Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pogrzeb w asyście GROM

Treść

Na wojskowych Powązkach w asyście wojska pochowano wczoraj gen. Sławomira Petelickiego.

Przed południem odprawiono Mszę św. żałobną w katedrze polowej Wojska Polskiego. Przy wystawionej trumnie z ciałem zmarłego wartę pełnili żołnierze GROM ubrani w bojowe uniformy jednostki z bronią i w kominiarkach. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli m.in. szef MON Tomasz Siemoniak, szef BBN Stanisław Koziej i rzecznik rządu Paweł Graś, a także szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych gen. broni Edward Gruszka oraz dowódca Wojsk Specjalnych i były dowódca GROM gen. bryg. Piotr Patalong. W katedrze pojawili się również Gromosław Czempiński i Wojciech Brochwicz. Pogrzeb miał charakter państwowy, a ciało zmarłego wojskowego odprowadzono na cmentarz w kondukcie złożonym z wielozadaniowych samochodów wojskowych. Wcześniej kolumna przejechała przez centrum Warszawy.
Twórca GROM został znaleziony w podziemnym garażu apartamentowca, w którym mieszkał, 12 czerwca. Od początku lansowana jest teoria o samobójstwie znanego wojskowego. Na jej uwiarygodnienie pojawiło się wiele informacji, w większości fałszywych lub niesprawdzonych, które miały przekonać opinię publiczną o jej prawdziwości. Tymczasem zdaniem przyjaciół, znajomych oraz komentatorów wersja ta wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Jednak do takich wniosków doszli policjanci i śledczy po oględzinach zwłok i wstępnych wynikach sekcji. Petelicki miał strzelić sobie w głowę z przyłożenia w skroń, choć pierwsze informacje mówiły o strzale w usta. Prokuratura zarządziła także badania toksykologiczne na obecność substancji odurzających w ciele zmarłego. Wyniki mają być znane za kilka tygodni, razem z całościową opinią sekcji zwłok. Planowane są także badania biegłego balistyka. Jednak podobnie jak miało to miejsce w przypadku śmierci Andrzeja Leppera, badania te przeprowadzono kilkadziesiąt godzin po śmierci.
Jak poinformował wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet, przy byłym dowódcy GROM ani w jego domu nie znaleziono żadnego listu pożegnalnego. Zabezpieczono nagrania z monitoringu, ale według powtarzanych w mediach opinii kamery nie sięgały miejsca, gdzie rozegrała się tragedia. - Nie, żadnego listu nie znaleziono, mimo dość dokładnego przeszukania pomieszczeń mieszkalnych, także sejfu generała. Żadnych takich informacji, które mogłyby wskazywać na motyw tego czynu, do tej pory nie udało się ustalić - poinformował w radiu RMF FM Andrzej Seremet.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Środa, 27 czerwca 2012, Nr 148 (4383)

Autor: au