Pętanie IPN
Treść
Proces byłego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Mariana R. Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Czy IPN grozi wygaszenie pionu śledczego i zaprzestanie ścigania komunistycznych zbrodniarzy?
Opinia merytoryczna czy konflikt personalny – takie spekulacje pojawiły się po ujawnieniu krytycznej oceny działalności pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, dokonanej przez Radę Instytutu, i zdecydowanej odpowiedzi na nią ze strony prokuratorów IPN.
Prezes Instytutu Łukasz Kamiński wyraził „poważne zaniepokojenie” zaistniałym sporem wewnątrz IPN. Zaznaczył jednak, że ma ograniczony wpływ na Radę i kolegium prokuratorów, ponieważ działają one niezależnie.
„Rada IPN stwierdza, że sposób oraz tempo realizacji polityki ścigania są niezadowalające” – uważają historycy Rady na czele z przewodniczącym dr. hab. Grzegorzem Motyką i członkami: prof. Andrzejem Friszkem czy prof. Andrzejem Paczkowskim.
Według Rady, prokuratorów cechuje „niska efektywność”, ponieważ w tym roku setka śledczych skierowała tylko 11 aktów oskar- żenia, a w 16 sprawach zapadły orzeczenia sądowe. Poza tym wiele śledztw trawa zbyt długo, ponad 3 lata, a uzasadnienia umorzonych śledztw wskazują na to, że prokuratorzy „nie dysponowali odpowiednią wiedzą historyczną”.
Z tymi zarzutami zdecydowanie nie zgadzają się prokuratorzy IPN, zarzucając członkom Rady „gołosłowność i tendencyjność” oraz brak uwzględnienia „specyfiki śledztw”. W swoim obszernym stanowisku podkreślają, że prowadzone śledztwa dotyczące zbrodni komunistycznych służą „nie tylko pociągnięciu sprawców do odpowiedzialności karnej, ale również wszechstronnemu wyjaśnieniu okoliczności tych zbrodni”. Zwracają uwagę, że obciążenie sprawami w analogicznych jednostkach prokuratury cywilnej, czyli prowadzącej skomplikowane sprawy, tak jak IPN, prokuraturach apelacyjnych i okręgowych, jest dużo mniejsze niż w Instytucie.
Rada postuluje jednak ograniczenie liczby prokuratorów i przesunięcie ich do pionu lustracyjnego.
– Wydaje się, że te wnioski, które padły, są nakierowane na wygaszenie pionu śledczego, czyli ostateczne zmierzanie powolnymi krokami w kierunku eliminacji kwestii procesowych czy ścigania zbrodniarzy komunistycznych – ocenia prof. Mieczysław Ryba, były członek Kolegium IPN. – Pamiętajmy, że nie chodzi tutaj tylko o zbrodniarzy z lat 50., ale są także zbrodniarze komunistyczni z lat 80 – dodaje. – Twierdzenie, że pion śledczy jest niepotrzebny, i jeśli go zlikwidujemy, to rozliczenie tych zbrodni będzie niemożliwe, jest moim zdaniem działaniem niezasadnym – podkreśla historyk. – Jeśli chcemy dążyć do poczucia elementarnej sprawiedliwości, absolutnie zbrodnie końca komunizmu są tak samo zbrodniami państwa totalitarnego, jak zbrodnie lat 50. – akcentuje Ryba.
Postulaty Rady IPN podobnie oceniają prokuratorzy, stwierdzając, że w krótkim czasie doprowadzi to do istotnego ograniczenia działalności pionu śledczego IPN, „a w perspektywie do zaniechania […] rozliczenia wielu zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy systemów totalitarnych”.
Krytyczna ocena działań prokuratorów, m.in. dotycząca ilości oskarżonych czy przewlekłości śledztw, może nieco zaskakiwać, ponieważ takie zjawiska występowały już wcześniej i Rada nie przyjmowała specjalnej oceny „polityki ścigania”.
Jednym z zadań Rady jest zatwierdzanie rocznych informacji z działalności Instytutu przedstawianej przez prezesa. Zawiera ona m.in. opis działań pionu śledczego. Jak do tej pory Rada zatwierdzała takie sprawozdania, dokładnie wyliczające ilość prowadzonych śledztw, kierowanych aktów oskarżenia itp. Co prawda Rada jest uprawniona do zajmowania stanowiska w sprawach „oceny polityki ścigania przez Instytut Pamięci Narodowej przestępstw”, ale pojawiło się ono w momencie, kiedy pion śledczy nie był szczególnie krytykowany, wyjąwszy może sprawę z ekshumacjami na cmentarzu na ul. Wałbrzyskiej w Warszawie.
Stąd też spekulacje, że być może jest to przejaw sporów personalnych. Jednym z członków Rady jest prokurator Antoni Kura, mianowany tam przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kura przez sześć lat był w IPN naczelnikiem Wydziału Nadzoru nad Śledztwami.
– W okresie prezesury prof. Janusza Kurtyki, kiedy byłem członkiem Kolegium IPN, kwestie śledcze były wysoko oceniane ze względu na ich chociażby wartość historyczną. Pomijając aspekt formalnoprawny, pamiętajmy, że przy obecnym prawie, braku koniecznych ustaw, na niwie sądowej doprowadzenie do skutecznego skazania jest bardzo trudne, ale wszystkie przesłuchania, które się dokonywały, mają gigantyczną wartość historyczną – podkreśla prof. Ryba.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 27 listopada 2014
Autor: mj