Poszukają napastnika w kadrach
Treść
Prokuratura Okręgowa w Opolu, po analizie biegłych, wykluczyła, by śmierć Jana Klusika, jednego z modlących się pod tzw. krzyżem pamięci przed Pałacem Prezydenckim, była wywołana środkami chemicznymi. Ostatnim etapem w postępowaniu ma być sprawdzenie nagrań z kamer monitoringu, dotyczących zajść w nocy z 14 na 15 sierpnia 2010 r., kiedy mężczyzna został pobity przez chuligana. W opinii członków rodziny Jana Klusika, który zmarł miesiąc po tym zdarzeniu, to dobra okazja, by zidentyfikować napastników i wyjaśnić, na czyje polecenie działali.
- Badania toksykologiczne nie wykazały wpływu substancji chemicznych na zgon pana Jana Klusika. Prokurator Jacek Mikłuszka z Prokuratury Rejonowej w Opolu powiedział, że będzie brany pod uwagę jeszcze jeden dowód. Chodzi o prześledzenie zapisów z monitoringu i dopiero gdy to zostanie wykonane, będzie decydował, czy potrzebna jest uzupełniająca opinia biegłego. Trzeba jeszcze poczekać. Myślę, że do końca czerwca sprawa zostanie zakończona - mówi prokurator Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury okręgowej. Wskazuje, że zapisy monitoringu dotyczą tego, "co działo się przed Pałacem Prezydenckim w dniu zdarzenia".
Jan Klusik w nocy z 14 na 15 sierpnia ub.r. brał udział w modlitwie przed krzyżem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Został kopnięty w okolice klatki piersiowej, gdy zasłonił swoim ciałem kobietę przed atakiem jednego z napastników. Fakt, że zmarł nagle miesiąc później - 18 września, wzbudził wątpliwości prokuratorów w Opolu. Wszczęte w październiku ubiegłego roku postępowanie wyjaśniające trwa do dziś.
Marian Klusik, jeden z braci zmarłego, nie ukrywa, że od początku był zdziwiony zleceniem przeprowadzenia badań toksykologicznych, co według niego, może świadczyć o szukaniu przyczyn śmierci w spożyciu alkoholu. Obawia się również, że analiza nagrań z monitoringu niczego nie wykaże. - Czekam na te wszystkie decyzje, ustalenia, a później zobaczę, co da się zrobić. Popytam osobiście prokuratorów, jak to w rzeczywistości wygląda - mówi Klusik. Wyraża jednocześnie wątpliwości co do przeprowadzonej sekcji zwłok. - Uznaje się bowiem, że nie ma żadnych śladów uszkodzeń ciała, a przecież wcześniej brat miał połamane żebra - zauważa pan Marian. Dziwi go, że od razu po sekcji wykluczono wszelkie obrażenia. - Przecież takie rzeczy, jak stare złamanie, są widoczne. A tutaj nie ma nic - był "czysty jak noworodek" - zaznacza Marian Klusik.
Zdaniem jego brata, Antoniego Klusika, fakt, że prokuratura zbada nagrania z monitoringu, "napawa pewnym optymizmem". - Pewnie nic nie znajdą, ale dobrze chociaż, że szukają - twierdzi Antoni Klusik. Sceptycznie podchodzi do dotychczasowych wyników śledztwa. - Gdyby sytuacja w kraju wreszcie się zmieniła, mogłoby to wpłynąć korzystnie na tę sprawę, przede wszystkim na znalezienie tego "dzielnego kopacza". Wprawdzie udowodnienie, że był związek między napaścią na brata a jego śmiercią jest praktycznie niemożliwe, ale chodzi o to, żeby go znaleźć, bo wtedy może odnajdzie się innych "kopaczy". Przecież przejrzenie tych dysków z nagraniami to żywy obraz przestępstw, które były tam dokonywane - podkreśla pan Antoni. Dodaje, że wtedy można byłoby zacząć stawiać pytania: kto ich inspirował, na czyje zlecenie działali napastnicy?
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-05-27
Autor: jc