzyresortowych. Za blisko miesiąc projekt mógłby już zostać skierowany do Sejmu. - Jest projekt, który jeszcze dzisiaj będzie przeze mnie przejrzany - każdy przecinek i kropka. Po złych doświadczeniach, szczególnie z ACTA, chcemy wspólnie z ministrami sprawdzić trzy razy każde zdanie - szczególnie w sprawie tak znaczącej dla obywateli - zanim projekt prześlemy do formalnych konsultacji. Ale można się spodziewać, że na pewno w najbliższych godzinach, maksimum dniach, projekt trafi do tych formalnych konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Ten etap będzie trwał 30 dni - poinformował wczoraj premier. Tusk stwierdził, iż ustawa będzie trudna do przeprowadzenia, "bo kto chce dłużej pracować". - Trzeba mieć odwagę powiedzieć tak: wiemy, że to nie budzi entuzjazmu, ale postaramy się wytłumaczyć wszystkim, że innego wyjścia nie ma. My nie robimy nikomu przyjemności, ani obywatelom, ani władzy, to dla wszystkich jest ciężki orzech do zgryzienia. Ale alternatywa jest gorsza. Alternatywą są poważne kłopoty dla dzisiejszych emerytów i przyszłych emerytów i uważam, że warto to zrobić - powiedział premier. Przekonywał jednocześnie, że reforma emerytalna jest neutralna dla budżetu. - To nie "chytrość" ministra finansów powoduje, że wprowadzamy reformę emerytalną. Budżet państwa nie zarabia na reformie emerytalnej. Tu chodzi o bezpieczeństwo dzisiejszych i przyszłych emerytów - mówił Tusk. Jednocześnie stwierdził, iż ustawie emerytalnej nie będą towarzyszyły żadne inne ustawy "okołoemerytalne", np. dotyczące reformy rynku pracy - by osoby w wieku przedemerytalnym mogły znaleźć pracę, czy wspierające rodziny w wychowaniu dzieci. - Trzeba jak najszybciej pracować nad przepisami, które ułatwią kobietom opiekę nad dziećmi, ale to nie ma bezpośredniego związku z ustawą emerytalną. (...) Pamiętajmy, że rozmawiamy o rzeczywistości na rynku pracy w roku 2030, a jeżeli chodzi o końcowe efekty reformy emerytalnej - w roku 2040. To znaczy o czasie, w którym, jak wszyscy się spodziewamy, będzie brakowało rąk do pracy - dodał Tusk. Szef rządu krytycznie odniósł się do propozycji koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, aby matki mogły przechodzić na emeryturę we wcześniejszym wieku, w zależności od liczby urodzonych dzieci. - Nie może być tak, że kobieta nową ustawą emerytalną będzie "nagradzana" za macierzyństwo i niepracowanie, a mężczyzna będzie mógł - tak jak do tej pory - brać na siebie ten ciężar odpowiedzialności finansowej, a de facto łatwiejszą rolę życiową. I dlatego w tej sprawie - przy całym szacunku dla PSL - wolę słuchać kobiet z różnych środowisk niż mężczyzn z jednej partii politycznej - powiedział. Zaznaczył także, iż "jest taka grupa mężczyzn, której zawsze się wydaje, że wie lepiej, co jest dla kobiet sensowne, a co nie". - Trochę się niepokoję, zawsze kiedy polityk płci męskiej albo na przykład ksiądz angażują się w wychowywanie kobiet, w tłumaczenie, na czym polega macierzyństwo albo wychowanie seksualne kobiet. Znamy te przypadki w ostatnich 20 latach. Trochę martwi mnie taka natarczywość - powiedział Tusk. Krytyczne zdanie na temat proponowanej przez rząd Platformy reformy emerytalnej podtrzymało Prawo i Sprawiedliwość. - Ustawa trafi niedługo do Sejmu. Konsultacji właściwie nie było. Jedno spotkanie pana premiera z częścią środowisk kobiecych związanych także z częścią środowisk feministycznych miało takie zadanie, by pokazać, że coś się dzieje. Ale to trochę za mało. Mamy dużo grup zawodowych - zdecydowanie więcej niż ta grupa - do konsultacji - ocenił dotychczasowe deliberacje nad ustawą Adam Hofman (PiS). Zaznaczył, że Prawo i Sprawiedliwość będzie głosować przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego. - To nie jest reforma tylko oszczędności. Reforma zakłada wzięcie pod uwagę całości systemu, także dzietność, również sposób, w jaki państwo ma promować, by rodziny podejmowały decyzje o tym, by mieć dzieci. Aby ten system miał odpowiednią równowagę, by ta piramida była taka, jak powinna być - czyli rodzi się więcej dzieci, obywateli, niż umiera. Nic nie wskazuje na to, żeby rząd zamierzał iść w tym kierunku - dodał Hofman.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik  Wtorek, 14 lutego 2012, Nr 37 (4272)

Autor: au