Popis i gra błędów
Treść
Jedno zwycięstwo przywieźli z Hoffman Estates pod Chicago polscy siatkarze, rywalizujący z Amerykanami w pojedynkach grupy A Ligi Światowej. Biało-Czerwoni wpierw w kapitalnym stylu pokonali mistrzów olimpijskich, i to bez straty seta, by w rewanżu ulec 1:3. Liderem grupy pozostała Brazylia, która jest już o krok od awansu do turnieju finałowego.
W sobotę było świetnie. Polacy od początku nie tylko nawiązali z gospodarzami twardą walkę, wręcz bijąc się o każdy punkt, ale i zdobyli inicjatywę, dominując w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. W pierwszym secie gospodarze jeszcze mogli myśleć o korzystnym wyniku, lecz w dwóch kolejnych przewaga Biało-Czerwonych była więcej niż wyraźna. Nasi świetnie bronili, doskonale grali blokiem, atakowali z precyzją, słowem - rzesza polskich kibiców na trybunach mogła raz za razem oklaskiwać ich udane akcje. Tylko w jednym krótkim fragmencie trzeciej partii wydawało się, że mistrzowie olimpijscy podejmą rękawicę. Wygrywali bowiem 8:6, jednak na więcej Polacy im nie pozwolili. Błyskawicznie odrobili straty i za kilka minut prowadzili 16:11. To skutecznie odebrało gospodarzom resztki wiary na sukces. - Wygraliśmy pewnie, pokazaliśmy taką siatkówkę, w której praktycznie niczego nie chciałbym zmieniać - powiedział trener Andrea Anastasi. Wczorajszy mecz nie był już tak udany. Nasi wyszli na boisko rozkojarzeni i zmęczeni rundami ostatnich tygodni - być może stąd wzięły się zaskakująco częste zepsute zagrywki. Anastasi się denerwował, próbował coś tłumaczyć swym podopiecznym, ale na niewiele się to zdawało. Polacy grali w kratkę. Potrafili wznieść się na wyżyny (jak w drugim secie, popisowym), by za chwilę zepsuć najprostszą akcję. W trzeciej odsłonie ani jednego punktu nie zdobyli blokiem, który wcześniej był mocną stroną. W kolejnej prowadzili 13:8, by całkowicie oddać pole rywalom. - To był nasz najgorszy występ w tegorocznej Lidze Światowej. Popełniliśmy zbyt dużą ilość błędów i to nie wymuszonych rewelacyjną postawą rywala, tylko wynikających z własnych potknięć. Czwarty set był wręcz okropny - przyznał Anastasi. W tabeli grupy A prowadzi Brazylia (21 pkt na koncie), która w weekend dwukrotnie pokonała po 3:0 Portoryko. Drugie miejsce zajmują USA (15), a trzecie Polska (12).
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-06-20
Autor: jc