Pokaz arogancji prokuratora krajowego
Treść
Buta i arogancja: tak najkrócej można określić zachowanie prokuratora krajowego Marka Staszaka podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka poświęconej sytuacji w prokuraturach, niskim wynagrodzeniom śledczych i kontrowersyjnym zmianom kadrowym. Staszak sprawiał wrażenie mającego problemy nie tylko z udzieleniem odpowiedzi na poselskie pytania, ale również z ich zrozumieniem. A po ponaddwugodzinnej debacie, strojąc miny godne pantomimisty, pouczał posłów mających prawo kontrolować działania kierownictwa resortu. Obrażał też dziennikarzy i redakcje tych gazet, które - wykonując swoją społeczną misję - analizują działania szefów Ministerstwa Sprawiedliwości i wskazują na ewentualne nieprawidłowości i niedociągnięcia. Posłowie PiS już zapowiedzieli złożenie specjalnej skargi na ręce szefa rządu Donalda Tuska. - Proszę nas nie brać za idiotów. Jesteśmy przygotowani do tego, by działania Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Krajowej kontrolować. To ustawowe prawo sejmowej komisji. Niech się więc pan nie ośmiesza - przerwał w pewnym momencie wystąpienie prokuratora krajowego Marka Staszaka Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceszef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. I był to bodajże najłagodniejszy komentarz, jaki wczoraj padł pod adresem Staszaka. Posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym miano dyskutować o ujawnionych na łamach "Naszego Dziennika", m.in. przez prokuratorów ze stowarzyszenia "Ad Vocem", przypadkach blokowania niewygodnych śledztw, szykanowaniu prokuratorów prowadzących istotne postępowania w okresie, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, wreszcie zaskakującym zmianom kadrowym w prokuraturach, zapowiadało się ciekawie. Na posiedzenie zaproszeni zostali obok przedstawicieli ministra sprawiedliwości również przedstawiciele prokuratorskich stowarzyszeń i związków zawodowych, m.in. Stowarzyszenia Prokuratorów "Ad Vocem" i Stowarzyszenia Prokuratorów RP. Już pierwsze wystąpienie prokuratora krajowego Marka Staszaka zbulwersowało parlamentarzystów. Ostra dyskusja, w czasie której - po dwóch godzinach licznych pytań i zarzutów ze strony posłów - prokurator Staszak przestał panować nad emocjami, pouczał parlamentarzystów, a w pewnym momencie rzucił trzymanym w ręku przedmiotem na stół, pokazała, jak istotny jest problem. - To już nie politycy, ale sami prokuratorzy na łamach mediów zwracają uwagę, że śledczy, którzy prowadzili postępowania również w sprawach dotyczących polityków w poprzednich latach, spotykają się z szykanami, organizuje się im "wycieczki" po prokuraturach na terenie kraju, przenosi do mało istotnych zadań, wreszcie prowadzi przeciw nim postępowania dyscyplinarne - mówił Mularczyk. Jak wynika z zestawienia przedstawionego przez Staszaka, od objęcia rządów przez Platformę Obywatelską, dokonano dziewięciu zmian szefów prokuratur apelacyjnych, ale tylko w jednym przypadku decyzja podyktowana była wygaśnięciem okresu sprawowania funkcji. Ta czystka spowodowała kolejne zmiany, odsunięto jednego zastępcę prokuratora apelacyjnego, a trzech kolejnych, solidaryzując się ze swymi odwołanymi przełożonymi, złożyło rezygnacje. Zmiany nie ominęły też prokuratur okręgowych. W ostatnich miesiącach wymieniono aż 19 ich szefów, a z tego grona odwołanie tylko jednego było spowodowane awansem, w dwóch przypadkach wygaśnięciem okresu pełnienia funkcji. Pod rządami PO z pracy odeszło w ostatnich miesiącach aż 130 prokuratorów i 12 aplikantów, jednak zdaniem prokuratora Staszaka, nie powinno to budzić emocji. - Minister Ćwiąkalski ma prawo dokonywać takich zmian. Widocznie nie chciał mieć takich szefów - przekonywał prokurator krajowy. Niezwykle arogancko zachował się Staszak pytany o ujawnioną na naszych łamach przez samych prokuratorów kwestię szykan wobec niektórych z nich. Jak stwierdził prokurator krajowy, media o sprawie nie informowały. - Nie wiem, gdzie media informowały o takich sprawach, nikt o tym nie pisał. No chyba że uznamy, że media to "Nasz Dziennik" - mówił. - Janicka, Janeczek, Miłoszewski, Engelking. Niech pan nie myśli, że my tego nie widzimy. Proszę nie robić z nas idiotów - ripostował Mularczyk. - Nie tylko "Nasz Dziennik" pisał, ale również media lokalne. A to, że "Nasz Dziennik" interesuje się problemami lokalnych prokuratur, których pan zdaje się nie dostrzegać, tylko mu się chwali - dodawała poseł Beata Kempa, była wiceminister sprawiedliwości. Przyciśnięty przez posłów Andrzeja Derę i Beatę Mazurek Marek Staszak przyznał, że zna publikacje "Naszego Dziennika" wskazujące na nieprawidłowości w prokuraturach. Musiał jednak przyznać, że nigdy nie domagał się sprostowania naszych informacji oraz że nie miał ku temu najmniejszych podstaw. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-08
Autor: wa