Niechęć do Karty Polaka
Treść
Rząd czuje wyraźną niechęć do wsparcia konsulatów przez organizacje pozarządowe przy realizacji ustawy o Karcie Polaka, co może grozić kolejkami przed polskimi placówkami dyplomatycznymi. Drugą wątpliwą sprawą dotyczącą całej polityki polonijnej obecnego gabinetu premiera Donalda Tuska jest rezygnacja z rządowego Zespołu ds. Polonii i Polaków za Granicą. Ciało to, powołane 7 lutego 2006 r., miało koordynować działania polonijne w ramach administracji państwowej. Niepokojącym zjawiskiem dotyczącym wdrażania w życie ustawy o Karcie Polaka jest niechęć rządu do korzystania z pomocy organizacji pozarządowych, takich jak np. Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" czy Fundacja "Pomoc Polakom na Wschodzie". Początkowo ustawa przewidywała fakultatywne wydanie rozporządzenia w sprawie organizacji upoważnionych do przyjmowania i przekazywania wniosków o wydanie Karty Polaka. Związane to było m.in. z obawami, czy konsulaty podołają nałożonym na nie nowym obowiązkom. Obecnie jednak rząd wstrzymał się z wydaniem takiego rozporządzenia. Jak poinformował Adam Leszkiewicz, zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, uczyniono to na prośbę Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zdaniem Michała Dworczyka, doradcy ds. Polonii w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, istnieje możliwość, aby premier wyznaczył organizacje pozarządowe, które będą mogły wspierać konsulaty w zbieraniu i skompletowaniu dokumentów od osób, które ubiegają się o Kartę Polaka. - Rezygnując z tej możliwości, rezygnujemy z bardzo poważnego wsparcia wdrażania tej ustawy, a co za tym idzie - narażamy się na to, że powstaną od razu kolejki w konsulatach - wyjaśnia. To zagrożenie potwierdza dr Robert Wyszyński, dyrektor Instytutu Kresowego. - Konsulaty na pewno nie podołają obowiązkom. Policzmy, jaki jest obieg dokumentów. Przypuśćmy, że złoży je 300 tys. osób w ciągu pierwszego roku. W takim wypadku w ciągu godziny obsłużą jednego wnioskodawcę. Jeśli weźmiemy pod uwagę ośmiogodzinny dzień pracy, wyjdzie nam, że w ciągu stu dni będą w stanie przyjąć dokumenty od 8 tys. osób. Jest to niemożliwe do wykonania na podstawie prostego wyliczenia - twierdzi. Kolejnym zagrożeniem już nie tylko w realizacji ustawy o Karcie Polaka, ale zasadniczo dla polityki polonijnej jest - według Adama Lipińskiego, wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą - brak rządowego Zespołu ds. Polonii i Polaków za Granicą. W jego opinii, oznaczać to będzie brak koordynacji w działaniach w tym kierunku. - Realizacja tej ustawy, która miała być robiona przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, ma być przesunięta do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Oznacza to de facto powrót do tego, co było kiedyś, czyli sprawa Karty Polaka ugrzęźnie w tym resorcie - podkreśla. Jak konkluduje Lipiński, sytuacja powraca na stare tory, które charakteryzowały politykę polonijną od samego początku. - Jest ona rozbita, brakuje silnego ośrodka, który by trzymał te sprawy "za twarz" - zaznacza Lipiński. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-02-27
Autor: wa