Nie chcemy fałszywych bardów "Solidarności"
Treść
Z dr. Peterem Rainą, historykiem, rozmawia Wojciech Wybranowski Czy dzisiaj jest jeszcze potrzeba ujawnienia archiwów IPN? - Niezbędne jest, by Naród wiedział, po pierwsze - jak działał system komunistyczny, jak niszczono człowieka, po drugie - kto w ramach tego systemu komunistycznego działał, kto współpracował z esbekami. Okazuje się, że te same osoby, które prześladowały ludzi walczących o wolność, dziś mają świetne posady, wysokie emerytury. To, czy tych ludzi odsunąć, ukarać, to już kwestia decyzji społeczeństwa, ale w imię prawdy powinno być jasne, kto i co robił, kto donosił, wysługiwał się katom. Tu nie chodzi o ujawnienie, czy ktoś był w PZPR, czy organizacjach młodzieżowych, ale o ujawnienie agentów SB w życiu społecznym. Jestem zwolennikiem pełnej lustracji. Platforma zapowiada, że do lustracji nie ma już powrotu. - Bardzo źle. Podobnie nie podoba mi się wcześniejsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Nie wiem, czy to orzeczenie jest zgodne z konstytucyjnie zagwarantowanymi prawami człowieka. Przecież Konstytucja daje nam prawo do ujawniania faktów z naszej przeszłości. Demokracja powinna polegać na wolności słowa, wolnych mediach, wolnym wyborze, nie zakazach, nakazach i ukrywaniu niewygodnych faktów z przeszłości. Okres oczekiwania na dostęp do akt IPN jest bardzo długi. Może należałoby je po prostu otworzyć i dać do nich dostęp wszystkim obywatelom? - Ależ oczywiście! Każdemu obywatelowi, ale przede wszystkim naukowcom i dziennikarzom. Dziennikarz ma służyć prawdzie, ale jak ma pisać prawdę, jak nie ma dostępu do dokumentów historycznych. Ja nie krytykuję w czambuł wszystkich, którzy zdecydowali się na współpracę z SB, niektórzy byli zmuszani, szantażowani. Ale ujawnienie takich dokumentów pokaże słabość człowieka, jego bezsilność wobec całego systemu komunistycznego wraz z aparatem terroru. To trzeba ujawnić. Pokazać, dlaczego człowiek dawał się złamać, co powodowało, że tak postępował. Po wielu latach okazało się, że moja żona była agentką służb komunistycznych. Po czternastu latach dowiedziałem się, iż na mnie donosiła, informowała bezpiekę o każdym moim ruchu. Ale mimo że była to bardzo bliska mi osoba, zdecydowałem się wszystko ujawnić. Upublicznić. Podchodzę do całej sprawy jako historyk - jesteśmy zobowiązani, by ujawniać prawdę, całą prawdę, nawet najbardziej bolesną. Dziś przeciwko lustracji opowiada się wielu działaczy "Solidarności" obawiających się, że przy okazji wyjdą na jaw np. problemy z alkoholem, zdrady małżeńskie etc. - Tak. Właśnie o to chodzi. Teraz, gdy lustracji praktycznie nie ma, wszyscy mogą być "bardami 'Solidarności'" czy - jak to mówili Sowieci - "gierojami". Nie chcemy fałszywych bardów. Chcemy wiedzieć, kto naprawdę co robił i kim był. Historia Polski to bardzo niebezpieczna sprawa, gdyż w dalszym ciągu mamy masę takich fałszywych "bardów 'Solidarności'". Teraz niedawno dowiedziałem się, że wyjdzie książka dotycząca działalności Wałęsy. On ma wielkie zasługi w tym, co robił, ale trzeba ujawnić wszystko - zarówno szlachetne karty, jak i te ciemne. Tego wymaga demokracja. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-13
Autor: wa