Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poprzyjcie moratorium na aborcję

Treść

Z ks. bp. José Luisem Redrado, bonifratrem, sekretarzem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, rozmawiają Jolanta Tomczak i ksiądz prałat Dariusz Giers Kiedy rozmawialiśmy ponad dwa lata temu, Ksiądz Biskup zauważył, że nauka i rozwój techniczny mogą zniszczyć człowieka, jeśli zostanie zaniedbana formacja etyczna. Grozi nam, iż będziemy eliminować nowo narodzone życie, które "płacze" w inkubatorze i jest "wadliwe"... Ta eutanazja na początku życia stała się faktem, np. w Holandii znajduje nawet "naukowe" uzasadnienia i oparcie w prawie... - To prawda, dzisiejsza ludzkość nie mówi już wyłącznie o eliminowaniu tych, którzy są chorzy i nieprzydatni u schyłku życia, np. zupełnie sparaliżowani - ale przenosi ten tok myślnia na dzieci. Ponieważ noworodek jest zdeformowany i wygląda strasznie, uważa się, że jego życie nie ma sensu. Podejmuje się decyzję o jego uśmierceniu. Ale tu dochodzimy do pytania, które postawiła błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty: "Jeżeli matka może zabić własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?". Jeżeli jest gdzieś niechciane dziecko, nie pozwólcie mu umrzeć, oddajcie je mnie - wielokrotnie powtarzała Matka Teresa. W jakiejkolwiek formie jest to życie, pozostaje ono zawsze życiem istoty ludzkiej - wielkim darem Boga. "Nasz Dziennik" co dzień na pierwszej stronie zamieszcza numery telefonów zaufania dla matek, które z różnych powodów nie mogą wychowywać swoich dzieci i rozważają aborcję. Mogą tam uzyskać informacje, w jaki sposób znaleźć dla dziecka rodzinę, która je przyjmie. - W naszej kulturze panuje dziś przekonanie, że lepiej jest natychmiast przynieść komuś "ulgę", zabijając, niż patrzeć później na całe życie, kiedy człowiek jest podłączony do maszyn. Dla współczesnej mentalności jest to nieznośne! Stąd sądzimy, iż lepiej unicestwić życie, które nie jest po naszej myśli; wyeliminować tego, którego nie uważamy za "normalną" istotę ludzką. Nasze społeczeństwo musi naprawdę dorastać do przyjęcia każdego daru życia i do chrześcijańskiej wizji osoby. Kilka miesięcy temu Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło rezolucję wzywającą do wprowadzenia powszechnego moratorium na wykonywanie kary śmierci. Oczywiście w naszej kulturze jest to jakiś krok do przodu. Mamy gorącą nadzieję, że tą samą ścieżką poprowadzony zostanie również temat aborcji i że przyjęte zostanie moratorium na jej wykonywanie. Trzeba było tak wiele czasu, żeby społeczność zachodnia zrozumiała, iż niewolnictwo jest złem; jeszcze dwieście lat temu posiadanie niewolnika było przecież synonimem bogactwa i prestiżu... Teraz musimy analogicznie zrozumieć, że aborcja jest tematem absurdalnym - bo niszczy nas wszystkich. Kościół oczywiście zawsze bronił i broni życia. Jednak to nie jest tylko problem Kościoła, ale całej ludzkości. Jeśli będziemy czynić starania wyłącznie jako Kościół, to społeczeństwo może ustawić się do tej propozycji plecami. Stąd potrzebna jest inicjatywa i szeroka współpraca ze strony ruchów społecznych, wielu instytucji. Moratorium na aborcję zaproponował właśnie włoski polityk i publicysta Giuliano Ferrara, który zauważył, że skoro ONZ stać było na rezolucję w sprawie moratorium na wykonywanie kary śmierci, to powinna konsekwentnie opowiedzieć się za życiem u jego początków. - Zdecydowanie lepiej, żeby walką na rzecz życia zajęli się również świeccy. Bardzo dobra i wciąż aktualna jest książka "Aborcja i polityka" Michaela Schooyansa. Uświadamia ona, że żyjemy w społeczeństwie agresywnym - jeśli coś mówi oficjalnie Kościół, jeśli apeluje Papież lub czynią to biskupi, to ludzie jakby z założenia nie chcą tego słuchać, zamykają się na ten głos. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że u podstaw decyzji o aborcji leżą najczęściej problemy społeczne, bytowe. Dlaczego kobieta prosi o aborcję? Bo nie ma pieniędzy, bo nie ma pracy, bo po ludzku nie jest w stanie tego życia przyjąć i zapewnić mu godnych warunków. Jeśli zatem uda nam się jako instytucjom w dużej mierze poprawić ten wymiar, dać wsparcie, to spadnie liczba popełnianych aborcji. Przecież żadna matka instynktownie nie chce zabić swego dziecka. Nie potępiamy nikogo, ale musimy wskazywać, gdzie tkwi źródło problemu, dlaczego matki podejmują tak dramatyczne decyzje. Co jest najistotniejsze w przygotowaniu do posługi kapelana szpitalnego? - We wszystkich dziedzinach przygotowujących duszpasterzy do pracy w służbie zdrowia bardzo ważna jest formacja - podstawowa i stała. Ponieważ świat ciągle się zmienia, a wraz z nim medycyna, trzeba odnawiać nasze myślenie. Oczywiście treść posługiwania pozostaje ta sama, ale inne są okoliczności, ewoluuje styl. Papież Jan Paweł II nazywał to Nową Ewangelizacją. Istnieje zatem ciągła potrzeba "aggiornamento", czyli refleksji nad tym, co wymaga odnowy w duszpasterstwie służby zdrowia. Kto jest odpowiedzialny za to duszpasterstwo? - Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni! Mam fotografię, którą zawsze pokazuję studentom na pierwszych zajęciach. Jest na niej nie tylko ksiądz, ale też lekarz, pielęgniarka, wolontariusze, siostry i bracia zakonni. Wszyscy oni uczestniczą w tym duszpasterstwie, oczywiście każdy w swoim zakresie. Lekarz i pielęgniarka, którzy realizują podstawową opiekę, powinni mieć do chorego podejście podmiotowe, ludzkie. Wtedy chory i jego rodzina będą spokojni, że są w dobrych rękach. Wszystkim musi zależeć na dobru osoby, na otoczeniu chorego odpowiednią troską - w taki sam sposób, jak traktował cierpiących Jezus, tak jak zajmowali się nimi święci związani ze służbą zdrowia. Mamy wiele przykładów: św. Jan Boży, św. Kamil de Lellis, św. Wincenty Pallotti oraz mnóstwo innych fundatorów i fundatorek rozmaitych placówek opieki nad chorymi i biednymi w wielowiekowej historii Kościoła. W szpitalu jest wiele rodzajów służb. Jedna z nich to duszpasterstwo. Ci, którzy biorą w nim udział, powinni być przygotowani w sposób adekwatny, tak żeby sami swoją postawą stanowili wzór dla wszystkich innych pracujących w szpitalu. Jak ma wyglądać to modelowe przygotowanie? - Musi być specyficzne, ukierunkowane - nie tylko ogólne. Stąd ci, którzy pracują w szpitalu, tworząc tzw. kapelanię (duszpasterz, siostra zakonna, świeccy wolontariusze), muszą przejść przynajmniej specjalne kursy formacyjne. Formację na najwyższym poziomie zapewnia Międzynarodowy Instytut Teologii Pastoralno-Sanitarnej "Camillianum" w Rzymie, który ma prawo nadawać tytuły naukowe. Kształcenie skupia się tutaj na kwestiach szczegółowych związanych z duszpasterstwem służby zdrowia. Ten instytut daje świetne przygotowanie, kształci mistrzów przeznaczonych do pracy z chorymi. Gorąco zachęcamy biskupów, aby przysyłali tutaj studentów, którzy uzyskają specjalizację w teologii pastoralno-sanitarnej. Wiele diecezji kieruje do Rzymu studentów, żeby zgłębiali nauki biblijne, teologię dogmatyczną, moralną, historię Kościoła itp. - my nalegamy, żeby kierowano ich na studia do "Camillianum". Bardzo zależy nam na tym, aby duchowni czy świeccy, którzy poznali gruntownie specyfikę duszpasterstwa służby zdrowia, mogli przenieść ją na grunt swoich Kościołów lokalnych i być mistrzami w tej dziedzinie, aby funkcjonowało ono w sposób systemowy, przemyślany, bez szkodliwych improwizacji. Jako Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia stale przypominamy, że w Rzymie są takie możliwości, i zachęcamy, aby z nich korzystać. Dzięki istnieniu Papieskiej Rady w ciągu 15-20 ostatnich lat rzeczywiście dokonał się poważny przewrót myślowy w przygotowaniu do duszpasterstwa służby zdrowia. Wielu absolwentów "Camillianum" stało się mistrzami, profesorami w swoich Kościołach lokalnych. Niekoniecznie zresztą muszą być naukowcami. Najważniejsze, aby rozumieli, co znaczy choroba i cierpienie, i uczyli, jak być przy chorym. Następnie aby to ich podejście promieniowało na całe otoczenie. Również podczas wizyt biskupów "ad limina" wyraźnie stawiamy kwestię, żeby w każdym Kościele lokalnym, szczególnie na poziomie krajowym, funkcjonowała szkoła formacyjna dla duszpasterzy, gdzie będą dominować dyscypliny, które bezpośrednio dotyczą opieki nad chorymi. Tworzący duszpasterstwo służby zdrowia muszą mieć bardzo dobre podstawy. W czym konkretnie powinni się kształcić? - Trzeba przede wszystkim uświadomić sobie, gdzie to duszpasterstwo ma się odbywać, a więc zacząć od struktur sanitarnych. Ten, kto uczestniczy w duszpasterstwie służby zdrowia, musi biegle znać całą organizację szpitali, hospicjów i innych placówek służby zdrowia, rozumieć ich wewnętrzną dynamikę. Pracując w danym szpitalu, kapelan zawsze bierze pod uwagę to, jaki typ chorych jest tu hospitalizowany, np. pacjenci onkologiczni w podeszłym wieku czy dzieci. To podstawa, żeby stworzyć odpowiedni projekt pracy. Jeśli np. chorzy trafiają na dany oddział tylko na krótki zabieg, to podejście duszpasterskie siłą rzeczy musi być inne niż w stosunku do tych, którzy przebywają tam, powiedzmy, miesiąc dłużej. Gdy pacjenci są w szpitalu krótko, to odwiedzenie chorego, ciepły kontakt, rozmowa mają w danym momencie większe znaczenie niż dążenie za wszelką cenę do tego, aby przyjął sakrament, wyłączając oczywiście sytuacje bezpośredniego zagrożenia życia. Do udzielenia sakramentu potrzeba dłuższej drogi przygotowania. Jeżeli hospitalizacja trwa dłużej, wówczas możemy pozwolić sobie na pogłębioną ewangelizację. Kolejna sprawa to znajomość psychologii chorego. Zdecydowanie różni się ona od psychologii osoby zdrowej. Chory znajduje się w specyficznym stanie psychicznym. Trzeba koniecznie przeanalizować jego złożoną sytuację, jego reakcje psychiczne, z odniesieniem również do procesów, jakie wiadomość o chorobie, szczególnie ciężkiej i nieuleczalnej, uruchamia w najbliższej rodzinie chorego. Współpracując z całym personelem medycznym, duszpasterz musi wiedzieć, jak dotrzeć do takiego człowieka. Posługa w szpitalu jest wszak czymś zupełnie innym niż duszpasterstwo parafialne czy katechizacja, potrzebne są tu wyjątkowe umiejętności. Trzecia podstawowa dyscyplina to teologia. Zastanawiamy się, dlaczego Bóg dopuszcza ból i cierpienie. Dostrzegamy, że cała historia zbawienia jest drogą cierpienia, że do Niedzieli Zmartwychwstania dochodzi się przez Wielki Piątek. W formacji teologicznej nacisk kładzie się na teologię cierpienia, ale także na teologię paschalną. Ten, kto pracuje w szpitalu, powinien znać przynajmniej podstawowe dokumenty Kościoła na ten temat, np. list apostolski o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia Jana Pawła II "Salvifici doloris". Musi znać istniejące na tym polu źródła teologiczne, bibliografię, aby służyły mu pomocą, kiedy z całym zespołem duszpasterskim będzie opracowywał i realizował plan działania w danej placówce służby zdrowia. Te trzy dziedziny studiów pozwalają na to, żeby po wyjściu ze szkoły formacyjnej jej absolwent umiał tworzyć konkretny projekt pracy w danej placówce medycznej. Szpital, gdzie człowiek jest dzięki rozwojowi medycyny leczony, nawet jeszcze zanim się urodzi, gdzie często też umiera, to miejsce, w którym trzeba się zmierzyć z różnymi problemami bioetycznymi. Duszpasterz musi się liczyć z tym, że będzie pytany przez lekarzy o opinię, radę... - Duszpasterz nie musi być teoretykiem bioetyki, ale oczywiście musi znać problemy, z którymi może się dziś spotkać w szpitalu. Powinien też wiedzieć, z kim się może w danej sprawie skonsultować. Przynajmniej w niektórych krajach, np. we Włoszech czy w Hiszpanii, działają specjalne komisje bioetyczne, do których mogą się zwracać lekarze, gdy mają wątpliwości, jaką decyzję podjąć. Mogą one być zlokalizowane w samym szpitalu albo też na zewnątrz - ich obecność jest zawsze bardzo wskazana. Jako bonifratrzy mamy taką komisję przy naszym szpitalu pediatrycznym w Barcelonie, gdzie zwracają się z problemami również lekarze z innych placówek. Bardzo ważne jest, żeby w takim gremium pracowały osoby odpowiednio wykształcone i zdolne stanąć na wysokości zadania. Gwałtowny rozwój technologii medycznej, duża dynamika odkryć naukowych generują wiele nowych, szczegółowych pytań etycznych. Zdarza się często w dużych szpitalach, że kapelan jest atakowany na korytarzu, aby udzielić rozstrzygającej odpowiedzi na dylemat etyczny, który mu przedstawia lekarz prowadzący interwencję medyczną. Lepiej wówczas, jeżeli czas pozwala, nie odpowiadać natychmiast jednoznacznie, bo są to najczęściej bardzo złożone kwestie. Do tego właśnie służy komisja bioetyczna, aby w większym gronie podjąć właściwą decyzję, która byłaby zgodna z naszą wiarą i moralnością. A jakie pytania adresowane są bezpośrednio do Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia? - Wśród największych problemów w tej chwili znajdują się kwestie związane z końcem życia, w tym różnego rodzaju praktyki eutanazyjne. W którym momencie odłączyć wtyczkę maszyn podtrzymujących życie? Kiedy naprawdę następuje śmierć? Jak określić ten moment? Często źle interpretowana czy też niezrozumiała bywa wola chorego, który mówi: ja już nie chcę dłużej żyć. Jak lekarz ma odnieść się do jego decyzji, jak traktować tzw. testament biologiczny? Są też pytania dotyczące chorych w stanie wegetatywnym - Papieska Akademia Życia organizowała specjalne sympozjum na ten temat. Akademia bardzo nam pomaga, podejmując zagadnienia szczegółowe, które de facto wychodzą poza duszpasterstwo, często są na poziomie teorii, nauki. Organizowane co roku przez PAŻ kongresy podejmowały w ostatnim czasie takie palące tematy, jak ludzki genom, godność osoby umierającej, status embrionu ludzkiego przed implantacją, etyka badań biomedycznych, ludzka prokreacja a technologie reprodukcyjne. Rada skupia się m.in. na kierunkach etycznej i religijnej formacji pracowników służby zdrowia. Jak im zapewnić dobre przygotowanie w tym obszarze? - Dotarcie do personelu medycznego, przygotowanie go to dla nas ogromne wyzwanie. Mamy świadomość, że szpitalem zawiadują lekarz, pielęgniarki, personel medyczny - ale nie tylko oni służą chorym. Ciągle czynimy starania, aby zapewnić przyszłym lekarzom, przyszłym pielęgniarkom, personelowi medycznemu odpowiednią formację etyczną i bioetyczną. Podczas studiów medycznych praktycznie cała uwaga skupia się na tym, jak funkcjonuje organizm ludzki, na anatomii, fizjologii. Pracownicy służby zdrowia nie mogą jednak zapomnieć, iż mają do czynienia z człowiekiem, z osobą, a ta ma przecież wymiar duchowy. Każda osoba jest inna, inaczej reaguje na określone sytuacje. Ponadto chory, który poddaje się trosce lekarzy, jest często człowiekiem wierzącym. Czy jego wiara jest autentyczna, czy nie, czy jest żywa - to już kwestia wtórna, ale na pewno pacjent mający odniesienie do Boga patrzy na to, co się z nim dzieje, przez pryzmat wiary. Lekarze muszą mieć przygotowanie antropologicznie, żeby mieli świadomość, iż nie mają przed sobą tylko organizmu, ciała - ale całego człowieka. W ich formacji oprócz dyscyplin ściśle związanych z medycyną nie może zabraknąć tych bardziej humanistycznych. Taką formacją powinni być też objęci nie tylko studenci medycyny, ale również lekarze praktykujący. Wszyscy winni służyć osobie chorej w sposób integralny, holistyczny. Podam przykład: my, bonifratrzy, nie możemy z naszego szpitala zrobić parafii, chociaż szpital jest naszą własnością. Szpital jest szpitalem dla wszystkich. Ale też nie możemy poprzestać na tym, żeby lekarz wyleczył kogoś, mając na uwadze tylko jego ciało - stronę fizyczną. Dlatego stworzyliśmy specjalną strategię kształcenia, dostosowaną do różnych grup pracowników służby zdrowia. Wypływa ona ze stylu posługiwania naszego zakonu, charyzmatu gościnności. Na czym ta strategia polega? - Lekarz musi mieć przede wszystkim podstawowe przygotowanie medyczne na wysokim poziomie, to oczywiste. Podejmuje on decyzje w dziedzinie medycyny i robi to, jak może najlepiej. Ale czuwamy też nad tym, aby nie zapomniał o innych wartościach i dyscyplinach. Dlatego jako instytucja - szpital bonifratrów - podkreślamy wartości chrześcijańskie dla nas podstawowe i wyróżniające nas. I czuwamy nad ich przestrzeganiem w naszych placówkach. Na przykład moja prowincja organizuje w tym roku trzy spotkania, aby pogłębić program dotyczący wartości, uczulić na nie w kontekście codziennej pracy w szpitalach. Jest on zaadresowany przede wszystkim do zarządu szpitali, ordynatorów. Prowadzimy też w Rzymie szkołę dla pielęgniarek, w której sam wykładam. Czego uczy biskup bonifrater przyszłe pielęgniarki? - Będę miał cztery godziny lekcyjne na temat wartości. Powiem, o jakie wartości chodzi i dlaczego powinny je respektować pielęgniarki, które podejmą pracę w naszych szpitalach. Chodzi nie tylko o to, żeby były świetnymi technikami od organizmu, ale także aby posiadały solidną formację etyczną. Poza tym w naszej szkole są prowadzone inne szczegółowe kursy z różnych dyscyplin dla wszystkich, którzy pracują w naszych szpitalach. Wczoraj miałem taki wykład dla grupy pielęgniarzy, a w najbliższym czasie będę miał kolejny dla położnych. Mój ulubiony temat to temat życia, nauka Kościóła w tej kwestii. W tym kontekście ważne są też konstytucje wewnętrzne bonifratrów i konstytucje podstawowe naszego założyciela. Dużo publikujemy na ten temat, przetłumaczyliśmy także na język polski "Kartę tożsamości Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego". W niej zawarta jest nasza cała duchowość. Czytając tę "Kartę", można zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy - i że naprawdę pragniemy być blisko osoby chorej i służyć sprawie życia. Mamy oczywiście świadomość naszych niedociągnięć, ale stale chcemy dążyć do realizacji ideału. Tak jak Ewangelia, do której ciągle powinniśmy dorastać - do ideału ewangelicznego życia w służbie Bożej. To są nasze mocne punkty odniesienia, wartości, które niestety są często pomijane na fakultetach medycznych, a z których nie można zrezygnować. Dziękujemy za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-09

Autor: wa