Obligacje pozwolą zebrać środki na drogi?
Treść
Rusza nowy program finansowania inwestycji drogowych poprzez obligacje infrastrukturalne emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego i w całości gwarantowane przez Skarb Państwa. Organizacją pierwszej emisji zajmie się bank komercyjny, ale w przyszłości tę rolę może przejąć Narodowy Bank Polski. - To droższy dla podatników sposób finansowania publicznych inwestycji drogowych niż gdyby je finansowano z budżetu - twierdzi opozycja.
Krajowy Fundusz Drogowy (KFD), któremu podczas nowelizacji budżetu rząd zabrał blisko 10 mld zł na tegoroczne inwestycje drogowe, powetuje sobie stratę za pomocą emisji obligacji drogowych Banku Gospodarstwa Krajowego, gwarantowanych w 100 procentach przez Skarb Państwa. Rząd planuje uzyskać tą drogą dla funduszu 7,85 mld złotych. Reszta tegorocznych wydatków KFD, które zaplanowano na 16,5 mld zł, zostanie sfinansowana przez zaciągnięcie kredytów w bankach (m.in. 400 mln euro w Europejskim Banku Inwestycyjnym). Dzięki odcięciu KFD od pieniędzy budżetowych rząd, nowelizując budżet, mógł w mniejszym stopniu podnieść deficyt, niż wynikało to ze spadku wpływów do kasy państwa. Zabieg taki określany jest kolokwialnie "zamiataniem długu pod dywan", ponieważ "zaoszczędzone" w ten sposób środki znikają wprawdzie z budżetu, ale nadal obciążają finanse publiczne i wcześniej czy później podatnicy muszą je spłacić. Dochody własne KFD pochodzą z opłaty paliwowej (około 2 mld zł rocznie) i części opłat autostradowych od prywatnych koncesjonariuszy (około 1 mld złotych), przy czym tę ostatnią kwotę fundusz przeznacza na refundację koncesjonariuszom niektórych poniesionych kosztów.
Bank Gospodarstwa Krajowego podpisał już umowę w sprawie organizacji emisji z będącym własnością amerykańskiego City Banku Bankiem Handlowym i Domem Maklerskim BH. Wartość pierwszej emisji wyniesie 600 mln złotych. Będą to obligacje trzyletnie o zmiennym oprocentowaniu. Oferta skierowana jest do wskazanych inwestorów krajowych, takich jak: fundusze inwestycyjne i emerytalne, banki i instytucje ubezpieczeniowe. O wyborze nabywców będzie mógł zdecydować BGK. Kierownictwo BGK liczy na sukces pierwszej emisji, który pozwoliłby na wydłużenie terminu zapadalności następnych transzy obligacji, a także zainteresowanie nimi nie tylko inwestorów polskich, ale i zagranicznych czy oferowanie walorów w trybie oferty publicznej. W przyszłości obligacje drogowe będą notowane na pozagiełdowym rynku regulowanym CeTO. Bank Handlowy będzie miał prawo do organizacji także kolejnych emisji, o ile BGK uzna to za korzystne. Jest to operacja, za którą bank - organizator pobiera określone opłaty i marże.
Opozycja uznaje formułę obligacji celowych za niezłą, ale nie w obecnym wydaniu.
- Obligacje drogowe (tak samo jak obligacje skarbowe, które oferuje resort finansów) będą ściągały pieniądze z rynku, a więc minister finansów paradoksalnie sam sobie robi konkurencję. Te 13 mld powinno być po prostu dopisane do deficytu - mówi były wiceminister ds. transportu Bogusław Kowalski, obecnie poseł PiS zasiadający w sejmowej Komisji Infrastruktury. - Ponadto emisja obligacji organizowana przez bank komercyjny - z uwagi na pobieraną marżę komercyjną - jest droższa dla finansów publicznych, niż gdyby robiło to bezpośrednio Ministerstwo Finansów - wyjaśnia. Biuro Analiz Sejmu wyliczyło, że koszt bankowej obsługi obligacji wyniesie od 100 do 200 mln złotych.
Problem dodatkowych kosztów zostanie być może usunięty, jeśli Sejm przyjmie rozwiązanie, które pozwala przygotowywać emisję i sprzedawać obligacje drogowe Narodowemu Bankowi Polskiemu, ale stosowna nowelizacja ustawy o autostradach płatnych i KFD jest jeszcze w toku. Zmniejszenie kosztów obsługi emisji jest istotne z punktu widzenia kieszeni podatnika, bo wiadomo, że to on na końcu będzie musiał spłacić długi funduszu gwarantowane w całości przez państwo, dochody własne KFD są na to zbyt małe. Minister finansów zapewnia wprawdzie, że kredyty i obligacje zostaną spłacone "ze środków europejskich", ale nie bardzo wiadomo, w jaki sposób, skoro środki europejskie trafiają do budżetu, a nie do KFD.
- Jest pewne, że ta operacja się nie uda na taką skalę, jak zakłada rząd. Nie uda się zrekompensować KFD utraty aż 13 mld zł, jakie skreślono z inwestycji drogowych w budżecie - przewiduje Kowalski. - Dlaczego ktoś miałby inwestować w papiery gwarantowane przez państwo, jeśli może zainwestować bezpośrednio w papiery skarbowe? - pyta poseł PiS. Wprawdzie mniejsza wiarygodność takich walorów spowoduje, że ich rentowność będzie musiała być znacznie wyższa niż papierów skarbowych, co może być zachętą dla inwestorów, jednak będzie to stanowiło dodatkowe obciążenie podatnika.
Sprzeciw opozycji budzi też moment wprowadzenia zmian w finansowaniu KFD.
- Zdestabilizowano system finansowania dróg w środku sezonu. Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych i Autostrad nie ma pieniędzy, więc zwleka z podpisaniem umów, a cały program drogowy odwlekany jest w czasie
- zwraca uwagę Bogusław Kowalski.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-08-03
Autor: wa