Nowicka rozpala stos pod Najfeld
Treść
Joanna Najfeld, konserwatywna publicystka, została pozwana przez Wandę Nowicką, przewodniczącą feministycznej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Poszło o stwierdzenie, że polskie ruchy aborcyjne są częścią gigantycznego przemysłu, który zarabia miliardy dolarów na dzieciobójstwie. Zdaniem członków Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i prawników, pozew Nowickiej jest bezpodstawny: przewodniczy ona bowiem organizacji, w skład której wchodzi Towarzystwo Rozwoju Rodziny - oficjalny organ Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa, promującej antykoncepcję i aborcję i wspieranej olbrzymimi i wciąż rosnącymi dotacjami finansowymi przez rządy USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Danii, Szwecji i Japonii.
Wanda Nowicka od wielu lat znana jest z walki o legalizację aborcji na życzenie, dotowanie antykoncepcji, obowiązkową seksedukację oraz inne radykalnie lewicowe postulaty. Nowicka przewodniczy Federacji, w skład której wchodzi Towarzystwo Rozwoju Rodziny - oficjalny organ International Planned Parenthood Federation (IPPF) - Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa, promującej antykoncepcję i aborcję. Według profesora Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie ks. dr. hab. Tadeusza Biesagi, autora publikacji "Źródła ideologii aborcyjnej", zamieszczonej w marcowym wydaniu "Medycyny Praktycznej" z 2005 roku, organizacja ta utworzona w 1952 roku jest silnie wspierana olbrzymimi i wciąż rosnącymi dotacjami finansowymi przez rządy USA, Anglii, Niemiec, Danii, Szwecji, Japonii i innych bogatych krajów oraz przez różne i licznie powołane w tym celu fundacje i ośrodki finansowe. Przychody tej organizacji w 1986 r. wynosiły 53 miliony dolarów, a w 1996 r. już 106 milionów. IPPF zrzesza organizacje tzw. planowania rodzicielstwa i kontroli urodzeń ze 147 krajów i aktywnie działa w 180 krajach świata, m.in. w Chinach i Meksyku.
Warto też przypomnieć, że jeden z synów Wandy Nowickiej, Michał, znany jest z afery dotyczącej strony internetowej "Lewica bez Cenzury", oskarżonej o nawoływanie do przemocy wobec polskich żołnierzy i szerzenia treści skrajnie totalitarnych. Drugi syn, Florian, jest działaczem skrajnej lewicy i politykiem Polskiej Partii Pracy.
Czy prawda pozostanie za sądową kurtyną?
W pozwie z artykułu 212 paragraf 2 Kodeksu Karnego, który 27 lutego br. wpłynął do Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, czytamy, iż publicystka "(...) w dniu 13 lutego 2009 roku, w Warszawie, na antenie stacji telewizyjnej TVN 24, pomówiła Wandę Nowicką o to, że Wanda Nowicka znajduje się na liście płac przemysłu providerów aborcji i antykoncepcji, czym pomówiła Wandę Nowicką, za pomocą środków masowego komunikowania, o takie postępowanie, które może poniżyć ją w oczach opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla rodzaju działalności prowadzonej przez Wandę Nowicką". Z Nowicką, mimo wielokrotnych prób z naszej strony, nie udało nam się skontaktować. - Nie mogę nic powiedzieć przed sprawą - powiedziała nam wczoraj Najfeld.
W uzasadnieniu pozwu pełnomocnik Nowickiej, mecenas Michał Jaworski, pisze natomiast, że jej organizacja "działa non profit", a ona "nie jest opłacana, jawnie ani niejawnie, przez jakiekolwiek organizacje ani korporacje, ani jakikolwiek przemysł, w szczególności przemysł providerów aborcji i antykoncepcji".
Tymczasem na stronie MamProces.pl Joanna Najfeld publikuje skrót powszechnie dostępnych wiadomości na temat Wandy Nowickiej. Zamieściła m.in. informacje o potężnych nagrodach pieniężnych i grantach, jakie otrzymują inicjatywy kierowane przez Nowicką. I tak jedna z informacji, które można tam przeczytać, dotyczy tego, że 15 września br. Nowicka, współzałożycielka sieci ASTRA, regionalnej sieci kobiet z Europy Centralnej i Wschodniej, odebrała w Londynie nagrodę w wysokości 100 tys. funtów za działalność na rzecz praw kobiet w Europie Centralnej i Wschodniej.
Najfeld nie ukrywa, że całą sprawę odbiera jako szykanowanie. - No i doczekałam się - komentuje. "Moi oponenci ostrzegali, grozili, zakładali fałszywe strony w internecie... a ja myślałam, że na straszeniu się skończy, bo przecież w demokratycznym, wolnym od 20 lat kraju można chyba mówić, co się myśli, nawet o rzeczach niewygodnych dla silniejszych ode mnie władzą i pieniędzmi. No więc mówiłam. Między innymi o tym, że aktywiści aborcyjni są powiązani z ogromnym biznesem aborcyjno-antykoncepcyjnym, który na zabijaniu dzieci i masakrowaniu kobiet zarabia krocie. Że wychowanie seksualne to nachalna akwizycja różnych farmakologicznych chemikaliów, od antykoncepcji, przez niebezpieczne szczepionki, po zabójcze środki poronne. Niby oczywiste, ale widocznie szczególnie niewygodne dla tych, którzy woleliby, żeby to był temat tabu" - pisze Najfeld. Publicystka przywołuje też inne równoległe procesy, w których, za wypowiedzi na temat aborcji i dewiacji seksualnych, skarżeni są katolicy: sprawę związanej blisko z Wandą Nowicką i jej grupą prawników Alicji Tysiąc przeciw "Gościowi Niedzielnemu" oraz kilka procesów aktywisty gejowskiego Krystiana Legierskiego przeciw politykom Prawicy Rzeczypospolitej nazywającym homoseksualizm zaburzeniem. - Lewica rozpaliła stosy. Przynajmniej już widać, o co im tak naprawdę chodzi - konkluduje Najfeld. Fakt jej pozwania oburza środowisko opowiadające się za obroną życia poczętego.
W opinii Hanny Wujkowskiej, doradcy do spraw rodziny w rządzie PiS i członka Polskiej Federacji Ruchów Obrońców Życia, proces Najfeld to bezczelna demonstracja agitatorów aborcji.
- Przecież to wszystko, co powiedziała pani Najfeld, to prawda. Nie powinno to być dla nikogo obraźliwe ani tajne. Informacje o przemyśle aborcyjnym przepływają na całym świecie, są to fakty ogólnie znane. Wiemy wszyscy o roli IPPF, dlatego nie ma co się obrażać. Mam nadzieję, że sąd, który powinien kierować się pewną powagą, szybko tę sprawę zakończy i nie będzie trwonił pieniędzy podatnika na tego typu pozwy - twierdzi Wujkowska, która osobiście doświadczyła agresji ze strony organizacji feministycznych, kiedy jesienią ubiegłego roku próbowała bronić prawa do życia poczętego dziecka nastoletniej uczennicy z Lublina. Pełnomocnikiem matki dziewczyny, która wniosła wówczas sprawę do warszawskiej prokuratury, była prawniczka polecona właśnie przez Nowicką.
- Zaskakuje reakcja Nowickiej, która jest funkcjonariuszem antyludzkiej organizacji. Czyżby pani Nowicka nie wiedziała, w czym funkcjonuje? Co to jest IPPF? - ironizuje Marek Czachorowski z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i dodaje, iż należy się spodziewać w sądzie proaborcyjnej agitacji.
W opinii prof. Wojciecha Łączkowskiego z Katedry Prawa Publicznego KUL, na sali sądowej dojdzie do starcia dwóch światopoglądów: materialistycznego - reprezentowanego przez Nowicką, oraz chrześcijańskiego - reprezentowanego przez Najfeld. Zdaniem prawnika, w tej sytuacji wyrok sądu nie może być moralnie obojętny. - Opieranie się na tym, co mówi pani Nowicka czy jej koleżanka, pani Magdalena Środa, że państwo powinno być neutralne, nie ma racji bytu - mimo tego nawet, co mówi o tym art. 25 Konstytucji RP - że organy publiczne, także organy wymiaru sprawiedliwości, powinny być bezstronne w sprawach światopoglądowych, filozoficznych i religijnych. To najbardziej nieprawdziwe stwierdzenie naszej Konstytucji, bo tak po prostu nie jest - tłumaczy prof. Łączkowski.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-07-17
Autor: wa