Niemcy - Turcja
Treść
Niemcy zostali wczoraj pierwszym finalistą piłkarskich mistrzostw Europy. Po niezwykle dramatycznym, efektownym meczu pokonali dzielnych, wspaniale walczących Turków 3:2, decydujący cios zadając w ostatnich sekundach gry. Rywala poznają dziś - kto nim będzie? - Żadne przeciwności nie są w stanie nas złamać, wyjdziemy na boisko, by walczyć i awansować do finału - zapowiadał przed meczem turecki trener Fatih Terim. Chyba jednak jeszcze nigdy w karierze nie musiał radzić sobie z takimi problemami jak teraz. Kontuzje i kartki zdziesiątkowały mu zespół, a przecież stawał przed historyczną, życiową wręcz szansą. Mimo to charyzmatyczny szkoleniowiec nie narzekał, nie zrzucał winy na zły los, nie starał się na siłę szukać usprawiedliwień. Do kłopotów podszedł, jak na mężczyznę przystało - z klasą i odważnie. Wiedział, iż Niemcy będą faworytami, że dysponują ogromnym potencjałem i niezależnie od tego, co mówią - wyjdą na boisko pewni siebie i przekonani o rychłym sukcesie. Dlatego mądry trener postanowił rywali zaskoczyć i nakazał swym podopiecznym od pierwszych minut ruszyć do ataku. Tak też się stało. Osłabieni, zdziesiątkowani Turcy natarli na Niemców z pasją i z wielką wiarą w powodzenie. Faworyci nie byli przygotowani na taki obrót spraw, zaczęli się gubić. W 8. minucie w sytuacji sam na sam z Jensem Lehmannem znalazł się Hamit Altintop, ale naciskany przez obrońców nie miał czasu i miejsca, by lepiej przymierzyć - trafił w bramkarza. W 13. minucie Terim aż podskoczył do góry - po fantastycznej akcji z kilkunastu metrów potężnie "huknął" szalenie aktywny Kazim Kazim, ale piłka uderzyła w poprzeczkę. Niesamowite! Turków to jednak nie zraziło, grali szalenie aktywnie, atakowali rywali już na ich połowie, nie pozwalając im kompletnie rozwinąć skrzydeł. W 21. minucie dopięli swego. Kazim znów trafił w poprzeczkę, do piłki najszybciej dopadł Ugur Boral i po chwili było 1:0. Jak najbardziej zasłużone, wywalczone, wyszarpane. Pięć minut później był już remis. Niemcy przeprowadzili pierwszą, groźną akcję, lewą stroną pobiegł Lukas Podolski, dograł w pole karne do Bastiana Schweinsteigera, a ten technicznym strzałem wyrównał. Wszystko to do złudzenia przypominało sytuację z potyczki Niemiec z Portugalią, nawet w rolach głównych wystąpili ci sami zawodnicy Bayernu Monachium. Gol niezasłużony, niesprawiedliwy, ale cóż, taka jest piłka. W 32. minucie Altintop próbował zaskoczyć Lehmanna sprytnym strzałem z rzutu wolnego z ponad 30 metrów, ale były numer jeden Arsenalu Londyn z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Kilka chwil później w świetnej sytuacji znalazł się Podolski, lecz zamiast technicznie, spróbował sprawę rozstrzygnąć siłowo - nie trafił w bramkę. Przed przerwą jeszcze groźnie strzelał z wolnego Altintop, wynik się nie zmienił. Po świetnych 45 minutach Turków i przeciętnych Niemców był szczęśliwy dla tych drugich remis. Po przerwie podopieczni Loewa przyspieszyli, chcąc zmusić rywali do przyjęcia swoich warunków gry. Zdecydowanego animuszu starczyło im na kilka minut, ale zdążyli przeprowadzić jedną, groźną i kontrowersyjną akcję. W tureckim polu karnym padł Philipp Lahm, sędzia Massimo Busacca nie zareagował. Chyba powinien, bo faul był, co wywołało wściekłość na niemieckiej ławce. Tyle tylko, iż tuż przed polem karnym. Po chwili groźnie uderzył z dystansu Thomas Hitzlsperger, ponad poprzeczką. Turcy atakowali rzadziej, ale wciąż grali odważnie, bez kompleksów. W 71. minucie w niemieckim polu karnym padł Kazim - arbiter w ogóle nie zwrócił na to uwagi, a jak się okazało, Lahm delikatnie pociągnął go za koszulkę. Gdyby zastosować wykładnię przepisów, którą w meczu Polska - Austria posłużył się Howard Webb - powinien być karny. Bezdyskusyjnie. W 79. minucie Niemcy zdobyli drugiego gola, właściwie z niczego - Rustu Recber źle obliczył lot piłki po dośrodkowaniu, uprzedził go Miroslav Klose i głową trafił do siatki. Ale to był dopiero wstęp do wielkich emocji. W 86. minucie Turcja wyrównała - z prawej strony zagrywał Sabri Sarioglu, w polu karnym najsprytniej zachował się Semih Senturk i było 2:2. Dogrywka? Nie! W 90. minucie po świetnej akcji Niemców w sytuacji sam na sam z Rustu znalazł się Lahm i efektownym uderzeniem wprowadził swą drużynę do finału. Dzielna, wspaniale walcząca Turcja przegrała - niezasłużenie, szkoda, ale i tak wyjeżdża z mistrzostw z podniesioną głową, z szacunkiem całej piłkarskiej Europy. A Niemcy po raz kolejny na wielkiej imprezie mieli kilka ton szczęścia. Piotr Skrobisz Niemcy - Turcja 3:2 (1:1) Bramki: Bastian Schweinsteiger (26.), Miroslav Klose (79.-głową), Philipp Lahm (90.) - Ugur Boral (22.), Semih Senturk (86.). Żółta kartka: Semih Senturk. Sędziował: Massimo Busacca (Szwajcaria). Widzów: 39 tysięcy. Niemcy: Jens Lehmann - Arne Friedrich, Per Mertesacker, Christoph Metzelder, Philipp Lahm - Bastian Schweinsteiger, Simon Rolfes (46. Torsten Frings), Michael Ballack, Thomas Hitzlsperger, Lukas Podolski - Miroslav Klose (90. Marcell Jansen). Turcja: Rustu Recber - Sabri Sarioglu, Mehmet Topal, Gokhan Zan, Hakan Balta - Kazim Kazim (90. Tumer Metin), Hamit Altintop, Mehmet Aurelio, Ayhan Akman (81. Mevlut Erdinc), Ugur Boral (84. Gokdeniz Karadeniz) - Semih Senturk. "Nasz Dziennik" 2008-06-26
Autor: wa