Polacy są lekceważeni
Treść
Z Witoldem Tomczakiem, posłem do Parlamentu Europejskiego, jednym z inicjatorów akcji na rzecz przeprowadzenia w Polsce referendum w sprawie ratyfikacji unijnego traktatu reformującego, rozmawia Artur Kowalski Posłowie zdecydowali, że referendum w sprawie ratyfikacji traktatu reformującego nie będzie i to oni wyręczą społeczeństwo w podjęciu tak istotnej dla naszego państwa decyzji. - Jest to oburzające i zdumiewające. Śmiało można takie postępowanie określić mianem arogancji władzy. W środę wystosowaliśmy list do marszałka Sejmu, do wiadomości wszystkich posłów o naszej inicjatywie zbierania podpisów poparcia pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Prosiliśmy o zawieszenie procedury ratyfikacji, abyśmy mieli czas na zebranie podpisów. Polacy bowiem z wielką energią zaangażowali się w ich zbieranie. Codziennie otrzymujemy stosy listów zarówno z całej Polski, jak i spoza kraju. Jest przykre i bolesne, że w państwie polskim obywatele są lekceważeni. Wcześniej wysłano ponad 200 tysięcy pocztówek do Pana Prezydenta z prośbą o rzetelną debatę o skutkach traktatu i z apelem o referendum. Pałac Prezydencki nie zareagował. Nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi. Listy trafiały także do kancelarii premiera oraz posłów. Apele jednak nie poskutkowały i stało się to, co się stało. Ciągle jednak zbieramy podpisy o referendum w sprawie ratyfikacji. Ile podpisów udało się zebrać do tej pory? - Codziennie do naszych biur przysyłanych jest kilkadziesiąt listów, w których są dziesiątki, a nawet setki podpisów za przeprowadzeniem referendum. Za kilka dni przystąpimy do takiego wstępnego liczenia. Wtedy ewentualnie poinformujemy, ile udało się zebrać. Cały czas jednak akcję zbierania podpisów prowadzimy i mamy nadzieję, że uda nam się zebrać tyle, ile potrzeba, aby złożyć wniosek o referendum do laski marszałkowskiej. Bolesne jest jednak to, że proces ratyfikacji przeprowadza się w wielkim pośpiechu, nie dając Narodowi możliwości debaty. A to przecież nie jest sprawa błaha, lecz dotycząca przyszłości naszego państwa. Inicjatywa przeprowadzenia referendum została w tej sytuacji poparta również przez rzecznika praw obywatelskich. - Rzecznik praw obywatelskich, reprezentujący interesy obywateli, rzeczywiście kilkakrotnie apelował o referendum i o debatę. Także ten głos jest pomijany. Ważniejsi okazują się tzw. partnerzy europejscy. Mamy do czynienia z jakimś niebywałym strachem przed głosem Narodu. Zresztą nie tylko w Polsce, ale i w innych państwach członkowskich pomija się skrzętnie formułę demokracji bezpośredniej i o tych najważniejszych sprawach decydują elity. Skoro traktat jest takim wielkim sukcesem, to dlaczego nie zapytać o jego poparcie obywateli w ogólnonarodowym referendum? Jeżeli traktat niesie tyle dobra dla Polski i dla Europy, to pewnie i obywatele by to potwierdzili. I wtedy decyzja o ratyfikacji byłaby bardziej wiarygodna. Skoro elity uzurpują sobie prawo do decydowania za obywateli, to chyba istnieje poważna obawa, że obywatele mogliby nie podzielić ich entuzjazmu dla zapisów traktatu? - Oczywiście, nie są to obawy pozbawione podstaw. Kierunek obrany w nowym traktacie zmierza bowiem do nowego totalitaryzmu. Na jego mocy powstaje nowe superpaństwo, gdzie Polska i inne państwa narodowe celowo będą poddane procesowi zaniku. Będziemy zależni od innych, obcych ośrodków decyzyjnych. Wszystkie szkodliwe dla nas decyzje będziemy musieli przyjmować z pokorą. Nasze elity dobrowolnie godzą się na oddanie w obce ręce atrybutów naszej suwerenności i państwowości. To jest niezrozumiałe, tym bardziej że czynią to ci, których sami wybraliśmy. Przeciw ratyfikacji traktatu przez parlament zagłosowało kilkudziesięciu posłów Prawa i Sprawiedliwości. Może ich postawa zainspiruje resztę parlamentarzystów, aby jeszcze raz przynajmniej zastanowili się nad swoją decyzją w sprawie poparcia ratyfikacji traktatu? - Jeżeli nie jest to jakaś taktyka polityczna Prawa i Sprawiedliwości, to chwała im za to. Oby ci posłowie w chwili głosowania nad ustawą ratyfikacyjną również opowiedzieli się przeciw. A ponieważ do ratyfikacji wymagana jest większość dwóch trzecich głosów w Sejmie, to liczymy na posłów z Prawa i Sprawiedliwości... ...bo przypomnijmy, że gdyby PiS zagłosowało przeciw, to do ratyfikacji by nie doszło... - ...i wtedy niepotrzebny byłby ten ogromny wysiłek Narodu, który musi dźwigać ten krzyż obrony suwerenności Polski, a o czym elity zapomniały. Liczymy nadal na posłów patriotów, których jest niewielu. Może ich głosy wystarczą, a może też inni posłowie się przebudzą. W każdym razie nie ustajemy w zbieraniu podpisów o przeprowadzenie referendum w sprawie ratyfikacji. Zaangażowanych jest w to wiele środowisk profesorskich, intelektualistów. To jest ogromny głos Narodu i Polonii. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wielokrotnie powtarzał, że referendum w sprawie ratyfikacji jest niepotrzebne, gdyż społeczeństwo wypowiedziało się już w referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Przyjęcie unijnego traktatu - jak przekonywał - to tylko jedna z wielu konsekwencji takiego wyboru społeczeństwa. - To jest wielka manipulacja. Jeśli przyjrzymy się sondażom przychylności Polaków dla naszej obecności w Unii Europejskiej, to rzeczywiście zobaczymy, że wskazują one, iż większość Polaków akceptuje naszą obecność w Unii. Akceptuje obecność, ale na podstawie traktatu nicejskiego. Wszyscy bowiem chcemy być w jakiejś wspólnocie europejskiej i razem współpracować, ale na zasadzie poszanowania suwerenności i na równych prawach. Takiej sytuacji nie mamy już w tej chwili, a nowy traktat jest wręcz zaprzeczeniem tej integracji z poszanowaniem praw narodu i osoby ludzkiej. W ostatnim czasie pracownie badania opinii publicznej w ogóle nie publikują sondaży, czy droga referendalna byłaby właściwa. W zeszłym roku przeprowadzony był sondaż przez Estymator i Polską Grupę Badawczą, który jednoznacznie wskazywał, że trzy czwarte Polaków chciałoby w drodze referendum decydować o wprowadzeniu eurokonstytucji. A taką eurokonstytucją jest właśnie traktat lizboński. Twierdzenie, że referendum w sprawie traktatu jest niepotrzebne, bo Polacy opowiedzieli się już za wejściem do UE, jest zwyczajnie nadużyciem poparcia dla idei europejskiej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-29
Autor: wa