Podpis, który wymaga odwagi
Treść
Z posłem Bolesławem Piechą, autorem projektu ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska
Projekt ustawy zakazującej zapłodnienia pozaustrojowego trafił już do laski marszałkowskiej?
- Jeszcze nie. Ciągle trwa zbieranie podpisów, czekamy na podpisy posłów z innych klubów, nie tylko z PiS. To jest zbyt ważny akt, abym kogoś popychał. Propozycja została ogłoszona, wszyscy ją znają. Projekt zostanie złożony, mam nadzieję, jeszcze w środę, na pewno dojdzie do tego na tym posiedzeniu Sejmu, czyli najpóźniej we czwartek.
Ile podpisów udało się już zebrać?
- Nie potrafię powiedzieć, nie jestem bukmacherem, poza tym mam też inne sprawy na głowie. Wszyscy ci, którzy są skłonni i zdecydowani poprzeć tę ustawę, dostali stosowne zawiadomienia.
Rozesłał Pan listy z prośbą o poparcie projektu do przewodniczących klubów parlamentarnych. Na czyje poparcie liczy Pan najbardziej?
- Najbardziej liczę na tych posłów, którzy są katolikami. Nie bardzo chciałbym przyjąć wiadomości o postępowaniu: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Ten podpis wymaga trochę odwagi, ale dlatego zalecana jest tutaj cierpliwość i spokój. Nie chciałbym nikogo łamać, żeby potem nie opowiadał idiotyzmów w mediach. To musi być świadoma, samodzielna decyzja posłów i liczę na to, że takich decyzji będzie sporo.
Liczy Pan na poparcie ustawy m.in. przez posła Jarosława Gowina. Jednak poseł Gowin powiedział niedawno, że Pańska ustawa nie ma szans na przyjęcie.
- To jest ocena, a nie stanowisko. Wolałbym, aby poseł Gowin określił swoje stanowisko w tej sprawie, czy dopuszcza procedurę in vitro wobec jego standardów, czy też nie. A nie żeby od razu oceniał ją w kategoriach matematycznych szans w tę lub w przeciwną stronę. To nie jest dobre.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-06-18
Autor: wa