Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PE poparł kontrowersyjny pomysł ws. powiązania unijnych funduszy z kwestią praworządności

Treść

Parlament Europejki przegłosował stanowisko ws. powiązania unijnych funduszy z kwestią praworządności. To będzie element nacisku Brukseli na słabsze państwa – ostrzega prof. Mieczysław Ryba. Procedura krytykowana jest także przez unijnych prawników jako wyjątkowo uznaniowa.

Wszczynanie procedury praworządności i jej nadzorowanie będzie należało do Komisji Europejskiej – tak zdecydował Parlament Europejski. O wprowadzeniu sankcji dyscyplinujących będą jednak decydowały państwa członkowskie. Ich uruchomienie nie będzie jednak wymagało jednomyślności w Radzie UE. Parlament zgodził na to, aby krajom oskarżanym o naruszanie praworządności obcinać unijne fundusze.

– To nie jest kwestia sankcji. To kwestia ochrony europejskich pieniędzy. Jest to kwestia właściwego i odpowiedzialnego wykorzystania środków oraz wykonania budżetu na poziomie europejskim skutecznie, wydajnie i przejrzyście – mówił w trakcie głosowania komisarz ds. budżetu i zasobów ludzkich UE Günther Oettinger.

Jego słowom wtórowało wielu europosłów m.in. z Finlandii czy Hiszpanii.

– Nadszedł czas, aby bronić i chronić wartości, które czynią nasz projekt wyjątkowym projektem – stwierdziła hiszpańska europoseł Gardiazábal Rubial.

Decyzja PE nie jest jednak rozstrzygająca. W tej sprawie musi się jeszcze wypowiedzieć się Rada Unii Europejskiej. Unijni prawnicy już w tej sprawie zabrali głos.

– Na wniosek kilku krajów wydali opinię miażdżącą. Próba wprowadzenia takiego rozwiązania jest niezgodna z prawem europejskim, z traktami unijnymi – podkreślił szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.

Dlatego – jak mówił Michał Dworczyk – jest mało prawdopodobne, że Rada Unii Europejskiej zgodzi się na takie rozwiązania. Inna kwestia, to to, że rozwiązanie nie zdobyło miażdżącej większości w PE. Za jego przyjęciem głosowało 397 europosłów, przeciw było 158, natomiast od głosu wstrzymało się 69.

– Jest grupa polityków na forum UE, która postanowiła z tematu praworządności zrobić wehikuł wyborczy. Jednym z tych polityków jest pan komisarz Timmermans, który ma ambicje zostania szefem KE w przyszłej kadencji – zaznaczył Michał Dworczyk.  

Dlatego też działania PE można rozpatrywać właśnie w kategoriach pewnego projektu politycznego.

– Jako walkę polityczną części opcji UE – części, nie całej UE – niektórych opcji w UE, które tracą poparcie w Europie. Nie potrafią odpowiedzieć na zapotrzebowanie społeczne. Jest to de facto ucieczka od wolności, od demokracji i od praworządności – zauważył poseł PiS Bartosz Kownacki.

Przegłosowana przez Parlament Europejski rezolucja jest ponadto instrumentem zastępczym za art. 7 traktatu o UE w sprawie Polski, który zakończył się fiaskiem – podkreślił prof. Jakub Stelina.

– Komisja Europejska przewidując, że przegra sprawę i że ta procedura się nie zakończy pomyślnie dla Komisji, wycofała się z tego, natomiast widać wyraźnie, że w takim razie jakby tylnymi drzwiami próbuje się wprowadzić inny mechanizm – wskazał prof. Jakub Stelina.

W lipcu ubiegłego roku także Europejski Trybunał Obrachunkowy wydał bardzo krytyczną opinię wobec projektu PE łączącego unijne fundusze z kwestią praworządności.

– W projekcie tego rozporządzenia nie ma jasnych kryteriów jego stosowania, w związku z czym jest ryzyko dowolnego stosowania tych procedur. Nie sporządzono pełnej analizy wpływu stosowania tego rozporządzenia na budżety państw członkowskich, na beneficjentów – tłumaczył mec. Janusz Wojciechowski z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.

Opozycja w Polsce cieszy się z unijnego rozporządzenia i twierdzi praworządność w Polsce nadal jest łamana.

– Są dublerzy w Trybunale Konstytucyjnym, są izby w Sądzie Najwyższym, które nie powinny funkcjonować, które mają nieograniczony wpływ na niezawisłość sędziowską i niezależnych sędziów – stwierdził poseł PO Michał Szczerba. 

Organizacja Human Rights Watch, która zajmuje się np. ochroną praw człowieka, idzie jeszcze dalej.

– Moim zdaniem Polska i Węgry reprezentują dwa największe zagrożenia dla zasad demokratycznych w Unii Europejskiej – ocenił Kenneth Roth, dyrektor Human Rights Watch. 

W rzeczywistości mechanizm reglamentowania unijnych funduszy przy uznaniowej ocenie praworządności nie będzie jej chronił, ale stanie się narzędziem presji wobec państw – podkreślił politolog prof. Mieczysław Ryba.

– To jest pokaz, siła, a zarazem próba znalezienia narzędzi do dyscyplinowania krajów mniejszych przez kraje duże. Te duże nie są karane mimo tego, że łamią traktaty, a te małe ma się karać nawet, jeśli nic nie naruszają, co w przestrzeni prawa europejskiego funkcjonuje – zaznaczył prof. Mieczysław Ryba.

Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Warto już teraz przyjrzeć się potencjalnym kandydatom na europosłów – zwłaszcza, czy akceptują pomysł powiazania unijnych funduszy z praworządnością. Polska może bowiem znaleźć się w trudnej sytuacji nie tylko ze względu na uszczuplenie unijnego budżetu przez Brexit, ale także ze względu na uznaniowe sankcje finansowe zastosowane przez unijnych urzędników.

TV Trwam News/RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 18

Autor: mj

Tagi: Parlament Europejski praworządność