Obrońca nie musi być w mundurze
Treść
Senatorowie z komisji: Obrony Narodowej i Ustawodawczej, poprawiają legislacyjne błędy Platformy Obywatelskiej. Funkcjonariusze i cywile ze Służby Wywiadu Wojskowego oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego będą mieć prawo do wyboru obrońcy w przypadku konfliktu dyscyplinarnego.
Trybunał Konstytucyjny orzekł 9 lipca 2009 r., że nowelizacja ustawy o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego jest niezgodna z Konstytucją, ponieważ uniemożliwiła żołnierzom objętym postępowaniem dyscyplinarnym ustanowienie obrońcy spośród adwokatów lub radców prawnych i wymusiła na nich wybór obrońcy wyłącznie spośród funkcjonariuszy. Zapis ten narusza konstytucyjne prawo do obrony.
Eksperci wskazują, że kwestionowane zapisy nie przewidują żadnych dodatkowych wymagań dla funkcjonariuszy mogących pełnić funkcję obrońcy, np. co do ich wiedzy i doświadczenia czy ich usytuowania w strukturze służby m.in. ze względu na zakres obowiązków. Czynności związane z obroną żołnierz wykonuje oprócz swoich podstawowych - wynikających z charakteru służby - obowiązków, nie przestając być także funkcjonariuszem usytuowanym w określonej strukturze, w warunkach podległości służbowej. Trybunał podkreślił z kolei, że umożliwienie obwinionym w postępowaniu dyscyplinarnym skorzystania z prawa do ustanowienia profesjonalnego pełnomocnika nie powodowałoby ryzyka naruszenia poufności tego postępowania, gdyż zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni są związani tajemnicą zawodową. Na połączonym posiedzeniu senackich komisji: Obrony Narodowej oraz Ustawodawczej, odbyło się wczoraj pierwsze czytanie nowelizacji, której celem jest dostosowanie uwag do orzeczenia TK.
Były szef SKW Antoni Macierewicz uważa, że zaproponowane zmiany są niezwykle istotne. - Gdyby ta służba była uczciwa i normalna, to niewątpliwie powinien zostać wyodrębniony specjalny korpus prawników, którzy mieliby takie uprawnienia. Podobnie jak to jest chociażby w przypadku sędziów do spraw lustracyjnych, tak samo powinien zostać powołany specjalny korpus ludzi uprawnionych i kompetentnych, posiadających dostęp do informacji tajnych, którzy gwarantowaliby jednocześnie, że te informacje nie wypłyną na zewnątrz - stwierdził. Przypomniał, że podobne rozwiązania były stosowane w Polsce przed wojną, a obecnie obowiązują w wielu państwach Unii Europejskiej.
W podobnym tonie wypowiada się były wiceminister obrony prof. Romuald Szeremietiew. - Takimi kwestiami powinni zajmować się wyspecjalizowani mecenasi, którym nie są obce sprawy wojskowe. Bo jeżeli mamy sądownictwo wojskowe i prokuraturę wojskową, to naturalne jest, żeby byli także obrońcy wojskowi - tłumaczy. Przyznaje, że istnieje pewne ryzyko, jeżeli chodzi o szerokie korzystanie z pomocy adwokatów, którzy nie zawsze muszą znać się na sprawach wojskowych.
- Myślę, że powinniśmy iść w kierunku wyspecjalizowanych obrońców, którzy są aprobowani przez resort obrony, i wówczas będzie można w odpowiedni sposób dobrać te kadry, ale i postawić konkretne wymogi - dodaje.
Macierewicz wskazuje ponadto, że projekt nowelizacji ustawy o wojskowym wywiadzie i kontrwywiadzie jest próbą naprawy błędów, jakie zostały popełnione przez Platformę Obywatelską. - Tutaj nie ma stricte politycznych problemów. Rzecz polega na tym, że PO przeforsowała ustawę dotyczącą nowego kodeksu dyscypliny wojskowej bez zapisu, że w razie konfliktu dyscyplinarnego żołnierze mają prawo do odwołania się i sięgnięcia po adwokatów i radców prawnych. Istniała wyłącznie możliwość korzystania z pomocy kolegów, jeśli ci byli radcami prawnymi, natomiast nie można było sięgać pozo wojsko - tłumaczy. Dodaje, iż ustawa dawała za to takie prawo żołnierzom innych formacji. - O funkcjonariuszach SKW i SWW, a także cywilach zapomniano - uzupełnia. Zdaniem Macierewicza, z punktu widzenia szefa SWW i SKW jest to problem, ponieważ sprawy dyscyplinarne w tych jednostkach dotyczą nie tylko kwestii pijaństwa, ale wiążą się ze znacznie poważniejszymi uchybieniami. - Przykładem mogą być nagminne błędy przy analizie danych personalnych ludzi w sprawach dotyczących chociażby wydawania certyfikatów. W tej sytuacji posługiwanie się ludźmi spoza służb jest obarczone niebezpieczeństwem wycieku danych i informacji - wyjaśnia.
Mateusz Dąbrowski
Nasz Dziennik 2010-02-04
Autor: jc