Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Płytkie myślenie niszczy porty

Treść

Za kilka lat większe statki nie będą mogły zawijać do zespołu portów Szczecin-Świnoujście. Dlaczego? Tor podejścia, przecięty przez rurę Gazociągu Północnego, będzie dla nich za płytki. Prezydenci Szczecina i Świnoujścia chcą, by rząd wynegocjował z Niemcami umowę gwarantującą jego pogłębienie. O problemie zablokowania rozwoju obu miast świnoujscy radni alarmowali rząd już w 2009 roku. Bez skutku.
Budowa Gazociągu Północnego zablokuje rozwój Pomorza Zachodniego, utrudni w przyszłości rozwój portów w Świnoujściu i Szczecinie. O skutkach budowy gazociągu dyskutowano wczoraj w Szczecinie. Niestety, wielu negatywnych konsekwencji decyzji o uruchomieniu inwestycji nie da się już cofnąć. Można tylko minimalizować szkody, jakie spowoduje gazowy rurociąg z Rosji do Niemiec.
Konferencję w Szczecinie zorganizowano z inicjatywy eurodeputowanych z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. To pierwsze takie spotkanie w Polsce z udziałem przedstawicieli konsorcjum Nord Streamu, którzy do tej pory omijali nasz kraj szerokim łukiem, choć odbywali podobne debaty we wszystkich innych państwach bałtyckich. Niestety, wnioski, jakie płyną ze spotkania, nie napawają optymizmem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił, że podczas projektowania i budowy gazociągu łączącego Niemcy z Rosją nie uwzględniono polskich interesów. Były premier miał tu na myśli przede wszystkim to, że rura położona na dnie Bałtyku osłabi pozycję zespołu portów Szczecin-Świnoujście w stosunku do niemieckiego Rostocku. Kaczyński przypomniał, że pomysł budowy Nord Streamu od początku budził wątpliwości, skoro o wiele tańszym rozwiązaniem byłoby budowanie gazociągu drogą lądową przez kraje nadbałtyckie i Polskę. Do tego dochodziły kwestie ochrony mikrośrodowiska Morza Bałtyckiego. Kardynalnym błędem ekipy Donalda Tuska było zaniechanie starań o dostawy gazu z Norwegii. W efekcie mamy sytuację, że grożą nam większe niż dotąd naciski gazowe ze strony Rosji, a nie można wykluczyć, że kryzysy gazowe będą ostrzejsze niż w 2006 i 2009 roku, gdy Rosja wstrzymała dostawy tego surowca do Unii Europejskiej. - Wiara, że będzie dobrze, to chciejstwo, polityka musi się odnosić do różnych scenariuszy, a gdyby ich nie brano pod uwagę, to polityka bezpieczeństwa energetycznego byłaby niepotrzebna - podkreślał Kaczyński.
Jego zdaniem, to także dowód porażki idei solidarności europejskiej, stojącej u podstaw budowania UE i zagrożenie przyszłości Unii. A właśnie ta solidarność miała się przejawiać również w kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Skoro jej zabrakło to, zdaniem Kaczyńskiego, powstaje pytanie: "Jaki jest sens udziału w tym przedsięwzięciu?". Prezes PiS jest zdania, że Gazociąg Północny stanowi dowód umacniania się hegemonii największych państw w Unii i bardzo prawdopodobne, że "to może tę konstrukcję w przyszłości zniszczyć".
Profesor Ryszard Legutko, eurodeputowany (EKiR), podziela opinię prezesa Kaczyńskiego. Jesteśmy w trudnej sytuacji - nie kryje Legutko. Zaznacza, że w sprawie gazociągu nie mamy co liczyć na UE. Najlepszym tego dowodem są losy raportu Parlamentu Europejskiego na temat gazociągu z 2008 roku, w którym wskazano na zagrożenia, jakie niesie ta inwestycja.
Cóż z tego, że raport przegłosowano większością głosów, skoro nie miał on dalszego ciągu w postaci podobnego raportu Komisji Europejskiej. - KE nie nadała biegu sprawie, ten raport zginął w czeluściach Unii - podsumował Legutko. A brukselscy politycy albo umywali ręce, albo twierdzili, że nic nie da się zrobić, albo przekonywali, że wszystko jest w porządku. Profesor wywołał też inny ważny temat wiążący się z gazociągiem: korupcji politycznej. Bo w tym projekcie widać niepokojące zjawisko przenikania się polityki i gospodarki. - Doszło do "zaangażowania interesownego" wielu polityków europejskich w Nord Stream - mówił Legutko.
Senator Krzysztof Zaremba (PiS) nie krył, że w tym kontekście chodzi zwłaszcza o byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, który jako szef rządu negocjował umowę gazową z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, a potem, po odejściu ze stanowiska, został szefem Rady Nadzorczej Nord Streamu.
Skutkami budowy morskiego gazociągu z Rosji do Niemiec najbardziej zaniepokojone są Szczecin i Świnoujście, bo to ich bezpośrednio dotyczy. Piotr Krzystek, prezydent Szczecina, obawia się, że w przyszłości, gdy na morzach pojawią się większe statki niż teraz, nie będą one mogły zawijać do zespołu portów Szczcin-Świnoujście, bo tor podejścia będzie dla nich za płytki. Tym samym ograniczone będą możliwości rozwoju portów. - Gazociąg nie może być budowany kosztem przyszłego rozwoju regionu zachodniopomorskiego i Polski - mówił Krzystek. Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia, przypomniał, że o tym zagrożeniu radni jego miasta alarmowali już w 2009 r. rząd, ale nic nie wskórali. Jego zdaniem, rząd powinien dążyć do podpisania z Niemcami umowy, która zapewniłaby pogłębienie toru wodnego do Świnoujścia, tak aby zminimalizować skutki położenia rury na dnie Bałtyku. Żmurkiewicz apelował, aby tę kwestię rozstrzygnąć jak najszybciej, a nie czekać, aż pojawi się problem wpływania dużych statków, bo wtedy druga strona nie będzie miała chęci i ochoty do dyskusji. Prezydenta Świnoujścia nie zadowala stanowisko polskiego MSZ, że Niemcy nie widzą problemu w pogłębieniu toru. Taki problem może jednak pojawić się później. Również mecenas Stefan Hambura twierdzi, że jedyne, co teraz może zrobić rząd, to wynegocjować odpowiednią umowę z gabinetem kanclerz Angeli Merkel, bo żadne ustane deklaracje niczego nam nie dają. - Nie czujemy się zabezpieczeni na przyszłość. Nie ma na piśmie klauzul prawnych, że pogłębią tor wodny - dodał senator Zaremba. Ale takiej aktywności ze strony Donalda Tuska niestety nie widać, premier zadowala się gestami dobrej woli ze strony Berlina. Kapitan ż.w. Waldemar Jaworowski przywołał w tym kontekście wypowiedź premiera Tuska z 6 grudnia ub.r., gdy szef rządu bagatelizował kwestię pogłębienia toru wodnego do Świnoujścia, bo to na razie nie jest konieczne. Według kapitana, powinniśmy dążyć do jak największego pogłębienia toru, do 19 metrów, aby zmniejszyć ryzyko kolizji największych statków z rurociągiem. Jarosław Kaczyński namawiał rząd, aby podniósł sprawę gazociągu, grożąc Niemcom zablokowaniem w Unii innych ważnych dla nich projektów. Prezes PiS obawia się jednak, że obecnym władzom "zabraknie asertywności", aby powadzić politykę przy zastosowaniu prawa weta.
Polskich obiekcji nie rozumie Nord Stream. Dirk von Ameln, dyrektor konsorcjum, przekonywał, że gazociąg nie zagraża polskim portom, że w razie potrzeby rurę można będzie położyć głębiej. Zdaniem von Amelna, pozytywnie zakończyły się także rozmowy z rybakami na temat odszkodowań. Zupełnie odmienną opinię ma na ten temat Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich. Podkreślił on, że Polacy zostali potraktowani gorzej od Duńczyków czy Szwedów, bo odszkodowania dla nas są 10 razy niższe. Ponadto nie wszyscy rybacy zostali objęci porozumieniem z Nord Streamem. - Nie chcemy być traktowani ani lepiej, ani gorzej, ale tak samo jak inni - podkreślił Hałubek.
Inny ze związkowców-rybaków Jakub Buchan zarzucił Nord Streamowi nieetetyczne działania, podając przykład umowy z jedną z rybackich organizacji. W zamian za podpisanie porozumienia konsorcjum miało wpłacić na jej konto znaczną sumę pieniędzy. Buchan nie podał kwoty, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że chodzi o 80 tys. euro.
Kapitan żeglugi wielkiej Waldemar Jaworowski nie ma wątpliwości, że zapewnienia Nord Stream są niewiarygodne. Nieprawdopodobnie brzmią przede wszystkim zapewnienia o tym, że rura będzie neutralna dla środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego, a przecież eksperci ostrzegają o tym, iż na dnie akwenu leżą zasobniki z gazami bojowymi i wiele innych niebezpiecznych substancji. Ich uwolnienie do wody może przynieść katastrofalne skutki, których nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić.
Jak poinformował inicjator konferencji europoseł Marek Gróbarczyk, zaproszenie na konferencję przyjął jeden z dyrektorów Nord Streamu Dirk von Ameln. To pierwsza tego typu wizyta przedstawiciela inwestora w Polsce. Na konferencji obecni byli także przedstawiciele prezydencji węgierskiej, europosłowie, polscy parlamentarzyści, przedstawiciele środowiska rybackiego, strony rządowej oraz samorządowcy gmin nadmorskich. Udziału w niej odmówił (pomimo pisemnego zaproszenia) szef jednego z działów Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu, który bezpośrednio zajmował się wymaganym pozwoleniem, Christian Dahlke. Odpowiedział pisemnie deputowanemu Gróbarczykowi, że po konsultacjach z federalnym ministerstwem transportu, budownictwa i rozwoju podjęto decyzję, iż przedstawiciel urzędu rozpatrującego skargę jednej ze stron (przedstawiciele portów zaskarżyli decyzję o budowie gazociągu) nie może brać udziału w takim przedsięwzięciu.
Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu jak do tej pory nie odpowiedział polskiej stronie na zażalenie, ale jednocześnie nie wstrzymał decyzji o budowie gazociągu. Nie wiadomo dokładnie, kiedy niemiecki urząd odpowie, bo nie ma ustalonego konkretnego terminu wydawania takich decyzji. - Czas wydawania decyzji jest uzależniony od złożoności zagadnienia, którego dotyczy, i wielu innych czynników, dlatego nie mogę podać konkretnego terminu, kiedy nastąpi jakakolwiek odpowiedź, ani tym bardziej jej treści - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Dahlke.
Jedna czy dwie?
Unijne plany liberalizacji rynków energetycznych oraz bezpośrednie decyzje komisarza do spraw energii w UE spowodowały, że - jak powiedział szef rosyjskiego Związku Gazownictwa Walerij Jasew - Gazociąg Północny nagle stał się dużo mniej atrakcyjny dla Unii Europejskiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jego zdaniem, jest wielce prawdopodobne, że budowa drugiej nitki gazociągu stanie pod znakiem zapytania. Problem ten będzie jutro przedmiotem rozmów premiera Władimira Putina z przedstawicielami UE w Brukseli, w trakcie konsultacji Rosja - UE. Co prawda zarówno rzecznik prasowy konsorcjum, jak i dyrektor Nord Streamu Dirk von Ameln jeszcze tego samego dnia dementowali te informacje, ale coraz częściej w Brukseli zaczyna się mówić o zbyt dużym wpływie Rosji na europejski rynek energetyczny.
Dyrektor Nord Streamu Dirk von Ameln w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przyznał, że informacja, jakoby konsorcjum zrezygnowało z jednej nitki gazociągu, bardzo go zdziwiła, bo kierownictwo firmy nic o tym nie wie. - Słyszałem taką informację, ale jestem przekonany, że musiała ona zostać źle zinterpretowana. Nord Stream jest w trakcie zamówień i prac układania już zamówionych rur, także taka decyzja byłaby dla nas nielogiczna. Jesienią tego roku ma zostać zakończony proces kładzenia ostatnich rur pierwszej nitki, a wcześniej na morzu zaczynamy kłaść także drugą. Gaz z Rosji do Niemiec popłynie w okolicach września tego roku - zapewnia Ameln.
W opinii Dirka von Amelna, Nord Stream został w Szczecinie skonfrontowany z oskarżeniami o działania na szkodę Polski. - To są nieprawdziwe oskarżenia - twierdzi. Proponowana nowa trasa podejścia do portów, która miałaby przebiegać na wschód od obecnej trasy północnej, dla większości statków przybywających do Polski byłaby o prawie 30 minut dłuższa, Ameln stwierdził, że wytaczanie tras dla statków po Bałtyku nie jest rolą Nord Streamu. Urzędem podejmującym takie decyzje jest odpowiednie ministerstwo w Polsce i w Niemczech. - To nie nasze zadanie regulować drogę statków do portów w Szczecinie lub Świnoujściu - stwierdził Ameln. Anna Wypych-Namiotło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, przyznaje, że zaproponowana przez niemiecką stronę propozycja dodatkowego podejścia jest jeszcze w sferze planów i dopiero po analizie będzie można ją dokładniej ocenić. - Wielotonowe kontenerowce to nie małe stateczki, którymi z łatwością można sterować i lawirować pomiędzy jakimiś mieliznami, muszę taką nową trasę zobaczyć na planach, wtedy zaczniemy rozmawiać na ten temat poważnie - kwituje Waldemar Jaworowski, kapitan żeglugi wielkiej
Krzysztof Losz, Szczecin
Waldemar Maszewski, Berlin

Nasz Dziennik 2011-02-23

Autor: jc