Operat "Logika" zniknął z zeznań kontrolerów
Treść
"Nasz Dziennik" ustalił: w nowych, przesłanych polskiej prokuraturze zeznaniach rosyjskich kontrolerów lotów ze smoleńskiego "Korsarza" nie ma informacji o łączeniu telefonicznym wieży z Moskwą - z operatem o nazwie "Logika". Zeznania są sprzeczne, dodano do nich zupełnie nowe elementy, zbudowane pod jedną tezę, która brzmi: winni katastrofy są piloci.
Do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynął wniosek w sprawie uznania pierwszych zeznań kontrolerów z wieży kontrolnej w Smoleńsku. Pismo, w imieniu siedmiu bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, złożył mecenas Rafał Rogalski. Prawnik uważa, że kwietniowe zeznania są bardzo ważne dla śledztwa, tym bardziej że w kwestiach kluczowych diametralnie różnią się od ich późniejszej wersji. Mecenas Rogalski wystąpił do prokuratury w imieniu: Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Gosiewskiej, wdowy po pośle PiS Przemysławie Gosiewskim, Dariusza Fedorowicza, Bartosza i Włodzimierza Fetlińskich, syna i męża senator PiS Janiny Fetlińskiej, Katarzyny Putry, córki Krzysztofa Putry, i Jacka Świata, męża Aleksandry Natali-Świat. - Jest tam stanowisko dotyczące decyzji rosyjskiej prokuratury unieważniającej protokoły z 10 kwietnia - tłumaczy prawnik. Jest to pismo procesowe ze stanowiskiem w sprawie. Nie zawiera wniosku o przeprowadzenie konkretnej czynności procesowej, lecz przedstawia egzegezę określonych przepisów polskiej i rosyjskiej procedury karnej wraz z konkluzją, iż decyzja o stwierdzeniu nieważności zeznań kontrolerów przez rosyjską prokuraturę oraz uznanie tejże za wiążącą w polskim śledztwie jest niezasadne prawnie. - Chodzi o to, by prokuratura miała świadomość tego, że zaprezentowane przez nią stanowisko na konferencji prasowej prokuratorów wojskowych w Warszawie 19 listopada tego roku, z którego wynikało, że strona polska decyzję Rosjan akceptuje, jest stanowiskiem wadliwym prawnie - tłumaczy mecenas Rogalski. Zaznacza przy tym, że gdyby jednak doszło do umorzenia postępowania, a zeznania kontrolerów z 10 kwietnia nie byłyby brane pod uwagę jako materiał dowodowy, dla sądu będzie to informacja, by skontrolował, czy interpretacja przepisów dokonana przez polskich śledczych była właściwa. Jak mówi Rogalski, wobec wagi pierwotnych zeznań kontrolerów reakcja poprzez wyrażenie stanowiska w piśmie procesowym była konieczna i uzasadniona. Polska prokuratura przychyliła się do stanowiska rosyjskich śledczych, którzy unieważnili pierwsze zeznania dwóch kontrolerów z lotniska Siewiernyj, Pawła Plusnina i Wiktora Ryżenki, po tym jak dopatrzono się w nich pewnych błędów proceduralnych. Przesłuchania ppłk. Plusnina i mjr. Ryżenki, które odbyły się zaraz po katastrofie, 10 kwietnia, według rosyjskiej prokuratury dyskredytuje fakt, że w protokołach są wady. Zdaniem Rosjan, brakuje godzin rozpoczęcia i zakończenia przesłuchania oraz podpisu prokuratora. Jak informował podczas listopadowej konferencji prokurator płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, stanowisko prokuratury rosyjskiej o unieważnieniu wcześniejszych zeznań kontrolerów lotu ze smoleńskiego lotniska jest dla nas wiążące. - Wyszło na to, że to tylko godzina zeznań stanowi pretekst do unieważnienia poprzednich zeznań. To tylko pretekst, by te zeznania zmienić i odciążyć od odpowiedzialności kontrolerów rosyjskich - mówi Bartosz Fetliński. Pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy nie podzielają opinii polskiej prokuratury. Podkreślają, że polskie przepisy prawne nie precyzują sytuacji, kiedy protokół przesłuchania można uznać za nieważny. Ponadto art. 166 rosyjskiego kodeksu postępowania karnego, na który powołała się strona rosyjska, nie mówi nic o nieważności zeznań z powodu czasu. Stąd też, podkreślają mecenasi, protokoły zeznań z 10 kwietnia powinny stanowić materiał dowodowy w polskim postępowaniu karnym i podlegać swobodnej ocenie dowodów wespół z innym zgromadzonym materiałem dowodowym, w tym również z zeznaniami kontrolerów lotu przysłanymi przez stronę rosyjską, które miały zastąpić te z 10 kwietnia. Prokurator generalny Andrzej Seremet wysłał w tej sprawie pismo do prokuratora Federacji Rosyjskiej Jurija Czajki. Jak informuje Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej, Andrzej Seremet pyta swojego rosyjskiego odpowiednika o możliwość uchylenia decyzji w sprawie wcześniejszego unieważnienia zeznań kontrolerów wieży ze Smoleńska. Prokuratura czeka teraz na decyzję Rosjan.
Te różnice są decydujące W nowych zeznaniach Plusnina i Ryżenki brakuje danych o fakcie pobytu trzeciej osoby w budynku kontroli lotów. Pojawia się też informacja, jakoby Tu-154M był sprowadzany na ziemię według procedur cywilnych. Wcześniej nie było o tym mowy. Co więcej, kontrolerzy sugerowali, że chodziło o procedury wojskowe. W nowych zeznaniach brak też powołania się na łączenie wieży z Moskwą - z operatem o nazwie "Logika". - Zeznania są sprzeczne, dodano do nich zupełnie nowe elementy. W moim przekonaniu, nowe zeznania są zbudowane pod jedną tezę, która brzmi: winni katastrofy są piloci. Dlatego też uważam, że po stronie rosyjskiej mamy do czynienia z preparowaniem dowodów i manipulacją tymi materiałami - mówi mecenas Rogalski. Piloci, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", wskazują na znaczącą różnicę między lotem cywilnym a wojskowym. W przypadku uznania lotu Tu-154, za cywilny ostateczną decyzję o lądowaniu podejmowaliby piloci, na nich więc spoczywałaby większa odpowiedzialność. Natomiast przy zastosowaniu procedur wojskowych to na kontrolerach spoczywa odpowiedzialność za wydanie zgody na lądowanie. W warunkach cywilnych decyzję o lądowaniu podejmuje dowódca załogi statku powietrznego. - Według procedur cywilnych, nawet jeśli zamyka się lotnisko wskutek takich czy innych przyczyn, to jeśli samolot musi lądować, decyzję o tym podejmuje kapitan załogi - mówi kpt. Janusz Więckowski, który na Tu-154M wylatał dwa i pół tysiąca godzin. W ocenie pilotów, zmieniając zeznania, Plusnin i Ryżenko automatycznie umniejszają własną odpowiedzialność za lądowanie polskiego samolotu na lotnisku w Smoleńsku. - Gdyby Rosjanie pracowali poprawnie na tej wieży, to widząc, że samolot schodzi za nisko, powinni dać komendę: "Dalej się nie zniżajcie, zatrzymajcie wysokość, lądowanie zakazane". To są procedury rosyjskie, których się używa. Kontrolerzy mogli to powiedzieć w każdej chwili. A to nie padło - mówi Więckowski. - Zmiana zeznań kontrolerów jest decyzją całkowicie dyskwalifikującą wiarygodność prowadzonego przez rosyjską prokuraturę śledztwa - kwituje dr Tadeusz Augustynowicz, wieloletni koordynator lotnisk wojskowych, pracownik PLL LOT, były menedżer Cargo Terminal London Heathrow Airport.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-12-17
Autor: jc