Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odpowiedź na pozew do końca września

Treść

Greg Reid, londyński partner międzynarodowej kancelarii Linklaters, będzie reprezentował Polskę przed trybunałem arbitrażowym w sprawie Vivendi przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Wynajęcie przez stronę polską renomowanej kancelarii prawnej ma wzmocnić siły państwa w starciu z medialnym gigantem, który domaga się blisko 1,9 mld euro odszkodowania, zarzucając Polsce złamanie umowy BIT. W ubiegłym roku proces wytoczony Polsce przed trybunałem BIT przez Vivendi kosztował nas 700 tys. złotych. Wydatki tegoroczne będą znacznie wyższe, ponieważ postępowanie nabiera rozpędu - do września Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa ma przekazać trybunałowi odpowiedź na pozew ze strony francuskiej firmy. Postępowanie toczy się na podstawie umowy polsko-francuskiej o wzajemnej ochronie inwestycji, czyli BIT (bilateral investment treaty). Francuski koncern domaga się od naszego kraju odszkodowania w wysokości ok. 1,9 mld euro za utratę udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatorze sieci Era. Francuzi stracili te udziały na rzecz innego zagranicznego inwestora - Deutsche Telekom, wskutek niekorzystnego dla nich orzeczenia Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu, które zostało następnie uznane przez polski sąd. Francuska firma oskarża Polskę, iż nie potrafiła ochronić jej inwestycji w naszym kraju. Pierwsza rozprawa przed trybunałem BIT w Hadze odbyła się w listopadzie 2007 roku. Sąd nad sądami - Vivendi SA i Vivendi Telecom International SA (Inwestor) złożyły pozew przeciwko Rzeczypospolitej w styczniu 2008 r. w oparciu o art. 8 polsko-francuskiego traktatu we wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji z 1989 roku. Inwestor, reprezentowany przez francuską kancelarię ORRICK, oskarża Polskę o naruszenie umowy BIT poprzez faktyczne wywłaszczenie Vivendi z inwestycji w Polską Telefonię Cyfrową sp. z o.o. - poinformowało biuro Prezesa Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. - Tło zarzutów Inwestora stanowi jego spór z innymi podmiotami działającymi na rynku telekomunikacyjnym, wynikający z inwestycji dokonanej w spółkę Elektrim Telekomunikacja (Telco), a pośrednio - w jednego z wiodących operatorów telefonii komórkowej w Polsce - spółkę Polska Telefonia Cyfrowa - wyjaśnił prezes Prokuratorii Generalnej SP Marcin Dziurda. - Polska nie jest stroną wspomnianego sporu - podkreślił. Mimo iż spór toczy się między prywatnymi podmiotami, państwo polskie może paść jego ofiarą, ponieważ Vivendi opierając się na umowie BIT, żąda odszkodowania za działania polskiego wymiaru sprawiedliwości, polegające na rzekomym dyskryminowaniu inwestora francuskiego w toku postępowań sądowych. - Rzeczpospolita uważa roszczenia inwestora za całkowicie niezasadne, a jego argumentację za pozbawioną podstaw - powiedział prezes Dziurda. Prokuratoria pracuje obecnie nad odpowiedzią na pozew Vivendi. - W pierwszej kolejności podnosimy, iż Trybunał Arbitrażowy nie posiada jurysdykcji w tej sprawie, ponieważ w zakresie przedstawionych roszczeń inwestor nie jest uprawniony do korzystania z ochrony wynikającej z polsko-francuskiej umowy BIT - poinformował prezes PGSP. Wśród prawników sporo jest głosów powątpiewających w szanse Vivendi. Z drugiej strony - pamiętajmy, że właściwość trybunału BIT Polska kwestionowała również w sprawie Eureko kontra RP, bezskutecznie. Konstrukcja umów BIT daje dużą przewagę zagranicznym inwestorom nad państwami, w których inwestują, zaś orzeczenia trybunałów arbitrażowych z ostatnich lat rozszerzają ochronę inwestycji na obszary nieobjęte dotychczas ochroną traktatową, takie jak orzeczenia niezawisłych sądów, decyzje najwyższych organów prawodawczych państwa etc. Prywatny spór - problem publiczny Spór pomiędzy francuskim koncernem Vivendi, Elektrimem i niemieckim Deutsche Telekom sięga 1999 r., kiedy to Vivendi wraz z Elektrimem należącym do Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu, utworzył spółkę Elektrim Telekomunikacja. Elektrim miał przekazać tej spółce swoje udziały w Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatorze sieci Era (obecnie także Heyah). Przeniesienie akcji zostało oprotestowane przez Deutsche Telekom - wspólnika Elektrimu w PTC. W związku z prawem do tych akcji wybuchł spór, w wyniku którego wiedeński trybunał arbitrażowy orzekł, że Elektrim pozostaje właścicielem 48 proc. akcji PTC. Opierając się na tym orzeczeniu, Elektrim, nad którym ciążyło wówczas widmo upadłości, sprzedał sporny pakiet akcji na rzecz Deutsche Telekom i zapłatę przeznaczył na zaspokojenie wierzycieli, unikając w ten sposób bankructwa. Wyrok przed wiedeńskim arbitrażem zapadł pod koniec 2004 r., zaś w marcu 2006 r. uznał je warszawski sąd apelacyjny. Francuzi nie złożyli broni. Dwa miesiące później Vivendi uzyskało korzystny dla siebie wyrok przed sądem arbitrażowym w Londynie. W styczniu 2007 r. Sąd Najwyższy, do którego Vivendi wniósł kasację, uchylił postanowienie polskiego sądu o uznaniu wiedeńskiego wyroku i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd okręgowy, do którego trafiła sprawa, zawiesił postępowanie, co uznano za zapowiedź przeciągnięcia sporu na następne lata. Kolejne jego odsłony można oglądać nie tylko przed sądami polskimi, ale także austriackimi, brytyjskimi i amerykańskimi. Węzeł sprzecznych orzeczeń zacisnął się do tego stopnia, że Vivendi zaczął myśleć o ugodzie (ewentualnej rezygnacji ze spornych akcji na rzecz Deutsche Telekom "za odpowiednią cenę"), choć wcześniej podobne oferty odrzucał. Zawarcie ugody nie przekreśli jednak skargi arbitrażowej na Polskę, ponieważ w konflikcie pomiędzy inwestorami jest ona outsiderem. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-07-09

Autor: wa