Nie bójmy się demonstrować wiary
Treść
Z prof. Adnane Mokrani, sunnitą, wykładowcą Pontifical Gregorian University w Rzymie, rozmawia Anna Wiejak Czy w przypadku Libanu, kraju dosyć szczególnego, w którym spotykają się dwie religie: chrześcijaństwo i islam, edukacja chrześcijańska i muzułmańska stają przed tymi samymi problemami, czy też problemy te się różnią? - Mamy podobne problemy: postępująca sekularyzacja i spadek znaczenia roli religii w społeczeństwie. Stajemy przed tymi samymi wyzwaniami: modernizmem, postmodernizm i sekularyzm. Jakie jest obecnie w Libanie znaczenie symboli, zarówno dla chrześcijan, jak i dla muzułmanów? - Ostatnimi czasy w Libanie wyznaczono dzień 25 marca jako wspólne święto dla muzułmanów i chrześcijan, jako że obie te społeczności wierzą w Dziewicę Maryję, zatem jej postać stanowi most między tymi dwiema kulturami. Lecz niekiedy problem symboliki powołuje się na tożsamość, zatem aby potwierdzić naszą własną tożsamość (niekiedy w przejaskrawiony sposób), w trakcie wojny domowej w Libanie niektórzy chrześcijanie nakładali na siebie ogromne krzyże, aby zademonstrować swoją wiarę, powiedzieć: "Patrzcie! My jesteśmy chrześcijanami!". Również muzułmanie mieli swoją symbolikę. Symbole te były widoczne nawet na taksówkach, samochodach i wszędzie, gdzie tylko się dało. Zresztą do tej pory wszędzie widzimy symbole religijne. Ja osobiście jestem przeciwnikiem tego wyolbrzymionego strachu przed demonstrowaniem swoich poglądów, swojej tożsamości. A co ze wspólnymi symbolami historycznymi? - W Libanie w szczególności historia stanowi poważny problem, zatem trudno jest znaleźć pomniki, którym hołd oddawaliby zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Ponadto zwróćmy uwagę, że w Libanie istnieje wiele społeczności religijnych, jest tam ich teraz aż dziewiętnaście. W kraju tym można znaleźć niemalże wszystkie kościoły świata. Uważam, iż priorytetem dla Libańczyków powinno stać się wspólne spisanie własnych dziejów - wspólnej pamięci dla naszego narodu. Jaka obecnie panuje atmosfera między chrześcijanami i muzułmanami w Libanie? Jak sprecyzowałby Pan dialog prowadzony między tymi religiami? - W wygłoszonym referacie mówiłem o Libanie bezpośrednio po zakończeniu wojny domowej, w szczególności zaś w latach 90. Obecna sytuacja różni się nieco od tamtej. Ogólnie jednak mogę stwierdzić, że dialog jest żywotną koniecznością dla chrześcijan i muzułmanów, dla ich pokojowego współistnienia, dla ich pełnego obywatelstwa. Czy owo pełne obywatelstwo jest w ogóle możliwe do zrealizowania? W grę wchodzą jeszcze kwestie wyznaniowe... - Owo wspólne obywatelstwo mogłoby stanowić wspólną płaszczyznę dla muzułmanów i chrześcijan. Żyjemy w końcu w jednym kraju, natomiast zupełnie możliwe jest dzielenie wspólnych wartości. Dialog jest tu zatem głównym instrumentem. Powinniśmy patrzeć na siebie nawzajem jako na osoby ludzkie, nie zaś przez pryzmat uprzedzeń i stereotypów. Powiedział Pan, że "duch podziału powinien zostać poddany egzorcyzmom". Czy sądzi Pan, że są w Libanie przywódcy zdolni przezwyciężyć owe uprzedzenia i zapobiec przemocy? - Tak. Spotkać tam można ludzi wierzących: księży, biskupów, imamów, bezpośrednio zaangażowanych w dialog, który w ostatnim czasie bardzo się w Libanie rozwinął. Zdarzają się przypadki, że nawet imamowie decydują się na studiowanie chrześcijańskiej teologii i vice versa. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że jest bardzo ważne, aby znać "tego drugiego". Mówił Pan o libańskiej wojnie domowej. W jakim stopniu podcięła ona korzenie zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan? Czy udało się je odtworzyć? - Papież Jan Paweł II, kiedy kilka lat temu przybył tutaj z pielgrzymką, powiedział, że "Liban to więcej niż kraj, Liban to przesłanie". Liban stanowi przesłanie dla całego świata, że możemy odbudować kraj, możemy doprowadzić do pojednania. Problemem każdej wojny jest to, że niszczy ona istoty ludzkie. Zatem misją religii jest edukować, aby ludzie nie zatracali cech ludzkiej istoty, byli bardziej otwarci na Boga i bliźnich. Aby w swoim życiu kierowali się dobrem. Zarówno w Libanie, jak i gdziekolwiek indziej w świecie dialog to nie tylko zajęcie dyplomatów, lecz akt miłości i wyznanie wiary. Dialog stanowi istotę religijności, na pewno nie jej margines. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-25
Autor: wa