PKB rośnie, ceny i bezrobocie również
Treść
W tym roku wzrost gospodarczy wyniesie 1 proc. - zapowiedział minister finansów Jacek Rostowski. O podobnej prognozie dla Polski poinformowała wczoraj Komisja Europejska, mimo że przed kilkoma miesiącami wieszczyła, iż tak jak inne kraje Unii Europejskiej dotknie nas spadek produktu krajowego brutto. Obecny rok będzie też drugim rokiem stosunkowo wysokich podwyżek cen. KE szacuje, że inflacja w Polsce wyniesie 3,8 procent. Rząd prognozuje też, iż stopa bezrobocia w tym roku skoczy z 9,5 proc. na koniec zeszłego roku do około 12 procent.
Według najnowszej prognozy Komisji Europejskiej, wzrost gospodarczy w tym roku w Polsce wyniesie 1 procent. Minister finansów Jacek Rostowski poinformował wczoraj, że przewidywania Komisji pokrywają się z tym, co prognozuje polski rząd. Jeszcze w maju, wbrew zapowiedziom resortu Rostowskiego, Komisja Europejska ogłosiła, że oczekuje, iż w tym roku zanotujemy spadek produktu krajowego brutto o 1,4 procent. Minister Rostowski zaznaczył, iż z satysfakcją przyjmuje zmianę prognoz Komisji Europejskiej, zwłaszcza że w maju, gdy Komisja zaprezentowała niekorzystne dla Polski rokowania, przekonywał, że KE w swoich przewidywaniach się myli. W rezultacie, jak poinformował minister finansów, już prawie na pewno jako jedyni w Unii Europejskiej zanotujemy wzrost PKB. Według Rostowskiego, wśród państw Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) jedynie jeszcze Australia będzie na plusie. Tak samo jednak jak przed kilkoma miesiącami minister Rostowski nie potrafił odpowiedzieć na pytanie unijnego komisarza do spraw gospodarczych i walutowych Joaquina Almunii, dlaczego w Polsce nagle tak wyraźnie wzrósł w stosunku do PKB deficyt sektora finansów publicznych do aż 3,9 proc. PKB, stwierdzając tylko: "Muszę to sprawdzić", tak też i teraz minister nie za bardzo potrafił wytłumaczyć, dlaczego Polska jako jedyna w UE notuje wzrost gospodarczy. Na pewno jednak nie wskutek działań tego rządu, który, być może na szczęście, nic z gospodarką nie zrobił, z czego i Rostowski chyba zdaje sobie sprawę. - Motorem jest naprawdę przedsiębiorczość, wytrwałość, pracowitość i elastyczność Polaków, a szczególnie przedsiębiorców - odpowiadał wczoraj dyplomatycznie.
Zdaniem Rostowskiego, zaskakujące są tłumaczenia, iż wzrost w naszym kraju wynika z tego, że mamy relatywnie zamkniętą gospodarkę i dobry popyt wewnętrzny. Według ministra finansów, Polska ma znacznie bardziej otwartą gospodarkę niż Wielka Brytania, Włochy, Francja, Hiszpania, które notują spadek PKB.
Nasz wzrost gospodarczy, który będzie de facto na granicy błędu statystycznego, używany może być jednak tylko do działań propagandowych zarówno rządu, jak i Polski. I to tylko na zasadzie chwalenia się, że podczas gdy innych dotknęła dżuma bądź tyfus, to nas tylko grypa i to wcale nie świńska. Bo w Polsce, dzięki 1-procentowemu wzrostowi gospodarczemu, mieszkańcom naszego kraju wcale nie będzie żyło się lepiej niż np. Niemcom, Brytyjczykom czy Szwedom, u których PKB spada. Dla przeciętnego obywatela naszego kraju informacja, że PKB wzrośnie o jeden procent, praktycznie nie będzie się różnić od komunikatu, że spadł o półtora.
Z najnowszej prognozy Komisji Europejskiej wynika również, że w tym roku zanotujemy 3,8-procentową inflację. To już drugi rok stosunkowo wysokiego - w porównaniu do ostatnich lat - wzrostu cen. W zeszłym roku stopa inflacji wyniosła, według Głównego Urzędu Statystycznego, 4,2 proc., podczas gdy w 2007 roku było to 2,5 proc., a w 2006 - 1 procent. Cieszyć nie może też wzrost bezrobocia. Na koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia wyniosła 9,5 proc., a zarejestrowanych było blisko 1,5 miliona bezrobotnych. W tym roku rząd spodziewa się skoku bezrobocia do nawet 12,5 proc., co oznacza, iż rzesza bezrobotnych może się zwiększyć nawet o pół miliona osób. Przyjmując projekt ustawy budżetowej na przyszły rok, rząd prognozował, iż sytuacja na rynku pracy zacznie się poprawiać dopiero od 2011 roku.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-09-15
Autor: wa