Olewnik ma zeznawać jawnie
Treść
Włodzimierz Olewnik zostanie przesłuchany jawnie przez komisję śledczą badającą działalność organów ścigania w sprawie porwania i zamordowania jego syna Krzysztofa. Komisja zdecydowała o tym wczoraj na... tajnym posiedzeniu, zmieniając swoją wcześniejszą decyzję w tej sprawie.
Ojciec Krzysztofa Olewnika sam prosił o spotkanie z komisją śledczą. Włodzimierz Olewnik chciał przekazać jej szereg informacji na temat funkcjonowania prokuratury i policji na tle niedawnych doniesień i hipotez, które były przekazywane przez media, jak np. o rzekomej drugiej imprezie w domu Krzysztofa Olewnika przed porwaniem czy też uprowadzeniu go, bo miał być świadkiem jakiegoś morderstwa. Przesłuchanie trwało ponad 2 godziny.
Olewnik mówił posłom o najnowszych ustaleniach w śledztwie prowadzonym przez gdańską prokuraturę apelacyjną. Podkreślił wczoraj po posiedzeniu, że w jego zeznaniach nie było żadnych sensacji. - Chcieliśmy poznać stanowisko pana Włodzimierza na temat pracy prokuratury. Jest ono krytyczne, ma takie prawo jako pokrzywdzony - powiedział po posiedzeniu szef komisji Marek Biernacki (PO). Wkrótce posłowie mają zakończyć prace, ale ustalono, że jeszcze zanim to nastąpi, komisja odbędzie jawne spotkanie z Włodzimierzem Olewnikiem. Jak informuje nas mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik prawny rodziny, rozmowa taka odbyłaby się w ciągu najbliższego miesiąca. Nie wiadomo zaś, kiedy mogłaby się odbyć konfrontacja siostry Krzysztofa Olewnika z policjantami, którzy nieudolnie zabezpieczali przekazywanie porywaczom okupu, jakiego zażądali za uwolnienie mężczyzny.
Według ostatnich doniesień gdańska prokuratura apelacyjna badająca nowe wątki porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika miała ustalić, że w imprezie, po której porwano Krzysztofa, mogła brać udział jeszcze jedna, nieznana do dzisiaj osoba. Miał o tym zeznać jeden z policjantów. - Takiej osoby nie widziałem. On coś tam sobie wymyślił - twierdzi Włodzimierz Olewnik. Według pełnomocników rodziny, nie chodzi o dodatkową osobę na imprezie, ale być może o jakiegoś nieustalonego członka grupy porywaczy.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-10-27
Autor: jc