Nie zabijaj, nie mów fałszywego świadectwa!
Treść
Kłamstwo często doprowadza do zbrodni. Już pierwsze targnięcie się na życie, o którym pisze Księga Rodzaju, rozpoczęło się od propozycji, jaką Kain skierował do Abla: wyjdźmy na pole (por. Rdz 4,8). Bardzo kusząca propozycja i takich zasadzek w ciągu historii ludzkości wymyślono bardzo wiele. Ażeby dokonać zbrodni, najpierw stwarza się atmosferę nadzwyczajnej przychylności. Dzisiejsza rzeczywistość pod tym względem jest niezwykle bogata, bo środki techniczne wydoskonaliły się i kłamstwo ma do dyspozycji niezwykle nowoczesne, pociągające metody działania na człowieka. Można postawić pytanie kierowane do autorów reklam: ile razy reklamuje się np. alkohol w kontekście z tężyzną fizyczną, zabawowo-sportową, z radością towarzyską? Wiemy przecież, że wewnątrz tej reklamy powinno być potężne ostrzeżenie, że utrata trzeźwości to targnięcie się na własne zdrowie, niekiedy życie, to wielkie prawdopodobieństwo wypadków drogowych, wypadków przy pracy i wreszcie łatwe źródło konfliktu. Tego reklama alkoholu już nie zawiera. Dlatego to skojarzenie: nie mów fałszywego świadectwa i nie zabijaj, dwóch przykazań Bożych jest niezwykle ważne w naszych rozmowach nad ładem moralnym.
W ostatnim czasie pojawiło się w prasie takie optymistyczne doniesienie: procedury in vitro bardziej dostępne, tanieją leki dla pań. W ramach takiego tytułu prasowego dowiadujemy się, że trzynaście preparatów najczęściej stosowanych w „leczeniu niepłodności” przed zabiegiem in vitro wpisanych jest na listę leków refundowanych. Dowiadujemy się, że te preparaty są najczęściej używane w medycznym wspomaganiu prokreacji. Dowiadujemy się także, że dzięki tej refundacji, a także programowi rządowemu, który już od roku funkcjonuje, tylko na terenie województwa podlaskiego odnotowano „413 ciąż”. Przyjrzyjmy się temu językowi. Metoda in vitro nie jest leczeniem niepłodności. Para, jak to się mówi – słowo „małżeństwo” jest ostatecznie skreślone ze słownika współczesnego dziennikarza – para przez zabieg in vitro nie odzyskuje zdolności prokreacyjnej. Jeszcze bardziej komplikuje się sytuacja zdrowia kobiety i ewentualne, prawdziwe leczenie staje się o wiele bardziej utrudnione. Co to znaczy, że leki tanieją dla pań? Leki nie tanieją, tylko podatnik płaci więcej, bo trzeba zebrać pieniądze na refundację. Podobnie dzieje się z programem, który z takim tryumfem minister zdrowia ogłaszał. To nie jest żaden gest ze strony propagatorów in vitro np. klinik, które dokonują tych zabiegów. To jest sięgnięcie po pieniądze budżetowe. Z tego tytułu trzeba zapytać: dokąd te pieniądze trafiają, przecież nie do pań, które szukają w sposób dramatyczny możliwości realizowania swojego powołania rodzicielskiego. Medycznie wspomagana prokreacja nie jest więc ani leczeniem niepłodności, ani też prokreacja po zabiegu in vitro nie staje się utrwaloną sprawnością osób, które poddały się temu zabiegowi. Wreszcie „413 ciąż” – nie przeszło też przez sito redakcji określenie: dzieci, dziecko? A nie podano w statystyce, ile dzieci zabito, ile zniszczono osób. Konieczność zabijania kilku osób jest niezbędna, żeby jedna przeżyła. Tak więc przy ogłoszeniu, że pieniądze podatnika przejdą do dyspozycji określonej kliniki, powinna znaleźć się dokładna informacja, ile osób zabija się w ramach selekcji eugenicznej. Nie podaje się, jak działa stymulacja hormonalna jajeczkowania na organizm kobiety. Czyli zakłamano całą rzeczywistość medyczno-psychiczną po to, żeby uruchomić publiczne pieniądze, kierując je na konta prywatnych klinik.
Dlaczego taka gorliwość u operatorów zabiegów in vitro, a przez to też aborterów. W istocie każdy zabieg pozaustrojowego zapłodnienia musi przygotować operatora – trudno tu mówić: lekarza, do dokonania selekcji zapłodnionych embrionów, a więc osoby ludzkiej. Dlaczego taka gorliwość, skoro te same ośrodki i ta sama filozofia usług medycznych dopomina się o pełną swobodę zabijania wszystkich dzieci, jeżeli tylko matka tego sobie zażyczy?
Wydawałoby się, iż właśnie chęć zysku jest głównym motywem tak gorliwego i tak przekłamanego reklamowania szczodrobliwości państwa, tzn. nas wszystkich opłacających zabiegi zabijania człowieka?
Trzeba jednak sięgnąć głębiej. Sam zysk nie wystarczyłby, sumienie upomniałoby się o swoje prawa, przecież posługują się techniką zapłodnienia ludzie wykształceni. Łatwiej byłoby im sięgnąć po normy etyczne.
Jest coś więcej w tym przekłamaniu. Jest to wyzwanie rzucone Bogu Stwórcy, czyli chęć przejęcia pod swobodną kompetencję operatorów tego faktu, który zarezerwował sobie Bóg nawet wtedy, kiedy zlecił obsłużenie daru życia mężczyźnie i kobiecie, mówiąc: bądźcie płodni. Zarezerwował sobie w swojej miłosnej, hojnej i obdarowującej niezależności dar, któremu rodzicie stwarzają wszystkie warunki fizyczne i psychiczne, aby dziecko mogło zobaczyć światło dzienne. Jest to walka z Bogiem. Jeszcze tragiczniejsze jest to – i tu jest istota kłamstwa – że jest to sekularyzacja, zeświecczenie patrzenia na człowieka, odzieranie go z godności w atmosferze najszlachetniejszych uczuć, rodzicielskiego pragnienia dziecka. Wykorzystuje się ten Boży zapis w naszej naturze, w naturze mężczyzny i kobiety po to, żeby zniszczyć w nich wiarę w Boga, miłość i przyjaźń z Dobrym Ojcem, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi. W ten sposób przez kłamstwo i zabójstwo, i to w najbardziej delikatnej przestrzeni, w sercu matki, a patrząc biologicznie, w niezwykle subtelnych procesach genetyki i fizjologii człowieka, dokonuje się ta o wiele głębsza zbrodnia aniżeli samo odebranie życia. Zabija się Boga w człowieku.
Ks. bp Stanisław Stefanek TChr
Nasz Dziennik, 8 lipca 2014
Autor: mj