O promocji polskiej kultury
Treść
Z flecistką Ewą Murawską rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik
W zeszłym roku ukazała się Pani znakomita płyta z utworami Palestra i Kleckiego, a w tym roku pojawiły się dwa kolejne fantastyczne Pani albumy. Składają się na nią duety na flet i altówkę Devienne'a oraz muzyka fletowa polskich i islandzkich kompozytorów. Skąd czerpie Pani siły i inspirację do tak różnych projektów?
- Kultura (zwłaszcza muzyka) jest moją pasją. Nie czuję szczególnego zmęczenia nawet przy takiej ilości różnych form aktywności, ponieważ po prostu sprawia mi to przyjemność. Inspiracji mam, póki co, pod dostatkiem. Wiem jednak, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Po kilku zrealizowanych projektach nauczyłam się, że dla spokoju organizacyjnego, który przekłada się na poziom merytoryczny (zakładając, że organizator jest jednocześnie wykonawcą), istotny jest dobry plan artystyczny, logistyczny i finansowy. Kolejną ważną sprawą jest stworzenie realnego projektu od strony finansowej. W przypadku płyty "Together in Music" warunek ten znakomicie połączył się z moimi zainteresowaniami Islandią. Zrealizowanie płyty oraz towarzyszące jej wydarzenia (kursy, koncerty, wykłady w Poznaniu i Reykjaviku) nie byłyby możliwe bez wsparcia ze strony Funduszu Stypendialnego i Szkoleniowego.
Jak zachęciłaby Pani melomanów i muzyków do sięgnięcia po utwory Palestra i Kleckiego?
- Muzyka Romana Palestra i Pawła Kleckiego nie jest twórczością komercyjną. Jest to raczej perła pośród polskiej twórczości muzycznej ubiegłego stulecia, która dla pełnego zrozumienia potrzebuje kontemplacji i skupienia. Niemniej ogromnie cieszę się z tej płyty, bo zarejestrowałam na niej prawdopodobnie pierwszy polski koncert fletowy, powstały w ubiegłym stuleciu, który dotąd był nieznany. Bardzo ciepło wspominam współpracę z prof. Pierre-Yvesem Artaudem, który towarzyszył mi na koncercie oraz przy nagraniu serenady na dwa flety i smyczki Romana Palestra. Artaud jest światową legendą fletu. Jego udział w nagraniu był dla mnie oraz, jak sądzę, dla pozostałych muzyków ogromnym zaszczytem i wyróżnieniem. Pierre-Yves Artaud zetknął się z nazwiskiem Romana Palestra po raz pierwszy. Serenada na dwa flety zaciekawiła profesora na tyle, że po zapoznaniu się z partyturą utworu postanowił poddać go transkrypcji na orkiestrę fletową! Artaud jest bowiem założycielem i kierownikiem artystycznym - "Orchestre des Flutes Francaises". Wydaje mi się, że jest to najlepsza rekomendacja dla tego utworu.
Ostatnio pojawił się na rynku album z muzyką Fran ois Devienne'a nagrany wraz z Pani bratem Marcinem Murawskim. Skąd pomysł na taką płytę i tę muzykę?
- W przypadku tej płyty zadecydowały związki rodzinne. Gdyby mój brat grał na harfie, powstałaby płyta na taki właśnie skład instrumentów. Poza tym miło było spotkać się w okolicznościach innych niż wspólne, rodzinne kolędowanie. Deviene'a wybraliśmy dlatego, że nikt go wcześniej nie nagrał kompleksowo, a także dlatego, że jego muzyka jest niezwykle lekka i pozytywna.
Proszę nam przybliżyć osobę Fran ois Devienne'a i jego muzykę...
- Sześć duetów na flet i altówkę stanowi doskonały przykład muzycznego stylu Fran ois Devienne'a. Ich pierwsze wydanie datuje się na rok 1780. Są one bezsprzecznie jednymi z najwartościowszych i najlepszych kompozycji napisanych na ten niecodzienny zestaw instrumentów. Co interesujące, partia altówki wydaje się być prawie równorzędna w stosunku do fletu, to stawia Devienne'a w roli prekursora nowego kameralnego muzykowania, kładąc tym samym kres dominacji jednego instrumentu nad drugim, tak jak to było choćby u Józefa Haydna. Wszystkie duety są dwuczęściowe, pełne subtelnej harmonii, melodyjnych dialogów pomiędzy instrumentami.
W Poznaniu odbył się niedawno koncert promocyjny płyty "Together in Music" zawierającej polską i islandzką muzykę. Skąd pomysł na połączenie tak odległych kultur?
- Moja przygoda z Islandią rozpoczęła się w 2003 roku, kiedy przez zupełny przypadek wyjechałam do pracy jako nauczyciel fletu w szkole muzycznej w mieście Stykkishólmur. Od tego momentu ta mała wyspa często gościła w moich myślach. A rok temu Fundusz Stypendialny i Szkoleniowy otworzył drogę do urzeczywistnienia marzeń.
Była Pani wielokrotnie w Islandii. Jak tamtejsza publiczność odbiera polską muzykę?
- Muzyka polska jest w Islandii mało znana, zwłaszcza kompozycje na flet. Ufam, że dzięki wspólnej płycie polsko-islandzkiej to się może zmienić. Do promocji polskiej muzyki w Islandii wybrałam na płytę kompozycje: Tadeusza Szeligowskiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Pawła Kleckiego. Z pewnością kolejne wspólne przedsięwzięcia jeszcze pogłębią tę wiedzę.
Jakich kolejnych projektów promujących polską muzykę możemy się spodziewać?
- Polskich flecistów oraz melomanów zapraszam już teraz do Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu w drugiej połowie lutego 2010 r. na I Międzynarodowy Festiwal Fletowy. Wśród zagranicznych gości, których zaprosiłam, są: Martial Nardeau, Gudrun Birgisdóttir, Áshildur Haraldsdóttir (Islandia) oraz Gro Sandvik (Norwegia). Także to wydarzenie będzie okazją do wydania kolejnej płyty, tym razem z muzyką na dwa flety i orkiestrę kameralną, zatytułowanej "Flute Friends", na której wystąpię w duecie m.in. z Áshildur Haraldsdóttir.
Kolejny raz Islandia. Gdzie leży jej sekret?
- Na każdym kroku i w każdej części wyspy. W surowości bajkowego świata na lodowcu Vatnajökull. W potędze wodospadów: Gullfoss, Godafoss, Dettifoss, i szumie gejzera Strokkur. W malowniczym porcie miasteczka Stykkishólmur i w krajobrazach Fiordu Wielorybiego oglądanego z grzbietów islandzkich kucyków. Na półwyspie Snaefellsnes, gdzie przy lodowcu Snaefellsjökul Juliusz Verne rozpoczął swą podróż do wnętrza Ziemi. W unikalnej urodzie lodowca Torfajökull i w widoku ze szczytu Blahnukur. W deszczowej tęczy i kolorowych zorzach na zimowym niebie. W morzu, powiewie wiatru, przyrodzie, ciszy...
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-07-03
Autor: wa