Po owocach poznamy
Treść
Ostatnio sporo mówi się o powstawaniu nowych, prywatnych teatrów. Chyba we wszystkich przypadkach twórcami tych teatrów i ich właścicielami są aktorzy. Najbardziej widoczną dziś sceną prywatną na mapie teatralnej kraju jest Teatr Polonia w Warszawie. Jego właścicielka, Krystyna Janda, nie musi się martwić o publiczność. Można by się tylko zastanowić na ile ludzie przychodzą tu zaciekawieni przedstawieniem, na ile zaś dla nazwiska znanej aktorki. Ale tak czy owak - przychodzą. Widownia jest pełna. Myślę, że przykład Krystyny Jandy działa mobilizująco na innych. Oto za kilka dni oficjalnie swój teatr otworzy - również w budynku przerobionym po kinie - inna aktorka, Anna Gornostaj. Warszawscy widzowie teatralni znają Annę Gornostaj z ról przede wszystkim w Teatrze Ateneum, teraz zobaczą artystkę w nowej roli - właścicielki i szefowej Teatru Capitol w Warszawie (w miejscu dawnego kina Capitol). Można powiedzieć, że to w pewnym sensie teatr rodzinny. Otóż Anna Gornostaj jest dyrektorem artystycznym, jej mąż, Stanisław Mączyński - dyrektorem naczelnym, zaś otwarcie własnej sceny stało się możliwe dzięki finansom, które aktorka otrzymała jako spadek po swoim dziadku. Jestem przekonana o tym, a ściślej: chciałabym mieć takie przekonanie, iż wszystkie osoby, które otwierają własne sceny, robią to z miłości do teatru. Ale czy tak jest na pewno? Poznamy to po owocach. Bo to, że powstają teatry prywatne, że ludzie nierzadko zapożyczają się, biorąc kredyty, nawet wbrew swoim realnym możliwościom finansowym, to rzecz piękna i godna pochwały. Można powiedzieć, że tak silnie targa nimi tęsknota za teatrem, że położyli wszystko na tej jednej szali, by zrealizować swoje pragnienia. Ale co im naprawdę w duszy gra, możemy zorientować się dopiero wtedy, kiedy teatr żyje już swoim własnym życiem artystycznym, czyli tym, co wystawia. Przedstawienia są twarzą teatru, są - żeby powiedzieć eufemistycznie - jego charakterem pisma. Wiadomo, charakter pisma to prawie jak linie papilarne, indywidualny znak rozpoznawczy. Na oficjalne otwarcie, w dniu 11 września, przygotowano premierę "Bajki robotów" według Stanisława Lema, w reżyserii znakomitej aktorki Teatru Ateneum, Marii Ciunelis, która w swoim artystycznym dossier ma już także reżyserskie dokonania, jak na przykład "Dzieci mniejszego Boga" Marka Medoffa, spektakl wystawiony w 2006 roku przez Towarzystwo Teatrum Warszawa w Forcie Sokolnickiego. Teksty zamieszczone w "Bajkach robotów" należą do gatunku science fiction, więc spektakl kierowany jest głównie do pokolenia komputerowego, raczej tego młodego, a nawet do małolatów. Jak zapowiada pani reżyser, przedstawienie będzie miało formę żartu scenicznego utrzymanego w konwencji teatru XVIII-wiecznego. Jaki będzie Teatr Anny Gornostaj, jakie będzie niósł przesłanie, do kogo będzie adresowany przede wszystkim? Zobaczymy, gdy zacznie już na dobre funkcjonować. My życzymy dobrych owoców. Temida Stankiewicz-Podhorecka "Nasz Dziennik" 2008-09-06
Autor: wa