Pomniki nie dla kadr bezpieki
Treść
Z dr. Maciejem Korkuciem, koordynatorem akcji IPN ujawniania w przestrzeni publicznej form gloryfikacji systemów totalitarnych, rozmawia Marcin Austyn
W Lublinie podejmowane są próby uczczenia "czerwonych rektorów" UMCS. Jak Pan ocenia tego rodzaju inicjatywy?
- W Lublinie wielu ludzi postrzega Henryka Raabego przede wszystkim jako rektora i człowieka, który przysłużył się miastu. Faktem jest, że to komuniści stworzyli UMCS, który miał być konkurencją i przeciwwagą dla KUL. Dzisiaj, w innych czasach, jest to już uczelnia z kilkudziesięcioletnią tradycją. I postać Raabego należy do ludzi z nią związanych. Ale był też uwikłany w budowę nowego systemu. W czasach PKWN dołączył do współpracowników Osóbki-Morawskiego, był członkiem władz prokomunistycznej partii, która zawłaszczyła szyld PPS. W latach 1945-1946 był ambasadorem w Moskwie. W sfałszowanych wyborach w 1947 r. zarezerwowano dla niego mandat "poselski" z list bloku realizującego strategię komunistów. Dlatego w Warszawie w swoim czasie IPN wnioskował, aby nazwę ulicy jego imienia zmienić. Laury dla tej postaci są mimo wszystko pozostałością po dawnych czasach. Tymczasem wciąż w zapomnieniu jest postać jego syna, Leszka, który był niepodległościowym socjalistą, który oddał życie w walce o niepodległą Polskę, ginąc jeszcze w czasie niemieckiej okupacji najprawdopodobniej z rąk komunistów. Ostatni cywilny przywódca podziemia Stefan Korboński o Raabem pisał wprost: "Przecież syn jego, a mój przyjaciel, Leszek, zginął z tych samych rąk, które ojciec będzie w Moskwie ściskał, zapewniając o swoich i swego kraju przyjaznych uczuciach. Trudno uwierzyć"...
W mieście, gdzie wykładowcą był Jan Paweł II, na naszych oczach przeprowadzane są próby postawienia pomnika Armii Ludowej...
- To informacja szokująca. To znaczy, że sieroty po stalinizmie wciąż próbują zakłamywać i zohydzać naszą pamięć narodową. To może jeszcze wybudujmy pomnik Stalinowi, którego wytyczne i rozkazy Armia Ludowa realizowała; Żymierskiemu, który współpracował z sowieckimi służbami od 1932 roku, a potem z woli Stalina dowodził AL, Bierutowi i Gomułce, mordercom z UB... Wszak armia ta była jednym z najważniejszych źródeł kadr bezpieki. Pomnik dla AL - formacji będącej narzędziem stalinowskiej polityki wymierzonej w niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, budzi grozę i zażenowanie jednocześnie.
Na ile władze miasta mogą pozwolić sobie na stawianie tego rodzaju obiektów?
- Jeśli mówimy o pomniku Armii Ludowej, to taka inicjatywa powinna być traktowana jako publiczne propagowanie komunizmu, czego zabrania artykuł 256 kodeksu karnego. Władze miasta też powinny przestrzegać prawa. Natomiast wszystkich nas obowiązuje szacunek dla ofiar komunizmu i totalitarnego państwa narzuconego nam przez Stalina. Powinniśmy czcić tych, którzy walczyli o niepodległość Polski, o wolność jej obywateli. Działalność Armii Ludowej była częścią komunistycznej strategii budowy państwa stalinowskiego. W dokumentach AL i tych, którzy nią dowodzili, są rozkazy dotyczące zwalczania zarówno niemieckich faszystów, jak i "polsko-londyńskiej agentury", jak nazywano prawowite władze RP i Armię Krajową. Zdecydujmy się, co czcić: walczących o wolność czy piewców sowieckiego systemu.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik Piątek, 20 lipca 2012
Autor: au