Nie polemizuję z kolorem skóry, ale z poglądami. I mam do tego prawo
Treść
Z Arturem Górskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Marta Ziarnik Jest Pan zaskoczony reakcją klubowych kolegów? - Rodzi się pytanie, czy ci, którzy komentują moją wypowiedź, znają ją w całości. Media wyjęły z kontekstu pewne sformułowania, opatrując je własnym komentarzem. Dorobiono mi przy tym ideologię rasizmu, a ja takich intencji nie miałem. Jest to nieporozumienie bądź manipulacja. W swoim wystąpieniu przedstawiłem szok konserwatywnej Ameryki, czyli dramat konserwatywnych wyborców, których kandydat przegrał. W moim oświadczeniu, opartym na wypowiedziach Obamy i jego zapowiedziach wyborczych, wykazałem jedynie jego socjalistyczne poglądy na gospodarkę rynkową i pokazałem jego poglądy pacyfistyczne na temat polityki zagranicznej. Oparłem się także na jego poglądach liberalnych w sferze światopoglądowej. Pokazałem jego światopogląd otwarty, w ramach którego akceptuje on homoseksualizm i aborcję. Obama jest członkiem Zjednoczonego Kościoła Chrystusa, który uprawia tzw. czarną teologię wyzwolenia. I to jest powszechnie wiadome, ale nie ma nic wspólnego z rasizmem. I co ciekawe, żaden z komentatorów nie próbował polemizować z tymi faktami, które przywołałem. Przyczepiono się w mojej wypowiedzi jedynie do kilku sformułowań, które uznano za rasistowskie. To jest stara metoda lewicy i liberalnych mediów, aby politykom prawicowym przyszywać etykietę antysemityzmu, rasizmu, a nawet faszyzmu. Prawica w Polsce, która zasadniczo - nie ma się temu co dziwić - sympatyzowała w tych wyborach z kandydatem republikańskim, nie powinna ulegać nagonce typowo liberalnych mediów. Wówczas przyznajemy się do czegoś, czego nie ma. To znaczy, posypując głowę popiołem, jakobym wypowiedział teksty rasistowskie, przyznałbym im rację. A to byłaby nieprawda. Ja krytykowałem poglądy prezydenta elekta Obamy, wyrażone w kampanii wyborczej, z pozycji konserwatywnej i katolickiej. Czy Pana oświadczenie ma także odzwierciedlenie w poglądach pozostałych Pana kolegów z partii? - Oświadczenie poselskie jest swoistą publicystyką sejmową, już po zamknięciu posiedzenia Sejmu posłowie wypowiadają swoje indywidualne opinie na tematy regionalne, historyczne i ideowe. To są oczywiście wypowiedzi indywidualne. Obama w całej swojej działalności pracował na rzecz czarnoskórych - i to jest zrozumiałe. W swojej kampanii wyborczej głosił hasła, które miały ich zmobilizować do pójścia do urn. Jest zatem uzasadniona obawa ze strony konserwatywnych Republikanów, czy Obama będzie prezydentem wszystkich Amerykanów, czy jedynie biednych, czarnych z przedmieść wielkich miast amerykańskich. Najbliższe miesiące to pokażą. Natomiast powtarzam, tak jak dla wielu wyborców PiS było szokiem zwycięstwo Platformy w ostatnich wyborach, tak dla wielu amerykańskich wyborców konserwatywnych szokiem było zwycięstwo Obamy. Starałem się tylko to ukazać. Tak na logikę, trudno znaleźć w Pana wystąpieniu jakieś szokujące tezy. Skąd ta medialna histeria? - Przywołałem pewne sformułowania, które są zaczerpnięte ze stron Republikanów. Oni otwarcie mówili, że dla ich konserwatywnego skrzydła Obama jest po prostu czarnoskórym kryptokomunistą. My oczywiście możemy z tym polemizować, ale nie jest to przejaw rasizmu. Rzeczywiście moje wypowiedzi wyjęte z kontekstu mogą wydawać się kontrowersyjne. Ja to rozumiem. Podkreślam jednak, że nie polemizuję z kolorem skóry Obamy, a jedynie z jego lewicowo-liberalnymi poglądami. Jeżeli moje wypowiedzi kogoś uraziły, to przepraszam. Obawia się Pan restrykcji ze strony klubu? Takie zapowiedzi padły. - Po wypowiedziach przedstawicieli mojej partii obawiam się tego. Uważam jednak, że będę ukarany nie za wypowiedzi rasistowskie, lecz za moje konserwatywno-katolickie poglądy i swoisty brak poprawności politycznej. Głownie zaś za to, że miałem odwagę je wypowiedzieć. Tymczasem my, przedstawiciele prawicy, nie powinniśmy tej poprawności ulegać. Przeprosi Pan, jeśli PiS tak zdecyduje? - Jak najbardziej jestem skłonny wyjaśnić całe to zamieszanie. A jeśli chodzi o pana ambasadora amerykańskiego Victora Asha, który został przez dziennikarzy wprowadzony w błąd (dziennikarze wyjęli pewne fragmenty z mojej wypowiedzi), to pan ambasador w tej sytuacji zareagował tak, jak powinien był zareagować. Jeżeli ktoś moją wypowiedzią poczuł się urażony - pomimo że była ona zmanipulowana - to oczywiście tak samo gotów jestem przeprosić, gdyż nie to było celem mojej wypowiedzi. I wycofa się Pan ze swoich tez? - Mam poglądy konserwatywne, krytyczne wobec etatyzmu, socjalizmu, homoseksualizmu i aborcji i tych poglądów nie zmienię. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-10
Autor: wa