Palikot wpadł w pułapkę Tuska
Treść
Premier już nie wierzy w możliwość rozbicia lewicy przy pomocy Janusza Palikota, dlatego kariera polityczna posła-skandalisty zmierza ku końcowi. Donald Tusk nie planuje już odkurzać Palikota, ale grozi muinny problem: poseł zaczyna atakować PO. I może poważnie zaszkodzić rządowi i Platformie, jeśli zacznie ujawniać kulisy wielu decyzji podjętych, odkąd szefem rządu jest premier z Gdańska. Wiedza Palikota może być "porażająca". Janusz Palikot wpadł w pułapkę zastawioną przez Donalda Tuska. Jego ruch ma śladowe poparcie, co oznacza, że Palikot nie spełnił podstawowego zadania, jakie przed nim postawił premier - czyli odebrania części głosów SLD. W tej sytuacji poseł z Lublina jest już Tuskowi niepotrzebny i ma zostać definitywnie odstawiony na boczny polityczny tor, nie tylko przez Polaków, którzy nie zamierzają na niego głosować. W odpowiedzi zawiedziony na premierze Palikot zaczyna coraz ostrzej atakować Platformę Obywatelską.A początki Ruchu Poparcia Janusza Palikota były obiecujące. Nowe ugrupowanie było bohaterem serwisów informacyjnych, audycji radiowych i telewizyjnych, artykułów prasowych. Wydawało się, że scenariusz napisany dla Palikota przez Donalda Tuska zostanie zrealizowany: Ruch odbierze sporą część głosów SLD, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to po wyborach w 2011 r. Palikot będzie koalicjantem PO. W tej sytuacji poseł mógłby myśleć o stanowisku wicepremiera albo nawet marszałka Sejmu. Ale ten scenariusz zaczął obracać się w gruzy, gdy ogłaszano kolejne sondaże poparcia dla poszczególnych ugrupowań politycznych. I tak Ruch Palikota wystartował z mizernym 4-procentowym poparciem, a potem było już tylko gorzej: teraz na listę posła-skandalisty chciałoby oddać głos 1 proc. respondentów. Wiadomo już więc, że poseł z Lublina nie zrobi krzywdy SLD i z tego powodu nie jest już też potrzebny Donaldowi Tuskowi. Tym bardziej że kolejne happeningi "posła ze świńskim ryjem" wywołują coraz większe zniesmaczenie i irytację premiera. - Palikot pali za sobą ostatnie mosty łączące go z Platformą - twierdzą osoby z otoczenia premiera. Okazało się, że Polacy nie dali się kupić prymitywnemu antyklerykalizmowi Palikota, który podnosząc hasła walki z Kościołem, po prostu się do końca skompromitował. Irytację u Tuska wywołała zwłaszcza akcja pikietowania siedzib niektórych biskupów podjęta przez Janusza Palikota w proteście przeciwko "presji wywieranej przez Kościół na posłów w sprawie in vitro". - Pomysły, by protestować pod kościołami czy siedzibami biskupów, wydają mi się niestosowne, nawet jak na Janusza Palikota - stwierdził wtedy premier. Co znamienne, był to jedyny oficjalny komentarz Tuska w tej sprawie. - Ale w wewnętrznych rozmowach Tusk kazał wtedy zerwać wszelką współpracę z Palikotem, bo to nas będzie tylko kompromitować. Mówił, że Janusz jest już skończony politycznie - relacjonuje jeden z posłów Platformy. Nasz rozmówca dodaje, że Tusk w tej materii zyskał natychmiast poparcie marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i innych wpływowych działaczy od dawna wzywających do zerwania wszelkich związków PO z Palikotem i "zatopienia jego politycznej łajby". Skandalista z Biłgoraja jest skończony Poseł, który kiedyś w machinie propagandowej Platformy Obywatelskiej grał pierwsze skrzypce, teraz jest obiektem szyderstw i kpin. Palikot miał dobrać się do skóry SLD, a teraz przewodniczący Sojuszu Grzegorz Napieralski zaprasza go do współpracy, choć wszyscy wiedzą, że gdyby największy skandalista polskiej polityki skorzystał z takiej propozycji, byłby ośmieszony. Politycy SLD wiedzą, że jeśli nawet kiedyś mogli się obawiać Palikota, to teraz jest im on niestraszny. - Janusz Palikot jest już pass
Autor: jc