Niespodziewana porażka z Australią
Treść
Zdecydowanie niżej notowani od Polaków Australijczycy okazali się przeszkodą nie do przejścia. Rywale skazywani z góry na pożarcie nieoczekiwanie stawili naszym siatkarzom skuteczny opór i wykorzystali kolejny moment słabości Biało-Czerwonych na igrzyskach.
Polska miała podejść do tego meczu ze spokojem, bo ma już zagwarantowany start w ćwierćfinałach, ale jednocześnie zmobilizowana - wciąż była stawka, o którą warto było walczyć. Wynik 3:0 zagwarantowałby nam zwycięstwo w grupie i prawo do gry z najsłabszym z zakwalifikowanych z grupy B.
By to osiągnąć, pozostało nam "jedynie" pokonać Australijczyków bez straty seta. Jednak ci pokazali, że potrafią stawić opór największym drużynom. Dwa dni temu Włosi, tak jak Polacy dzisiaj, musieli ratować się w meczu z Australijczykami, wychodząc ze stanu 0:2. Im to się udało, a Biało-Czerwonym starczyło sił tylko na jeden set.
Początek pierwszego seta nie zapowiadał sensacji - szybko budowaliśmy przewagę i wygrywaliśmy 4:1. Jednak następne akcje pokazały, że mecz, który miał być spacerem, okaże się ciężką walką. Australijczycy zaskoczyli skutecznością i grą bez kompleksów wobec wyżej notowanych Polaków. Z tego powodu nasi zawodnicy zaczęli grać nerwowo, akcje się rozsypywały, popełniane przez nas błędy rywale bezlitośnie wykorzystywali.
Choć w połowie seta wydawało się, że Polacy przejęli kontrolę i nie będą więcej przeprowadzać tak nieskutecznych akcji, końcówka seta rozwiała nadzieje i wprowadziła kibiców w osłupienie - szereg akcji nasi siatkarze kończyli atakiem w aut albo oddając piłkę rywalom. Ci za to się nie mylili i wygrali set 25:21.
Drugi set Biało-Czerwoni zaczęli tak samo nerwowo, jak grali pierwszego – wyraźnie widoczne napięcie powodowało spadek skuteczności, podczas gdy Australijczycy grali odważnie i punktowali szybciej od Polaków. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili z czteropunktowym prowadzeniem. Wyraźnie wściekły Anastasi stwierdził podczas przerwy na żądanie, że „popełniliśmy tyle błędów, ile w całym sezonie”. Niestety, sytuacja się niewiele zmieniła – nasi siatkarze grali dalej jak sparaliżowani. W efekcie drugi set wygrali Australijczycy 25:22.
Trzeci set Polacy musieli wygrać, jeśli chcieli zachować szansę na wygraną całego spotkania. Ryzyko blamażu podziałało, zaczęli grać tak, jak nas do tego przyzwyczaili - skutecznie, pewnie, z działającym blokiem i bezbłędnie. Przez całą pierwszą część seta prowadzili, by zejść na drugą przerwę techniczną przy wyniku 16:11. I choć po przerwie Australijczycy doszli na 17:16, Polacy szybko zbudowali pierwotny dystans, zdecydowanie wygrywając 25:18.
Zdecydowane zwycięstwo w poprzednim secie miało ponieść morale drużyny i doprowadzić do tego samego rozwiązania, jakie wypracowali w meczu z Australią Włosi. Niestety, okazało się, że nasi przeciwnicy nie załamali się i nie mają zamiaru oddać meczu. Grali tak, jak w pierwszych dwóch setach, prowadząc grę punkt za punkt i nie pozwalając uciec Polakom na więcej niż dwa punkty. Przyjęta taktyka okazała się bardzo skuteczna. Australijczycy błyskawicznie odskoczyli, znów wykazując się spokojem, i wygrali set 25:22, pieczętując zwycięstwo pięknym asem serwisowym.
Porażka oznacza, że drużyna Andrei Anastasiego musi czekać na rozstrzygnięcie w starciu Włoch z Bułgarią (o godz. 15:45), które zdecyduje o miejscach w grupie A.
Nasz Dziennik Wtorek, 7 sierpnia 2012
Autor: au