Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poeta moralista

Treść

Poezja Zbigniewa Herberta, którego rok obecnie obchodzimy w naszej Ojczyźnie, stanowi dla współczesnego człowieka wyraźny kodeks moralny. Wskazuje drogę, po której powinno się kroczyć, by swoje życie przeżyć godnie. Zbigniew Herbert urodził się 29 października 1924 r. we Lwowie. Tam uczęszczał do Państwowego VIII Gimnazjum i Liceum im. Króla Kazimierza Wielkiego. Po zajęciu miasta przez Niemców kontynuował naukę na tajnych kompletach, gdzie w styczniu 1944 r. uzyskał maturę. W tym samym czasie prawdopodobnie zaangażował się w działalność konspiracyjną AK. W czasie okupacji pracował m.in. jako karmiciel wszy w produkującym szczepionki przeciwtyfusowe Instytucie prof. Rudolfa Weigla oraz jako sprzedawca w sklepie z materiałami metalowymi. Po maturze rozpoczął studia polonistyczne na konspiracyjnym Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, które przerwał z powodu wyjazdu do Krakowa. Tam z kolei studiował ekonomię, prawo, uczęszczał także na wykłady w Akademii Sztuk Pięknych. Studia prawnicze kontynuował później na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie w 1949 r. uzyskał tytuł magistra prawa. W tym samym roku został przyjęty na drugi rok filozofii na UMK w Toruniu, gdzie studiował m.in. u Henryka Elzenberga. Od początku lat 50. mieszkał w Warszawie. Próbował utrzymywać się z pisania, nie włączając się w obowiązujący nurt literatury zaprzęgniętej w służbę politycznej propagandy. Publikował więc recenzje teatralne, muzyczne, relacje z wystaw plastycznych, abstrahując od kryteriów sztuki socrealistycznej. Ostatecznie musiał podjąć się różnych prac niezwiązanych z działalnością literacką. Tę sytuację zmienił dopiero rok 1956. Odwilż polityczna i koniec obowiązkowego socrealizmu w literaturze umożliwiły mu debiut literacki. Przeciwnik totalitaryzmów Jako poeta zadebiutował Herbert na łamach prasy w 1950 r., a jego debiut książkowy to tom wierszy "Struna światła", który ukazał się w 1956 roku. Poeta zafascynowany był od zawsze kulturą śródziemnomorską. Każde zaoszczędzone pieniądze przeznaczał na podróże, które stały się jego pasją. Mimo wielu kłopotów zawsze starał się o przedłużenie paszportu, nigdy nie zdecydował się jednak na emigrację z kraju. Pierwszą podróż zagraniczną rozpoczął w 1958 roku. Udał się przez Wiedeń do Francji, odwiedził Anglię, Włochy. Do Polski powrócił w maju 1960 roku. Owocem tej podróży był "Barbarzyńca w ogrodzie". W ciągu następnych lat odbywał podróże m.in. do Anglii, Szkocji, Austrii, Niemiec, Francji, Holandii, Belgii, Włoch, Grecji i USA. Szybko zdobył rozgłos. Był członkiem Akademii Sztuk w Berlinie Zachodnim oraz Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, a także członkiem Amerykańskiej Akademii i Instytutu Sztuki i Literatury. W 1972 r. został członkiem prezydium ZLP i zaangażował się w działania na rzecz demokracji inicjowane przez środowisko literackie. W grudniu 1975 r. podpisał "Memoriał 59" przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, zwłaszcza wpisaniu do niej kierowniczej roli PZPR i wieczystego sojuszu z ZSRS. Na początku 1981 r. Zbigniew Herbert wszedł do zespołu redakcyjnego drugoobiegowego pisma "Zapis". Po wprowadzeniu stanu wojennego wspierał swoją osobą i nazwiskiem działania opozycji, uczestnicząc m.in. w nielegalnych uroczystościach czy publikując w drugim obiegu. Był zdecydowanie za dekomunizacją elit, na łamach "Tygodnika Solidarność" zamieszczał antykomunistyczną publicystykę. Zainicjował również zbiórkę pieniężną na pomoc Czeczenii. Wcześniej, w liście otwartym do prezydenta George'a Busha protestował przeciwko obojętności wobec losu Kurdów; popierał również inicjatywy Ligi Republikańskiej w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa oraz odtajnienia akt UB sprzed 1956 roku. W 1994 r. Herbert wystosował list do prezydenta Lecha Wałęsy w sprawie pułkownika Kuklińskiego, a także skrytykował w głośnym wywiadzie udzielonym "Tygodnikowi Solidarność" nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obraz życia publicznego w III Rzeczypospolitej, ale także szereg osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które, jego zdaniem, za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne. Wywołało to liczne, skierowane w poetę ataki, trwające nawet po śmierci Herberta, czego przykładem jest choćby fakt, iż na łamach tygodnika "Wprost" znalazły się insynuacje o jego rzekomej współpracy z SB. Ostatnie lata życia upłynęły poecie na zmaganiu się z ciężką astmą. Mimo to wciąż intensywnie pracował, czego dowodem był opublikowany kilka miesięcy przed jego śmiercią "Epilog burzy". Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 r. w Warszawie i został pochowany na cmentarzu Powązkowskim. Prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego, jednak wdowa po poecie, Katarzyna Herbert, odmówiła przyjęcia odznaczenia od Kwaśniewskiego. To samo odznaczenie nadał pośmiertnie poecie prezydent Lech Kaczyński. 3 maja 2007 r. żona Herberta oraz jego siostra Halina Herbert-Żebrowska odebrały odznaczenie z rąk prezydenta. Wcześniej, bo 11 grudnia 2006 r. spuścizna po Zbigniewie Herbercie została przekazana Bibliotece Narodowej, a 10 lipca ub.r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podjął przez aklamację uchwałę w sprawie ustanowienia roku 2008 Rokiem Zbigniewa Herberta. "Bądź wierny Idź" W poezji Herberta na plan pierwszy wysuwa się człowiek, który musi odnaleźć prawdę, odrzucając wszystko, co w jej kanonie się nie mieści. Wyraźnie podkreśla to poeta w wierszu zatytułowanym "Potęga smaku". Przywołajmy go tutaj: To wcale nie wymagało wielkiego charakteru nasza odmowa niezgoda i upór mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku w którym są włókna duszy i cząstki sumienia Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono słano kobiety różowe płaskie jak opłatek lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha lecz piekło w tym czasie było jakie mokry dół zaułek morderców barak nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce posyłał w teren wnuczęta Aurory chłopców o twarzach ziemniaczanych bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana (Marek Tulliusz obracał się w grobie) łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu składnia pozbawiona urody koniunktiwu Tak więc estetyka może być pomocna w życiu nie należy zaniedbywać nauki o pięknie Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać kształt architektury rytm bębnów i piszczałek kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie To wcale nie wymagało wielkiego charakteru mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała głowa Jest to oczywista niezgoda na wszelki totalitaryzm, w tym głównie komunistyczny, w którym Herbertowi przyszło żyć. "Trzeba iść zawsze naprzód i szukać prawdy" - to słowa-klucze, które nadają poezji Zbigniewa Herberta szczególny wymiar moralny. Przez fakt, że był on zagorzałym wrogiem wszelkiego fałszu, w okresie PRL i po 1989 r. jego utwory w szczególny sposób skłaniały do przemyśleń i głębokich, wewnętrznych refleksji, jak również do podejmowania właściwych decyzji. Jego twórczość stała się bowiem, zwłaszcza dla młodego pokolenia, manifestem wolności i wyrazem oporu, a postać poety symbolem postawy bezkompromisowego sprzeciwu. To, co przekonywało czytelnika nie tylko w tamtych trudnych, ciężkich czasach, lecz przekonuje także dzisiaj, to nieugięta postawa poety, który nie uległ ówczesnej władzy, lecz do końca pozostał wierny własnym ideałom. W swoich tekstach jest więc Herbert konsekwentnym moralistą. Do najbardziej cenionych dzieł Herberta należy cykl utworów o Panu Cogito, postaci zanurzonej we współczesności, a jednocześnie mocno zakorzenionej w europejskiej tradycji kulturowej. Przesłania w nich zawarte są jasne i wyjątkowo przejrzyste, czego w utworach innych współczesnych poetów często brak. Przykładem są jakże wymownie brzmiące słowa z "Przesłania Pana Cogito": "Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach/ wśród odwróconych plecami i obalonych w proch/ ocalałeś nie po to aby żyć/ masz mało czasu trzeba dać świadectwo". Wiersz kończą słowa "Bądź wierny Idź". Warty podkreślenia jest fakt, że Herbert zawsze przedstawia człowieka jako podmiot, a nie przedmiot działania historii. Doceniając wartość jednostki, stawia przed nią etyczne poprzeczki, każąc jej bronić się przed ujednoliceniem i duchowym wyjałowieniem. Piotr Czartoryski-Sziler "Nasz Dziennik" 2008-02-09

Autor: wa