Nie ma takiej konstrukcji jak ochrona praw nabytych
Treść
Z senatorem Piotrem Łukaszem Andrzejewskim rozmawia Zenon Baranowski Krytycy projektów ustaw o odebraniu przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom SB podnoszą argument praw nabytych... - Wielokrotnie zwracałem uwagę na to, że nie ma takiej konstrukcji jak ochrona praw nabytych. Jest ochrona praw słusznie nabytych. Kryterium słuszności ich nabycia jest warunkiem ochrony nabycia tych praw. Jest kwestia, czy te uprawnienia zostały słusznie nabyte, czy też niesłusznie. Jeżeli słusznie, to powinny być chronione, a jeżeli nie, to tylko w granicach słuszności. A tą granicą jest przeciętne wynagrodzenie z tego okresu. Zwracam uwagę, że tu nie chodzi o odebranie tych emerytur, ale o przeliczenie ich wysokości. Chodzi o elementarną sprawiedliwość w zakresie równości wobec prawa. Ci funkcjonariusze byli nagradzani za działania naruszające prawo, w tym zbrodnie. To był aparat represji i zniewolenia. System komunistyczny był systemem obcym, systemem łamania praw obywatelskich. Nie możemy tu w tym wypadku mówić o stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, tylko zrównania uprawnień pracowniczych w ramach elementarnej sprawiedliwości. Nikt nie odbiera tego, co się słusznie należy za funkcjonowanie w granicach praw. Ale nie można ludzi nagradzać za łamanie praw. Te ustawy nie mają charakteru karnego, ale są przejawem odebrania praw niesłusznie nabytych i sprowadzeniem ich do praw nabytych słusznie wynikających z przeciętnego wynagrodzenia za pracę w warunkach nieuprzywilejowanych. Wobec tego ta konstrukcja przyjęta w tych dwóch projektach utrzyma się przed Trybunałem Konstytucyjnym... - W zakresie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego mamy już różne doświadczenia. Natomiast zakładając dobrą wolę i rzetelność działania Trybunału Konstytucyjnego, jak również szacunek dla wszystkich zasad i wartości konstytucyjnych, m.in. dla podstawowej wartości zachowania praw słusznie nabytych - a uważam, że te prawa były nabyte niesłusznie - myślę, że powinna utrzymać się w Trybunale Konstytucyjnym. Może w takim razie zmienić Konstytucję. PiS ostatnio zgłosiło kilka poprawek w tym względzie... - Konstytucji nie trzeba zmieniać. Trzeba zmienić praktykę jej stosowania. Dzisiaj mamy do czynienia z degradacją rangi władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. Przejawem tego jest mit litery prawa. To nie prawo jest złe, to praktyka jest zła. Mamy tutaj do czynienia wręcz z myśleniem magicznym. Pokutuje myślenie, że zmieniając prawo, zmienimy rzeczywistość. Takiemu myśleniu nie może ulec władza ustawodawcza. Projekt PiS przewiduje ogłoszenie publiczne wszystkich nazwisk funkcjonariuszy, co też wzbudza duży opór... - Pamiętam, że po ogłoszeniu katalogów IPN z listami funkcjonariuszy bezpieki były protesty osób, których członkowie rodzin znalazły się na niej, z argumentacją, że to narusza ich dobra osobiste. Ale jest to wiedza podstawowa, do której mamy prawo. Dlaczego mamy to ukrywać? Jestem za otwarciem archiwów. Taki wykaz - osób pracujących w SB i we wszystkich tych instytucjach zniewolenia - powinien być powszechnie dostępny, jak książka telefoniczna. Niedawno doszukałem się oficjalnej notatki z 1983 r., jak to po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu odbyło się spotkanie sędziów z ministrem sprawiedliwości, który mówił, że mają być surowsze wyroki i polecił swoje zalecenie stosować w orzecznictwie. Wszystko to sterowane było w kierunku naruszania podstawowych praw i wolności obywatelskich, jak i naruszania niezawisłości organów stosujących prawo. I za to gratyfikacja ma być obecnie prawem słusznie nabytym? Jesteśmy chyba na etapie ciągłego okrągłostołowego asekurowania byłych funkcjonariuszy SB i ludzi, którzy stosowali represje w ramach systemu totalitarnego, w interesie supremacji obcego mocarstwa. Projekt PO jest wniesiony z myślą o zyskanie przychylności wyborców? - Jako członek klubu PiS mogę tylko przyklasnąć, że wreszcie zostało to podjęte nie tylko przez PiS, ale i przez Platformę Obywatelską. Bardzo bym chciał i złożyłbym gratulacje Platformie, jeżeli doprowadzi ten projekt do jego uchwalenia. Ona oczywiście to sobie przypisze, ale nie jest to ważne. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-24
Autor: wa