Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posłowie liczą na kazus niemiecki

Treść

Grupa posłów PiS chce, aby Trybunał Konstytucyjny potwierdził nadrzędność polskiej Konstytucji nad prawem unijnym i podobnie jak jego niemiecki odpowiednik zobowiązał do zastrzeżenia dominującej roli Sejmu. Inicjatywa zaskarżenia traktatu lizbońskiego do TK jest jednak krytycznie oceniana przez przedstawicieli innych ugrupowań. Pewien dystans widać także w samym klubie PiS, którego rzecznik mówi, że jest to inicjatywa poselska, a prezes partii już zapowiedział, iż się nie podpisze pod wnioskiem.
- Byłoby już sporym sukcesem, gdyby się udało doprowadzić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Niemczech, gdzie Trybunał nałożył obowiązek uchwalenia ustaw gwarantujących rolę parlamentu krajowego - mówi o oczekiwaniach wnioskodawców poseł Zbigniew Girzyński. Nie ukrywa, że idą one jeszcze dalej. - Najlepiej jednak by było, gdyby Trybunał powiedział, że traktat lizboński jest niezgodny z Konstytucją - stwierdza, zastrzegając, iż ze względu na polityczny skład Trybunału trudno się tego spodziewać.
W samym klubie PiS widać jednak pewien dystans wobec tej inicjatywy. - Jest to inicjatywa nie klubowa, tylko poselska, są różne zdania na temat traktatu w klubie - wyjaśnia Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu PiS. - Nie jesteśmy klubem, który jest jakoś zunifikowany, są różne poglądy na ten temat i dajemy temu wyraz - odpowiada na pytanie, jak szerokie poparcie znajdzie ten w niosek w klubie. Błaszczak podkreśla jednak, że chciałby zbadania traktatu lizbońskiego przez TK. - Dobrze, żeby Trybunał - skoro zbadał traktat akcesyjny - zbadał także traktat lizboński, jeżeli chodzi o relacje z Konstytucją RP - zaznacza. - Mamy nadzieję, że stwierdzi, że Konstytucja stoi ponad prawem unijnym - dodaje. Rzecznik klubu PiS chwali orzeczenie niemieckie z Karlsruhe. - Niemcy potrafią być skuteczni. Trybunał powiedział wprost o wyższości prawa stanowionego na prawem unijnym, my uważamy, że to jest właściwy kierunek, ten cel można osiągnąć - mówi.
Tak otwartej postawy nie widać jednak u przedstawicieli innych klubów poselskich. - Nie można być jednocześnie za i przeciw, nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, cały PiS musi się zastanowić, czy chce Europy, czy chce polskiej w niej obecności potwierdzonej podpisem pana prezydenta - ocenia działania posłów PiS Grzegorz Dolniak, wiceprzewodniczący klubu PO. - Większość parlamentarna, łącznie z PiS, choć tam pozostała garstka do końca w opozycji do tego traktatu, łącznie z panem prezydentem uznała, że to jest dobre dla Polski rozwiązanie i nie należy być przedostatnim w Europie, tym, który powoduje perturbacje niezbyt dobre dla Polski - podkreśla. Dolniak uważa, że skoro "prezydent potwierdził swoim podpisem traktat lizboński, to powinien tym przekonać resztę oponentów co do słuszności tego rozwiązania". Jest zdania, że traktat "nie rodzi jakichś złych konsekwencji dla Polski i jest dobrym przyjaznym dokumentem".
Również Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL, podkreśla, że traktat "przeszedł" przez parlament, podpisał go prezydent. Nie jest możliwe dodanie jakiegoś aneksu już po ratyfikacji. Żelichowski zwraca uwagę, iż "prezydent i premier się dogadali" i "miała być ustawa kompetencyjna". - W tym stanie rzeczy przyjęliśmy to za dobrą kartę - mówi. Dlatego też jego zdaniem, należy się skupić na uchwaleniu odpowiedniej ustawy kompetencyjnej. - Jest wola wszystkich sił, więc może coś się uda uściślić - ocenia. - Jest precedens niemiecki - dodaje.
Całkowicie krytyczny co do inicjatywy PiS jest natomiast klub SLD. - Nie chciałbym, żeby posłowie PiS robili kolejny spektakl polityczny, który by nas kompromitował - mówi Bartosz Arłukowicz (SLD).
Głosami krytycznymi nie przejmuje się jeden z inicjatorów złożenia wniosku poseł Antoni Macierewicz (PiS). Uważa on, że to jedynie w PiS są siły zdolne do walki z niekorzystnymi zapisami traktatowymi dla Polski.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-10-13

Autor: wa