Niech ludzie wiedzą
Treść
Antykomunistyczne organizacje kombatanckie napisały list otwarty, w którym informują mieszkańców Białegostoku o niezrozumiałym uporze władz miasta wobec starań podejmowanych w celu zmiany wymowy komunistycznego monumentu dedykowanego przez PZPR w Białymstoku utrwalaczom władzy ludowej.
"Zastępca prezydenta miasta Białegostoku Aleksander Sosna z uporem maniaka, przy akceptacji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, popieranego przez PO, broni pomnika komunistycznego znajdującego się przy placu Uniwersyteckim w Białymstoku" - piszą do mieszkańców stolicy województwa podlaskiego kombatanci walki z komunistycznym totalitaryzmem. W liście otwartym piętnują postawę wiceprezydenta miasta, pełniącego również funkcję doradcy społecznego ds. prawosławia prezydenta RP. Na pierwszy wniosek dotyczący zmiany wymowy komunistycznego pomnika odpowiedział pisemnie, że nie zgadza się, ponieważ "pomnik powstał w latach istnienia PRL, co przemawia za jego historyczną wartością". Autorzy listu, którymi są m.in. członkowie Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego i Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, odpowiadają wiceprezydentowi, iż myśląc w ten sposób co on, za historyczną wartość można uznać, oprócz zniewolenia komunistycznego, również okres krwawego terroru podczas okupacji nazistowskiej. "Czy więc błędem jest również w pana ocenie niszczenie po wojnie pamiątek hitlerowskich?" - pytają kombatanci.
Autorzy listu odnoszą się też do jednego z argumentów w obronie komunistycznej pamiątki, przytaczanego przez wiceprezydenta Aleksandra Sosnę, że wymowy pomnika nie można zmienić bez zgody jego autora. Jest nim artysta rzeźbiarz Bogdan Chmielewski, który rzeczywiście obecnie nie godzi się, aby jego "dzieło" zostało ucywilizowane. Pomnik autorstwa Chmielewskiego dedykowany utrwalaczom władzy ludowej nie stanął tylko w Białymstoku. W liście otwartym kombatanci opisują los podobnego monumentu wykonanego przez tego artystę pt. "Poległym w służbie i obronie Polski ludowej", który PZPR kazała postawić przed Pałacem Lubomirskich w Warszawie. Stał on tam do roku 1991 - "bez względu na prawa autorskie pomnik ten został całkowicie zniszczony" - wskazują autorzy listu otwartego, dowodząc przy tym, iż nie wszystkie pomniki, pomimo ich artystycznych walorów, są godne trwania. Potwierdza to adwokat Jan Chojnowski, do którego kombatanci zwrócili się na piśmie z prośbą o ocenę prawną w sprawie praw autorskich dotyczących białostockiego monumentu. Pytają, czy możliwa jest w tym konkretnym wypadku ingerencja w utwór autorski poprzez m.in. umieszczenie na nim słów "Bóg, Honor, Ojczyzna". "W aktualnie obowiązującym stanie prawnym możliwa jest taka ingerencja w utwór bez zgody autora, w proponowany wyżej sposób" - czytamy w odpowiedzi przesłanej z kancelarii adwokackiej Jana Chojnowskiego do biura Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Białymstoku.
Po krwawej rozprawie z opozycją antykomunistyczną w 1970 r. władza ludowa stawiała sobie w Polsce pomniki. Jednym z nich jest pomnik Bohaterów Ziemi Białostockiej, z dedykacją na tablicy, która wskazywała, o jakich bohaterów chodziło jego twórcom i pomysłodawcom: "W hołdzie bohaterom ziemi białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową". Monument ten został zbudowany na polecenie kierownictwa KW PZPR, który swoją siedzibę miał zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej (dziś mieści się tu Uniwersytet w Białymstoku). Aby zadrwić z uczuć religijnych Żydów, których od roku 1968 partia prześladowała, pomnik wzniesiono na miejscu dawnego cmentarza żydowskiego (wcześniej go zburzono), co obecnie podważa wartość historyczną tego komunistycznego monumentu. Wprawdzie tablicę z informacją o tych, którzy "zginęli za Polskę Ludową", umieszczoną w pobliżu pomnika, zdjęto niedługo po roku 1989, to jednak monument nie zmienił przez to swojej wymowy.
Adam Białous
Nasz Dziennik 2011-08-11
Autor: jc