Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opozycja nie chce wciągać białej flagi

Treść

Na dwudniowym szczycie 17 państw eurolandu oraz kilka spoza strefy euro, w tym Polska, zgodziło się na wdrożenie nowych zasad dyscypliny finansów publicznych. Zakładają one m.in. wprowadzenie automatycznych sankcji za łamanie dyscypliny budżetowej dla krajów przekraczających limity deficytu i długu publicznego, a także wpisanie do konstytucji narodowych przez wszystkie kraje tzw. złotej reguły utrzymywania zrównoważonych budżetów. Ma ją egzekwować Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Uzgodniono też, że 200 mld euro zostanie przekazanych Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, który przeznaczy je na pomoc zadłużonym gospodarkom; 150 mld euro miałoby pochodzić od banków centralnych krajów strefy euro, a 50 mld euro od banków krajów spoza strefy euro. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ocenił, że ratyfikacja nowego paktu fiskalnego powinna nastąpić do połowy 2012 roku. Zacieśnianiu polityki fiskalnej sprzeciwiło się kilka krajów: Wielka Brytania, Szwecja, Czechy i Węgry. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron zdecydowanie deklarował, że Londyn nigdy nie przyjmie wspólnej waluty i że nigdy nie zrezygnuje ze swej suwerenności. Premier Polski Donald Tusk natomiast zgodził się na nowe warunki dyscypliny finansów publicznych. W ocenie opozycji, zanegował tym samym priorytet suwerenności naszego kraju. - Próba racjonalizacji tych decyzji jest, w moim przekonaniu, możliwa tylko wtedy, jeśli odwołamy się do interesów czysto osobistych, do perspektywy osobistych karier, osobistych awansów w ramach UE. Żadne rozumowanie, które odnosi się do interesu narodowego, tego rodzaju decyzji usprawiedliwić czy uzasadnić nie może. Mamy oto ograniczyć, i to ograniczyć w bardzo istotnym stopniu, naszą suwerenność, i to w sprawach, które dla funkcjonowania demokracji są szczególnie ważne - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na sobotniej konferencji prasowej "Nowe porządki w Europie". - Mamy tu do czynienia z daleko idącą próbą ograniczenia naszej suwerenności i co za tym idzie, także ograniczenia naszej demokracji. Nasz status obywateli, przy przyjęciu tego rodzaju regulacji, będzie znacznie słabszy niż dotychczas. Wpływ naszego głosu, głosu jako wyborców, będzie ograniczony, będzie korygowany przez czynnik zewnętrzny. (...) Polacy słono zapłacą za obietnicę udziału w unijnym klubie, nowym tworze, w którym zostanie ograniczona polska suwerenność - ocenił lider PiS. Kaczyński uznał decyzje Rady Europejskiej za "bardzo daleko idące", które mają wpływ na kształt całej Unii Europejskiej w tym także na sytuację naszego państwa. Czy Narodowy Bank Polski weźmie udział w tej operacji? Rząd w tej sprawie nie udziela jasnych deklaracji. Dopytywany o to minister finansów Jacek Rostowski stwierdził w piątek, że "Nie jest istotne, jak się ratuje eurostrefę, ważne, by sytuacja się uspokoiła". Z nieoficjalnych informacji wynika, że rząd zdecydował się na podwyższenie składki do MFW i wygenerowanie 7 mld euro z rezerw walutowych NBP. - Będziemy za znalezienie się w tej nowej, trudnej dzisiaj do określenia strefie płacić. Jeśli to ma być 50 mld euro w ramach tych 200 mld, które mają być zapewnione dla bankrutujących państw, to nasz udział, gdyby go liczyć na podstawie wielkości kraju, ludności kraju musiałby być udziałem bardzo poważnym - komentował Kaczyński. Rezerwy polskiego banku centralnego wynoszą obecnie około 73 mld euro. - Dotychczas przyjmowaliśmy zasadę, że ten zasób jest nienaruszalny nawet wtedy, gdyby chodziło o podjęcie jakichś ważnych z punktu widzenia polskiej gospodarki przedsięwzięć. Dziś mamy ten zasób naruszyć po to, żeby sfinansować bogatszych od nas, i to znacznie bogatszych od nas. To sytuacja, powiedzmy sobie, w najwyższym stopniu godna zastanowienia. Jeśliby nie określić tego ostrzej - podsumował Kaczyński, deklarując jednocześnie, że PiS nie będzie traktowało rozwiązań Szczytu jako obowiązujących, chyba że zostaną przyjęte w pewnej procedurze, tj. zostaną zaakceptowane przez dwie trzecie polskiego parlamentu. Tak zwana większość kwalifikowana jest potrzebna, by zawrzeć umowy międzynarodowe lub międzyrządowe. - Tych dwóch trzecich w polskim parlamencie nie ma - oświadczył prezes Kaczyński. Posłowie PiS są przekonani, że ustalenia szczytu zrodzą problemy i polityczne, i konstytucyjne. - Konstytucyjne dlatego - wyjaśnia Przemysław Wipler, poseł z sejmowej Komisji Finansów Publicznych - że wedle Ustawy Zasadniczej oraz ustawy o NBP, bank centralny jest organem niezależnym, więc rząd nie może obligować go do pewnych ruchów. Chyba że dojdzie do nowelizacji tej ustawy. A polityczne dlatego, że tych 2/3 głosów w Sejmie raczej nie będzie. Polska jest krajem biednym. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy płacić za rozrzutność krajów lepiej sytuowanych - tłumaczy Wipler, dodając, że liczyłby w tej sprawie nie tylko na oczywiste głosy opozycji, ale też na posłów koalicji, którzy negatywnie odnosili się do wejścia Polski do strefy euro. - Wicepremier Waldemar Pawlak wspominał niedawno o utrzymaniu waluty narodowej - przypomina Wipler. Podobnej argumentacji użyli na zwołanej także w sobotę konferencji prasowej politycy Solidarnej Polski oraz Prawicy Rzeczypospolitej. - Z informacji, które do nas docierają, wynika, że premier Donald Tusk zdecydował się partycypować w zobowiązaniach Grecji i Włoch, krajów należących jednak do znacznie bardziej rozwiniętego obszaru UE. Wynika z tego, że kwoty sięgające nawet do 7 mld euro mielibyśmy przekazywać właśnie do tej wspólnej puli. Nie można się na to zgodzić - mówił Zbigniew Ziobro. Sekundował mu Marek Jurek. W opinii lidera Prawicy Rzeczypospolitej, podstawowe zasady, jakie powinny obowiązywać w polskiej polityce na forum europejskim, to: współpraca państw środkowoeuropejskich na forum UE, zachowanie przez Polskę waluty narodowej, jako warunku koniecznego dla konkurencyjności polskich przedsiębiorstw oraz wzmocnienie rynku wewnętrznego. - Musimy mieć silny popyt wewnętrzny, by był drugim filarem gospodarki oprócz eksportu. Z tym wiąże się wzmocnienie polskich rodzin, aby były zdolne do dokonywania zakupów i podtrzymywania tym samym popytu wewnętrznego - ocenili obaj politycy. Klub Solidarnej Polski wystąpił do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie szczytu UE. Klub liczy na odpowiedź dziś. - Sprawa jest poważna, chodzi o suwerenność naszego kraju. Liczymy też na naszą obecność w Radzie - kwituje szef Klubu Parlamentarnego Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik Poniedziałek, 12 grudnia 2011, Nr 288 (4219)

Autor: au