Piłka nożna przed Formułą 1 oraz skokami
Treść
Spadło zainteresowanie kibiców polskim sportem. Mimo przeciętnych wyników wciąż najpopularniejszy jest Adam Małysz, choć eksperci spodziewają się, że niebawem skoczek narciarski może zostać doścignięty przez kierowcę Formuły 1 Roberta Kubicę. Wśród dyscyplin pierwsze miejsce zajmuje piłka nożna.
Z raportu przeprowadzonego przez Instytut badawczy ARC Rynek i Opinia wynika, że zainteresowanie sportem w Polsce spadło w ostatnich dwunastu miesiącach z 47,6 do 44,1 procent.
Wciąż dyscypliną numer jeden w Polsce jest piłka nożna, a zainteresowanie grą deklaruje 64 proc. uczestników ankiety (w wieku 15-65 lat). Spada wskaźnik dotyczący skoków narciarskich (z 63 proc. w 2005 r. do 45 w 2008 r.), zaś awans odnotowała m.in. Formuła 1 (z 13 do 45 proc. w analogicznym czasie). W czołówce jest nadal siatkówka (38 proc.). - Zainteresowanie fanów skokami narciarskimi i Formułą 1 uzależnione jest od postawy pojedynczych przedstawicieli tych dyscyplin, czyli Adama Małysza i Roberta Kubicy - powiedział Grzegorz Kita (Sport Management). Jego zdaniem, już w tym roku pod względem popularności Kubica może zrównać się z Małyszem. - Ale i tak Małysz jest fenomenem, ponieważ utrzymywał się na topie niemal przez dekadę - dodał.
Wciąż w czołówce najlepiej rozpoznawalnych są Robert Korzeniowski, Dariusz Michalczewski, Jerzy Dudek czy Mariusz Czerkawski, czyli ci, którzy albo już zakończyli kariery, albo pozostają w cieniu innych.
Przegrywają z nimi mistrzowie olimpijscy tacy jak Tomasz Majewski i Leszek Blanik.
Kibice chętnie oglądają futbol, skoki czy wyścigi bolidów, jednak w telewizorze. - Sport przegrywa z innymi możliwościami spędzania wolnego czasu, tj. kino, teatr, darmowe festyny czy centra handlowe - uważa ekspert ze Sport Management.
Zainteresowanie sportem w większości związane jest z uzyskiwanymi wynikami. - Polacy oceniają nie przez pryzmat ligi krajowej, ale sukcesów odnoszonych na arenach międzynarodowych - twierdzi dr Adam Czarnecki, wiceprezes zarządu ARC Rynek i Opinia.
MB, PAP
"Nasz Dziennik" 2009-02-12
Autor: wa